Na razie chodzę, na razie patrzę

in Polish HIVElast year

Zima jakaś nieogarnięta, co napadało w zeszłym tygodniu, to zdążyło stopnieć. Słońce się nie pojawia, temperatura uparcie trzyma się okolic zera, generalnie - stagnacja.
Dokładnie to samo w moich tematach, które rozhulałam pod koniec grudnia, terminy przekroczone, a one wleką się jak dżdżownica. Tydzień temu dorzuciłam jeszcze jeden pomysł na życie i zrobił się korek. W efekcie mało się ruszam ostatnio i nie mam pojęcia, czy to rzeczywiście przez ilość rzeczy do ogarnięcia, czy znalazłam super wymówkę. Bo mi się po prostu w tę burość nie chce iść.

No, ale w ostatnią niedzielę trochę połaziłam po starym mieście po spotkaniu ze znajomą. Zajrzałam w dobrze znane kąty, a że snułam się noga za nogą, to jakieś wspomnienia zaczęły się przyklejać. Ostatnio niechętnie im na to pozwalam, za dużo czasu zmarnowałam patrząc wstecz. I nawet te najfajniejsze nabierają z czasem goryczy świadomości, że to wszystko minęło i że ludzi niektórych już nie ma.

Moja pierwsza poważna praca była w okolicy, na świętego Jana, a potem na Siennej. Już prawie nie pamiętam siebie tamtej, raczej byśmy się nie dogadały. Ale odwracając sytuację - co by powiedziała tamta ja patrząc na mnie teraz? Byłaby pod wrażeniem, czy raczej przerażona? Może rzuciłaby mi w rozpaczy coś ty zrobiła z moim życiem... Szczerze mówiąc - nie mam pojęcia.

Tyle się sramy o to, jak nas oceni otoczenie - autorytety, rodzina, znajomi. Czy wpiszemy się w oczekiwania społeczne, czy będziemy "normalni". I czy rodzice będą z nas dumni. Dążymy do pewnego statusu materialnego czy intelektualnego. Nasze marzenia i wartości... skąd wiemy, że są nasze? Gdybym się urodziła w Iranie, miałabym zupełni inne, a przecież też byłyby "moje".
Zmierzając do celu - dwadzieścia lat temu nie przyszło mi do głowy, by się zastanowić, jak JA siebie kiedyś ocenię, czy JA będę sobie wdzięczna... Wszyscy inni byli ważniejsi. Gdzie tu sens.

Właśnie dlatego nie pozwalam wspomnieniom wracać zbyt często. Bo wtedy tamta ja patrzy na mnie z wyrzutem i wiem, że żadne wymówki jej nie zadowolą.

Czy ja spoczywam na łożu śmierci, że się tak punktuję, czy co. Nie, to tylko ta burość.

Niby dzień, ale jakby go nie było, sami zobaczcie.

1674397731563.jpg

Plac św. Ducha ma nieco mroczną historię. Przez wieki stały tu zabudowania sakralne i szpital dla biednych, większość rozebrano pod budowę teatru. Trochę szkoda, bo to nie mój klimat architektoniczny. Zegary nawiązują do nieco późniejszej historii - w latach 1923-1952 funkcjonował tu dworzec autobusowy.

1674397731581.jpg

Człapiemy przez Świętego Krzyża...

1674397731631.jpg

...do jednej z bram na Małym Rynku. Jest tu wejście dla Hobbitów.

1674397731681.jpg

W tej bramie działa też księgarnia CUD, czyli Ciało Umysł Duch. Choć powiedziałabym raczej - CUD, że ten sklep jeszcze istnieje. Powstał tuż po transformacji, w epoce dzikiego kapitalizmu lat 90-tych i przetrwał pomimo zmian i rosnących cen wynajmu. Dla porównania, swoją przygodę z pracą zaczęłam w sklepie muzycznym Music Corner, który w czasach świetności miał trzy sklepy na starym mieście, w tym jeden ogromny, wielopoziomowy na rogu Rynku Głównego i Grodzkiej. Świat jednak się zmieniał, kasety szybko wypadły z obiegu, weszły mp3, telefony z muzyką, internet... Po co komu CD. Sklepy zniknęły, został jeden lokal na św. Tomasza, który po części zarabia na sprzedaży internetowej.
A taki sklepik z kadzidełkami, magicznymi kamieniami i naszyjnikami, pełen ezoterycznych książek trwa na posterunku od ponad 30 lat. Ot, zagadka... Albo cud ;)

Nie zrobiłam zdjęcia księgarni.

1674397731698.jpg

Wrzosy na Placu Mariackim.

1674397731709.jpg

1674397731778.jpg

Bazylika Mariacka od kuchni. Do końca XVIII wieku był tutaj cmentarz, jak przy wielu innych kościołach.

1674397731787.jpg

1674397731808.jpg

1674397731795.jpg

Idę wzdłuż Rynku w stronę Grodzkiej. Wciąga mnie czasoprzestrzenny tunel - Pasaż Bielaka. Pracowałam w Cornerze na Siennej do szóstej, a K. w tym na Rynku do dwudziestej, więc po pracy leciałam do niej przez pasaż właśnie. Siedziałyśmy na kasie do końca, trzecie piętro, w lecie muzyka z głośników mieszała się z tą uliczną. Pomagałam jej ogarniać bajzel w płytach, potem w mopowaniu... nie myślałam o nadgodzinach.

1674397731831.jpg

1674397731841.jpg

Kino Pasaż nie przetrwało konkurencji. Trudno wyrazić, co czuję przechodząc tędy. Nie znalazłam w Krakowie podobnego klimatu. Te mniejsze kina próbują - Pod Baranami, Mikro czy Kika... ale to nie to samo.

1674397731902.jpg

We czwartek, 13 listopada 1997 roku obejrzałam tu Adwokata Diabła. Tego samego dnia odeszła K, o czym dowiedziałam się dopiero w sobotę. Wieści nie rozprzestrzeniały się tak szybko, jak dziś.

1674397731894.jpg

1674397731910.jpg

Latem pasaż tętni życiem.

1674397731875.jpg

1674397731921.jpg

1674397731931.jpg

Tu gdzie teraz jest TramBar, był salon fryzjerski. Wpadłam do niego raz, po drodze z pracy. Prosiłam - żadnego cholernego lakieru, żadnego modelowania. Umyć, obciąć, wysuszyć. To były lata 90-te, no to jak mogło się to skończyć? Zmykałam bokiem jak szpieg z krainy deszczowców, próbując przytulić grzywkę z powrotem do czoła. Od tamtej pory prawie zawsze ciacham się sama.

1674397731946.jpg

Jesteśmy na Stolarskiej, po prawej Kramy Dominikańskie, kawałek bramy po lewej to Konsulat Generalny Stanów Zjednoczonych. Straszne tłumy tu stały po wizy.

1674397731977.jpg

Poselska - tu wdepniemy na chwilkę na dziedziniec Sanktuarium św. Józefa.

1674397732342.jpg

Oddycham... Nie mam żadnych wspomnień związanych z tym miejscem.

1674397732359.jpg

1674397732390.jpg

1674397732376.jpg

1674397732419.jpg

Kawałeczek Grodzką idziemy, do placu św. Magdaleny. Tu niewielkie zapętlenie uliczek następuje.

Mamy przyklejoną do placu ulicę Kanoniczą prowadzącą do Wawelu.

1674397732512.jpg

1674397732542.jpg

1674397732497.jpg

1674400028466.jpg

Z placu patrzymy na Grodzką oraz na kościoły św. Piotra i Pawła i św. Andrzeja.

1674397732600.jpg

Wolę klimaty romańskie od barokowych.

1674397732674.jpg

Na dalszy spacer Grodzką nie mam ochoty, czmychnijmy w Senacką i Poselską. Bardzo lubię ten odcinek, ciągle się gdzieś skręca, prawie nie ma ludzi.

1674397732731.jpg

1674397732717.jpg

1674397732746.jpg

Nogi mi zmarzły, idę do tramwaju Poselską. Jeszcze tylko wdepniemy do Ogrodu Muzeum Archeologicznego. Na przestrzał widać seminarium, a za nim Wawel.

Tu były pierwsze krakowskie koncerty Męskiego Grania, a na pewno ten w 2012 roku. Pamiętam tylko Łąki Łan, dali czadu.

1674397732764.jpg

I tyle z Krakowa. Burość... ale taka swojska, moja.

Któregoś dnia to miasto będzie należeć do mnie
Na razie chodzę na razie patrzę
Na razie swój nóż ostrzę
Wkładam zdejmuję kastet
(...)Chodzę po mieście, chodzę po mieście
Planty, Szewska, Rynek
chodzę po mieście
Rynek, Szewska, Planty

Świetliki

Sort:  

ogromnie jestem ciekawa - jakby wyglądało to nasze alternatywne życie, gdybyśmy dostali taką drugą, ale równoległą szansę (w sensie: bez świadomości jaką dziś mamy), tylko na żywca tak samo tylko przycisnąwszy w życiu inne klawisze i guziki.
..

aleś mi czakr i portali pootwierałaś tym Twoim spacerkiem 🍷
drepczę za Tobą, uśmiecham się czule do Twoich wspomnień, i od razu mam w głowie milion swoich skojarzeń.
podzielę się tylko trzema:

w kinie Pasaż byłam na „Gorzkich Godach” Polańskiego; pamietam ogromną kolejkę przed kinem, wreszcie wejście - wąskie gardło korytarza, sala po lewej.
pamietam oczywiście też z kim na tym byłam i lekkie zażenowanie, bo sama jeszcze smarkata byłam i jednak nasza znajomość nie była na tym etapie, a film okazywał się częściowo mocno erotyczny.

od pana z ptaszkami (plac Magdaleny), kupiłam kiedyś dziecku gliniany gwizdek, (ku uciesze dziadków i sąsiadów 🥲).

a Kanonicza to już w ogóle.

lekkie zażenowanie

też przeżyłam, na Queen Margot 😅