Black Friday po "polskiemu"

in Polish HIVE3 years ago

czarny piątek po polskiemu2.jpg
Praca własna. Godzina w Gimpie i jest. :D


Witam wszystkich bardzo serdecznie w kolejnym wpisie na moim blogu, a raczej w aktualizacji mojego wpisu sprzed roku, który miałem opublikować rok temu, ale nie wyrobiłem się w czasie i zaplanowałem sobie opublikowanie tego tekstu w tym roku. Tylko wtedy nie przewidziałem, że z pewnego chińskiego miasta Wuhan (a raczej z tamtejszego laboratorium) wydostanie się pewien wirus, który opanuje cały świat. Ale nieważne.

"Black Friday" jest to święto przypadające na ostatni piątek listopada, który przypada zaraz po Święcie Dziękczynienia w USA. Można powiedzieć, że Black Friday rozpoczyna sezon zakupów przed świętami Bożego Narodzenia. Zwykle wtedy sklepy (w USA) starają się pozbyć towarów, które zalegają w magazynach i nakładają ogromne przeceny na towary, sięgające 80% a czasami nawet 90% rabatu na dany produkt. Zwykle też po weekendzie tuż po "Czarnym Piątku" następuje "Cyber Monday", czyli "Cyber Poniedziałek", w którym można kupić z ogromnym upustem sprzęt elektroniczny. Ja wiedziałem, że w USA jest takie święto i często też widziałem we wiadomościach jakieś urywki zza oceanu, jak ludzie oblegają sklepy podczas tego święta, a nawet zdarzają się dantejskie ceny, jak bydło... to znaczy ludzie wyrywają sobie artykuły z rąk, niczym w polskim Lidlu wyrywają sobie karpie tuż przed wigilią. Wiedziałem, że w Ameryce jest takie święto, ale nie wiedziałem jak się to święto nazywa. Dopiero poznałem tę nazwę dzięki grze "Tom Clancy's The Division" z Ubisoftu z początku 2016 roku, gdzie padła nazwa "Black Friday".

Zauważyłem też, że ten trend zaczął też napływać do Europy, a także do naszego kraju - Polski. W tygodniu poprzedzającym "Black Friday", po naszemu "Czarny Piątek", zaczynają się pojawiać w telewizji, w internecie, czy też w radio, reklamy oznajmiające o nadchodzącym "czarnym piątku". Polscy sprzedawcy, a raczej "Janusze biznesu", liczący na łatwy zysk i sztucznie zaczynają zmniejszać ceny towarów w okolicach końca wakacji, później w okolicach października lub na początku listopada zwiększają ceny, by tuż przed "Black Friday" dać "rabat" na dany produkt, którego cena w "promocji" jest taka sama, albo czasem nieznacznie wyższa, niż przed promocją. A raczej bywa na porównywalnym poziomie jak we wczesnej fazie roku. Wiadomo, że każdy chce zarobić. Sprzedawcy "Janusze byznesu", którzy żerują na naiwności klientów, którzy też chcą zaoszczędzić trochę pieniędzy. Nie podoba mi się strategia, jaką obierają polscy sprzedawcy tuż przed tym "świętem" i pewnie to, co napiszę nie będzie raczej oryginalne. Na pewno na ten temat powstało wiele artykułów, zostało pewnie nagranych trochę filmów na YouTube. Swego czasu o tym nagrał film permanentnie zbanowany przeze mnie Carrioner, który w piękny sposób chyba w jednym z odcinków CKMW wyjaśnił to "święto". Sprzedawcy żerują na naiwności kupujących i mają ich za idiotów. Istnieją strony, na przykład Fake Friday, na których możemy sobie porównać ceny danego towaru w przeciągu całego roku. Niestety w większości przypadków jakie znalazłem, ceny danych produktów nie miały zbytnio wiele wspólnego z ideą "Black Friday", ponieważ była ona praktycznie na tym samym poziomie przez prawie cały rok, ewentualnie podczas Black Friday była ona... wyższa. Takich PRAWDZIWYCH promocji sięgających 80-90% naprawdę można szukać ze świecą. Polscy "Janusze byznesu" jak przecenią jakiś produkt o 25%, to można mówić o prawdziwym sukcesie. Ponadto oprócz "Black Friday" zaczynają pojawiać się nazwy "Black Weekend"("czarny weekend") czy też "Black Week" ("czarny tydzień"), które rozciągają to święto w czasie. Szkoda kur...czę, że jeszcze nie "Black Month" ("czarny miesiąc"). Dlatego też staram się nie popadać w euforię towarzyszącą temu "świętu" i staram się niczego nie kupować w tym czasie, a zwłaszcza elektroniki. Chociaż...

Dwa lata temu, w listopadzie 2018 roku niestety byłem zmuszony kupić nowy telefon, gdyż stary (Sony Xperia T3) nagle mi padł, a raczej bateria i nie dało się nawet telefonu włączyć. To był wymuszony zakup i akurat się złożyło, że wybrałem się do Media Marktu do Czeladzi... akurat w "Black Friday" A.D. 2018 (całkowity przypadek) i kupiłem sobie telefon Huawei coś tam P20 Lite, z którego właśnie teraz piszę ten "artykuł". Jak pisałem to był wymuszony zakup i nawet nie patrzałem na cenę. Owszem była przekreślona, ale nie sprawdzałem wcześniejszej ceny tego telefonu. I gdyby nie to, że mi telefon "zdechł", to bym go wcale nie kupował. Swoją drogą nie pamiętam tak zawalonego ludźmi Centrum Handlowego M1 w Czeladzi jak wtedy. I to był mój jedyny, wymuszony, raz, kiedy musiałem zrobić zakupy w "Black Friday".

Swoją drogą pamiętam aferę z zeszłego roku, związaną z "Black Friday", którą nagłościł Wykop.pl. Nie pamiętam o co dokładnie chodziło, ale chyba jeden gościu, podobnie jak ja, chciał sobie kupić jakiś telefon, który normalnie kosztował prawie 2900 PLN, a został chyba przeceniony na około 2400 PLN, czyli upust ceny wynosił około... 15%? Potem się okazało, że temu gościowi anulowano tranzakcję, bo sklep się "pomylił". No rzeczywiście upust około 450 PLN i 15% ceny to rzeczywiście pomyłka, zwłaszcza kuźwa w "Black Friday". A ile chcieli upuścić z ceny? 5-10%? Rzeczywiście kuźwa "Black Friday" po wuju. Pamiętam, że po tym zrobiła się medialna burza, że aż to Wykop nagłośnił i się o tym dowiedziałem. Podobno internauci ładnie jechali po tym sklepie i tej "promocji". Gdybym miał kupić ten telefon po tej cenie, to też bym się skusił, gdyż rabat 15% podczas "Black Friday" to raczej polska norma. Gdyby "pomyłkowo" dali upust 80% i ktoś by to wykorzystał, to chyba by się pochlastali. Nie śledziłem tej sytuacji tak bardzo, ale chyba sklep się przyznał do błędu i postanowił sprzedać ten telefon po tej niższej cenie (chyba 2400 PLN to więcej niż 0). Jak dobrze pamiętam w tą aferę też był chyba zaangażowany UOKiK (Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów). Tak właśnie sprzedawcy kroją klientów, jedni chcą zarobić na naiwności tych drugich, a ci drudzy też chcą zaoszczędzić.

Jak zwykle gdy nie wiadomo o co chodzi, to wiadomo o co chodzi. Moim zdaniem dla dobra tego święta bym radził polskim sprzedawcom nie używać zwrotu "Black Friday", bo to nie ma nic wspólnego z amerykańską wersją tego święta (chodzi mi o rabaty). Zamiast po prostu używania nazwy promocja, albo coś w tym stylu. Ale z drugiej strony cieszę się, że sprzedawcy mają na tyle rozumu, że nie dają takich upustów, gdyż mogłyby się dziać takie sceny jak w Ameryce, gdzie nawet padały ofiary śmiertelne. W Polsce potrafią się bić o kilka złotych tańszy kawałek niesmacznej ryby (pełen ości) tuż przed wigilią (tak, nie lubię karpia i nie wezmę tego do ust). Albo podczas otwarcia salonu Xiaomi w Warszawie chyba w zeszłym, albo już w tym roku. Gdzie przed sklepem zebrały się tłumy ludzi, a ochrona musiała go zamykać zaraz po otwarciu. Na szczęście ja nie robię zakupów w "Black Friday" (wyjątek to był ten Huawei, z których teraz piszę, ale to był zakup wymuszony) kiedy nie muszę. Na mnie te psychologiczne sztuczki stosowane przez sklepikarzy nie działają. Co mam kupić to kupię i nic więcej, więc "magia Black Friday" na mnie nie działa.

W zasadzie to były moje przemyślenia co do tego "święta", które miałem umieścić rok temu i w sumie mógłbym przekleić artykuł z poprzedniego roku, ale w międzyczasie nastąpiła nieprzewidziana okoliczność, która wywróciła nasz świat do góry nogami. Kto rok temu, pod koniec listopada 2019 roku by się spodziewał, że z chińskiego miasta Wuhan rozleje się na cały świat pewien wirus, który wywoła pandemię. Do tej nowej okoliczności musiały się przystosować także sklepy. Jak dobrze wiemy, na początku listopada 2020 roku premier Mateusz Morawiecki i minister zdrowia ogłosili zamknięcie galerii handlowych do końca listopada. Planowane było do dzisiaj, 29 listopada, ale galerie handlowe otworzono wczoraj, w sobotę 28 listopada, dzień po "Black Friday". Z tego powodu też wiele sklepów musiało przenieść się do przestrzeni wirtualnej, gdyż normalna sprzedaż nie była możliwa. Na pewno właściciele niektórych sklepów ucierpią na tej decyzji i jestem ciekaw jak to wpłynie na "promocje" i na ceny towarów podczas "Black Friday".

Sort:  

To jest jedyny prawdziwy polski Black Friday 🤣
received_3537359782973956.jpeg

Gdzieś widziałem tego mema. XD

Dodam, że nie tylko u nas tak jest. Przygotowywałem się do BF na Aliexpress. Pododawałem wszystkie produkty, które mnie interesowały i nie było obniżek większych niż kilka %. Zacząłem więc wyszukiwać produjty licząc, że może inni sprzedawcy mają lepsze ceny. Też nic. Widywałem -70% procent, ale wtedy ta bazowa cena była kosmiczna i po upuście wychodziła standardowa cena. Zastanawiam się czy w USA faktycznie mają takie promocje czy ludzie robieni są tak samo jak u nas.

Pewnie w USA ludzie też są robieni jak u nas, ale chyba nie aż tak.

Dlatego ja w tym cyrku nie biorę udziału ani jako konsument ani jako "Janusz biznesu" Mam swoją promocję. Do końca plandemii, jak wypuszczam odcinek na kanał, to przez 24h na hasło "Plandemia" daje 10% na wszystkie zestawy montażowe :) kilka osób już skorzystało.

Hehe, dobre hasło. :)

Manually curated by EwkaW from the @qurator Team. Keep up the good work!

Z tymi cenami na Black Friday to różnie bywa: https://www.fakefriday.org/top Czasami promocja polega tylko na dopisaniu i przekreśleniu wyższej ceny.