Poszliśmy z Taco na wycieczkę do rezerwatu przyrody... ;)

in Polish HIVE3 years ago

20210508_122847.jpg

20210228_105317.jpg

20210228_105256.jpg

20210224_114043.jpg

Wpis miał być o Taco i wiośnie, ale że od kilku dni mamy preludium do lata, to... Trzeba było trochę zmodyfikować tytuł xD. A tak na serio, mój tato ostatnio pojechał na urlop, więc remont łazienki został tymczasowo wstrzymany. Z tej okazji pojechałem po dziewczynę i razem spędziliśmy majówkę oraz weekend. Była świetna pogoda, więc postanowiłem, że zjemy śniadanie na łonie przyrody, w miejscu gdzie byłem dwa razy. Wstaliśmy nieco wcześniej niż zwykle, wypiliśmy kawę dla pobudzenia, zapakowałem jedzenie oraz talerze, wodę dla nas, psa i ruszyliśmy we trójkę na tzw. "Czarne Stawy". Pełna nazwa brzmi inaczej i na dole zamieszczę linka do Wikipedii, ale ja i reszta lokalsów używamy skróconej nazwy. Nie znam się na przyrodzie, więc nie będę mówił o szczegółach, ale rośliny i sceneria wyglądają pięknie. Nadają się do nakręcenia dobrego filmu lub serialu fantasy a'la "Witcher" lub jakiś scen do horroru. Nie wiem, jak jest obecnie, ale około 20 lat temu, brano z naszych rejonów materiały do produkcji różnych leków i maści - podobno tego typu rejony, z uwagi na swój własny mikroklimat, posiadają unikalne substancje, pierwiastki etc. Nie wiem, na ile to prawda, ale kiedyś czytałem że pomijając Morze Bałtyckie, to u nas jest największe stężenie Jodu w całej Polsce. Bagna i torfowiska są dość duże, rośnie tu dużo grzybów, mamy wilki, jelenie, sarny, dziki. Raz jak się zapuściłem z Taco zbyt głęboko pod koniec jesieni, gdy słońce zaczęło szybko zachodzić, to miałem nawet wrażenie, że krążą wokół nas wilki. Nie było to stado, ale co najmniej jeden - ewidentnie kręcił się niedaleko nas i nie była to moja wyobraźnia (mózg czasami lubi płatać figle). Na szczęście dla nas, skończyło się to dobrze... A mogło źle, bo miesiąc później dowiedziałem się, że jeden z naszych leśnicznych miał olbrzymie szczęście, że znajdował się niedaleko zabytkowej budowli, na którą nie mogły wskoczyć wilki. Też zapuścił się zbyt daleko i trafił na wilki. Gdyby nie ta budowla, to zapewne zostałby zjedzony.

20210508_114512.jpg

20210508_120232.jpg

20210508_132432.jpg

20210508_115835.jpg

20210508_190738.jpg

20210508_120213.jpg

20210508_115830.jpg

20210508_120905.jpg

20210508_120219.jpg

20210508_114854.jpg

20210508_120239.jpg

20210509_115645.jpg

Przeszliśmy przez park, który zdążyliście częściowo poznać z poprzednich wpisów, a następnie weszliśmy na szlak po przejściu asfaltowej drogi (las i park jest oddzielony drogami prowadzącymi do innych miast). Po przejściu kilkudziesięciu metrów w głąb lasu i upewnieniu się, że nie ma wokół nas żadnych zwierzątek, spuściłem Taco ze smyczy. Początkowo chłopak powoli się od nas oddalał, niespecjalnie się przy tym śpiesząc, ale po kilkunastu sekundach, zaczął biegać i wariować dookoła nas...

Jego szczęście nie trwało zbyt długo, bo kilka minut po uzyskaniu wolności, razem z Asią dostrzegliśmy sarenkę. Była zbyt daleko, to ją zignorowałem i nie zrobiłem zdjęcia, bo i tak niewiele byłoby widać. Chwilę później przebiegła druga, trzecia, piąta, siódma... Naliczyliśmy chyba z 10 albo 12, małe stado. Jak już pisałem w poprzednim wpisie, nawet taki dziadek jak Taco zyskał dodatkowe siły dzięki wiośnie, więc nie chcąc za nim biegać po krzakach, musiałem go ponownie przypiąć do smyczy. Gdy już doszliśmy do miejsca, w którym zwierzęta przeskoczyły z jednej części lasu do drugiego i upewniliśmy się, że nie ostał się żaden Bambi, to ponownie puściłem Taco i tak też szliśmy do samego końca. Nie wiem, na ile dokładne są mapy google'a (w sensie, czy aplikacja wskazuje miejsce, w którym się zatrzymaliśmy), ale od mojego mieszkania do punktu widokowego z ławami jest około 2-2.5 kilometra.

IMG-20210508-WA0037.jpg

IMG-20210508-WA0041.jpg

IMG-20210508-WA0035.jpg
20210508_131128.jpg

Gdy w końcu doszliśmy, to usiedliśmy i zaczęliśmy jeść. Wyciągnąłem jedzenie dla nas, jednocześnie przygotowując miskę dla Taco, Ten się szybko napił i chwilę odpoczął, a potem spacerował sobie odkrywając nowe tereny. Dawno nie widziałem, by był tak radosny, pomijam tutaj momenty gdy dawałem mu coś dobrego do jedzenia. My natomiast odpoczywaliśmy, obserwowaliśmy naturę z punktu widokowego - generalnie fajnie było. Polecam wszystkim takie śniadanko w sercu lasu, kapitalna zabawa. A Taco po raz kolejny udowodnił, że jest wybitnym obżartuchem i nic go nie zatrzyma przed dobraniem się do jedzenia - musiałem schować kabanosy w cieniu, by się nie popsuły od słońca. Powiedziałem wtedy: "No Taco, jak znajdziesz przejście, to dostaniesz dodatkowego kabanosa!" (w formie nagrody, bo wcześniej okradł mnie metodą na słodkie oczka z wafli ryżowych i mojej porcji mięsa xD). Chłopak zaczął się kręcić wokół ławy, szukał jakiegoś przejścia, przez które mógłby się przecisnąć ze swoim brzuchem i... W końcu mu się udało, Polak potrafi! Potem musiał pomyśleć 2-3 minuty, jak się stamtąd wydostać, ale stosunkowo szybko mu się to udało. Powrót do domu przebiegł spokojnie, nie natrafiliśmy na żadne zwierzaki, więc Taco większość drogi szedł luzem.

W kolejnym wpisie, który trafi już niedługo, bo przyszła pewna tajemnicza paczka dla Taco, zamieszczę filmy z tej eskapady.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Rezerwat_przyrody_Czarne_Stawy

20210508_121011.jpg20210508_120927.jpg20210508_122903.jpg20210508_121208.jpg20210508_125756.jpg20210508_120910.jpg

Sort:  

Jaki fajny Taco :)

Bardzo fajny i uroczy, ale niestety trzeba go kontrolować poza domem, bo potrafi być szatanem :P

Manually curated by EwkaW from the @qurator Team. Keep up the good work!

Część fotek się nie wrzuciło z niewiadomych powodów, więc wrzucam je tutaj:

https://imageupload.io/g/LT8EoHTich

https://imageupload.io/g/cGJMkcP6cf

A probowales zmniejszyc zdjecia?

Nie, bo nie mam czasu na takie rzeczy :P. Najwyżej w przyszłości będę dawał na osobne serwery, jak teraz.

Dzięki za curate'a ;)!

Taco... Hemigway.. ja bym nadał pieskowi tytuł Milorda do tego tak z racji ... jego stażu :D Co za epickie, magiczne, niesamowite miejsce, to faktycznie wygląda mrocznie, wow, przekozacko. Od razu bawił bym się w Wiedźmena czy tam jakieś inne czarodziejki z księżyca ;D ale nie no, serio.. Śniadanko w takim miejscu to faktycznie ciekawy pomysł. Patrząc po fotach warto iść z garami przez pół lasu :D a wiesz, że wilki mają dobry węch i mogłyby wyżreć te kabanosy przed dotarciem do celu ? mam nadzieję, że miałeś je zawinięte w w posiódmą folię i jeszcze w woreczku haha aaa z tym mikroklimatem masz zupełną rację ;)

Już w schronisku, z którego go wziąłem nazywali go Taco, to nie chciałem mu zmieniać. Za dnia wilki nie atakują, przynajmniej nie jak się wejdzie zbyt głęboko w las. Wiem, że by wyczuły, mają super węch.