Co na to Darwin? e nie ważne przecież podatnik i tak zapłaci za głupotę tej pani...

in Folwark4 years ago
  1. "Janusz" kupuje ziemię na terenie zalewowym
  2. "Janusz" buduje dom na swojej ziemi
  3. Pani "Januszowa" wychodząc rano z domu odkrywa ze Passat nie jest już rodzinnym samochodem tylko zatopiona amfibią
  4. "Janusz" ma pretensje Do państwa
  5. Do "Januszy" przyjeżdża telewizja i premier
  6. Pani "Januszowa" płacze gdy "Janusz" tłumaczy do kamery zjawisko powodzi
  7. "Janusz" dostaje odszkodowanie za wybudowanie domu na terenie zalewowym. Płacimy je my, którzy stwierdzili, że nie warto budować na terenie zalewowym
  8. Budujemy wały żeby w przyszłości ochronić dom "Januszy"
  9. Po obfitym deszczu woda spływa do Bałtyku zamiast wsiąkać w tereny zalewowe i podnosić poziom wód gruntowych.
  10. Dzięki cwanym "Januszom" mamy suszę.

Pani oczywiście spodziewała się pochwały swojego cwaniactwa oraz atencji, ale nie wszyscy są tak tępi, za to pani uznała wszystkich myślących inaczej za hejterów którzy "mierzą ją swoją miarą" Druga pani adwokat wyzywała od "wszystko wiedzących i znających się na wszystkim" "bo przecież nie każdy teren zalewowy, to teren zalewowy"

2020-04-29 17_54_46-Facebook – Brave.png

Sort:  

Pytanie do punktów 1,2,7: Czyja to wina? "Janusza", czy obowiązującego prawa w tym kraju?
Poza tym po 1 stycznia 2018r weszła ustawa Prawo wodne i nie jest już tak łatwo.

Coś tam słyszałem o ustawie, ale ta pani jak zechce to obejdzie prawo domem do 35m zresztą grupa jest własnie kierowana do osób budujących bez pozwolenia domy 35 metrowe. A mój problem do winy "Januszy" jest taki, że pomimo, iż jest to ich wina, to i tak my za to zapłacimy bezpośrednio lub pośrednio.

Moim zdaniem to wina prawa. Gdyby prawo zabraniało budować na terenach zalewowych to "Janusze" nie miałyby pola do popisu. Lub skonstruować tak zapisy, że w razie powodzi to twój problem. Ubezpieczalnie szybko studziłyby takie zapędy odpowiednimi stawkami.

Może i tak prawo w naszym kraju to temat rzeka... w zasadzie naprawa problemu od strony prawnej jest prosta wystarczy wziąć ustawę o lasach i słowo las zamienić na teren zalewowy po czym zrobić mapę terenów zalewowych. Żeby postawić budynek na działce leśnej, to trzeba być dziś niezłym magikiem.

No właśnie. Czyli da się to ogarnąć od strony prawnej. Trzeba tylko chcieć. ;)

A wiedziałeś, że są biura architektoniczne, które w ofercie miały projekty gotowe, a w swojej wyszukiwarce (bo biura nastawione na gotowce zwykle mają ich dużo) kategorię do zaznaczenia "domy przeznaczone na tereny powodziowe"? W czasie, gdy szukałam projektu domu, było to dla mnie niezłe zaskoczenie.

Do tej pory można odgrzebać bloga, na którym sprawa stawiana jest jasno:
Na terenach Polski wiele jest obszarów zagrożonych ryzykiem podtopień i powodzi. Nie znaczy to jednak, że trzeba rezygnować z budowy domu w takim miejscu, tym bardziej, że działki położone w pobliżu rzek bywają bardzo malownicze, a cena ich nabycia, z powodu potencjalnego zalania, powinna być odpowiednio niższa. Jeśli więc ryzyko zalania okaże się umiarkowane, warto wziąć pod uwagę budowę odpowiednio zaprojektowanego domu.

Projekty do tej pory można dość łatwo odnaleźć przez Google, jednak biuro projektowe w międzyczasie zrezygnowało z prezentowania tej kategorii jako odrębnej na swojej stronie.

Nie wykluczam, że są takie projekty. Jednak dla mnie to jest pato deweloperka zgodnie z prawami natury teren zalewowy służy do tego aby przechwycić nadmiar wody. Budując cokolwiek w takich miejscach szkodzimy sobie, przyrodzie i rolnikom. Jestem mieszkańcem małego miasteczka położonego po obu brzegach pradoliny Narew. u nas jeszcze nie ma takich desperatów. Te zdjęcie zrobiłem u siebie ze 2 lata temu na wiosnę po roztopach drugi brzeg pradoliny był jakieś 500-800 metrów dalej cały ten pas, to była woda. teraz wyobraźmy sobie że ludzie kupują tu działki i zaczynają budować domy, bo jest kilka lat bez takiej wody. Efekt był by taki że w końcu trzeba by zbudować wały bo Janusze pasatami nie zdarzą pouciekać i z 800 metrów pradoliny mamy 50 ponieważ wały sypie się zazwyczaj kilkanaście metrów od brzegu rzeki. Co się dzieje wtedy z całą tą wodą? leci na pełnej k.. do Bałtyku. lub wylewa gdzieś niżej gdzie wcześniej nigdy by nie wylała.
https://images.hive.blog/640x0/https://gateway.ipfs.io/ipfs/QmVDkqYjsEtBQQVozvHf6Dx55ypgLMaMEGL9cpBzQXqSqR

To akurat nie chodzi o szalonych developerów, tylko o to, że biuro uznało, że takich indywidualnych inwestorów Januszy jest wystarczająco wielu, aby przygotować dla nich kilka projektów gotowych do wyboru. Oczywistym jest, że na takich terenach nie powinno się budować, ale jak widać jeszcze parę lat temu było to przedstawiane jako całkiem ok - działka tania, malownicza, a my mamy dla ciebie gotowy projekt. Kup i buduj. Straszne w tym było właśnie to, że oferta utwiedzała tych ludzi w przekonaniu, że spoko i fajnie jest pobudować nowy dom na terenie zalewowym.

No właśnie