You are viewing a single comment's thread from:

RE: Jakaś kapliczka na jakiejś górze.

in TravelFeed2 years ago

twój tekst był podstawą do głębszego myślenia...
moje chodzenie po górach jest w dużej części projektem. Takim było przejście Głównego Szlaku Beskidzkiego. Takim była świeżo ukończona Korona Gór Polski. Muszę zaznaczyć, że nie ekscytuję się samym zdobywaniem/zaliczaniem. Każda taka zaplanowana wyprawa to dla mnie okazja to zobaczenia czegoś, dowiedzenia się czegoś (np. historie Łemków, cmentarze wojenne IWŚ itp). Ale zawsze motywacją jest cel - zadanie do wykonania. Każda wyprawa jest zaplanowana dojazd/nocleg, czas przejścia, trasa itp.; w tym daję sobie zapas na poznawanie, czy nawet na leżenie w trawie. Ale nie daję sobie czasu na "bezcelowe" łażenie czy długie leniuchowanie.

Twój tekst "jakaś góra z jakąś kapliczką" najpierw mnie rozbawił. Pomyślałem -

jak tak można, góry trzeba planować

ale potem przemyślałem mój brak spontaniczności. Nawet jeśli mam jakiś dodatkowy dzień i jadę w miejsce, gdzie już byłem, to i tak to planuję :-) Chyba coś tracę w taki sposób, taki element zaskoczenia. Pewnie nie zmienię się, bo planowanie mam w genach. Ale mogę spróbować otworzyć się na nowe doświadczenia. I dlatego dzięki za tekst!

Sort:  

Dziękuję za Twój komentarz!

Wiesz, moja spontaniczność też ma swoje granice - można powiedzieć, że jest zdroworozsądkowa (czy w takim wypadku to jest jeszcze prawdziwy spontan... nie wiem). I - wbrew pozorom - na co dzień potrafię świetnie planować i ogarniać :)

Kluczem jest to, co nam sprawia przyjemność, w czym czujemy się komfortowo i czego potrzebujemy na daną chwilę. Ty się spełniasz w planowaniu i organizowaniu. Podziwiam przede wszystkim to, jak potrafisz ogarnąć czynnik ludzki, który jest zazwyczaj najbardziej krnąbrny :) Przyznam, że czasem gdy czytam ilu uczestników brało udział, że część szła taką trasą, a część inną, a jeszcze trza ich zebrać po drodze i tak dalej, to myślę - rany, to musiała być męka 😅
A potem zdaję sobie sprawę, że to dla mnie byłaby męka, Tobie sprawia to zapewne przyjemność i satysfakcję.

No i to chodzi :)

gdybyś kiedyś wpadła na pomysł zdobycia Diademu Gór Polski, to polecam się do organizacji :-)
W tym roku 5 takich wypraw zorganizowałem i - cytuję "oszczędziłem 3 lata życia" (*chodzi o Włóczykijkę lat 67, która postanowiła sobie zdobyć diadem przed 70-tką; z Dolnego Śląska w Beskidy daleko, więc moje "diademowe tour'y" bardzo jej cel przybliżyły, przez tydzień w Bieszczadach i 4 diademowe weekendy zdobyliśmy 25 szczytów, niektóre wręcz trzeba było znaleźć na mapie i w terenie)