@veggie-sloth Nie być jak Facebook (tekst pl-publikacje 2)

in #polish4 years ago

Screenshot 2020-01-18 at 3.09.26 PM - Edited.png



(od @assayer -a: Publikuję ten artykuł na moim blogu, bo nie jestem w stanie skontaktować się z Autorem. A chcę, aby wszyscy uczestnicy konkursu mieli szansę w głosowaniu. Całą kwotę z upvotes przekażę na konto @veggie-sloth)


Wyobraź sobie portal bez cenzury, gdzie mimo wszystko panuje miła atmosfera. Bez hejtowania, głupich komentarzy czy trollingu. Gdzie możesz anonimowo umieścić cokolwiek chcesz. Portal społecznościowy bez Wielkiego Administratora, który może skasować twój post czy wideo, nad którym pracowałeś wiele godzin, tylko dlatego, że zamieściłeś tam opinie, która nie jest politycznie czy społecznie poprawna. Co więcej, wyobraź sobie, że za swoje teksty, zdjęcia czy filmy możesz być wynagradzany i to nie odgórnie, ale przez odbiorców, czytelników i widzów. Wszystko zdecentralizowane i oparte na wymienialnych kryptowalutach. Wyobraź sobie… Już nie musisz - taka platforma już istnieje. To Steemit.
Brzmi jak tekst reklamowy, jednak wszystko co napisałem powyżej to prawda. Oczywiście nie jest do końca to rajska wyspa na internetowym oceanie, ale ma całkiem dobre perspektywy. Czemu? Bo idee przyświecające budowaniu platformy są, można by powiedzieć bardziej szlachetne.


Twórz, rozmawiaj, zarabiaj 


Przede wszystkim, twórcy postawili na jakość zamieszczanych treści i przyciągnięcie do platformy ludzi, którzy tej dobrej treści poszukują i potrafią ją docenić. Nie znaczy to oczywiście, że każdy artykuł w serwisie to arcydzieło literackie, czy rozprawa naukowa o fizyce kwantowe, chociaż oczywiście takie treści pojawiają się i znajdują spore grono czytelników. Co więcej, gotowi są wspierać finansowo takich twórców, wiedząc, że nic tak dobrze nie motywuje jak kasa, choćby niewielka.
Platforma płaci od pierwszego zamieszczonego posta, bez względu na status czy ilość obserwujących użytkowników. Dzięki temu niektórzy już za samo ciekawe przedstawienie się innym zbierają całkiem przyzwoite kwoty, rzędu kilkudziesięciu dolarów. Jednak większość, by osiągnąc nawet równowartość 30 $ musi się sporo napracować. Ciężka praca nad tworzeniem ciekawej treści jednak w dłużej perspektywie jest opłacalna, a co ważniejsze angażująca i twórcza.
Użytkownicy prześcigają się w ciekawych artykułach popularnonaukowych, przepisach kulinarnych, poradnikach zdrowego życia, relacji z podróży i prezentowaniu własnej twórczości plastycznej czy literackiej. Ważne, by zamieszczane materiały, zarówno teksty, zdjęcia czy wideo były oryginalne i autorskie - plagiaty, czy też nieuprawnione cytaty z innych artykułów są szybko wyłapywane i ogólnie potępiane. 


Ty też możesz być cenzorem 


Gdy zaczyna się przygodę z platformą nieco ciężko połapać się w tagach, upvotach, manie i markdownach. Jednak już po kilku dniach i dużym wsparciu społeczności, wiele spraw wydaje się jasne i logiczne. Inne, jak zasady rządzące wzrostem reputacji wśród użytkowników, czy podział wynagrodzenia na autora i kuratorów to dosyć skomplikowany algorytm, na którego zrozumienie trzeba poświęcić nieco więcej czasu i cierpliwości.
Każda treść, czy to artykuł, grafika, komentarz czy wideo może być oceniane przez innych. Zarówno dobrze, jak i źle. Zasada jest prosta - im więcej głosów ma dana treść, tym wyżej znajduje się na liście postów. Zatem jeśli jest ona oceniana negatywnie spada na sam dół, albo nawet jest ukrywana przed widokiem, chociaż oczywiście nie znika z blockchaina, jak wspomniałem na platformie brak jest cenzury i w każdej chwili można do tej źle ocenianej treści dotrzeć.
Ten system ma jedną zaletę, wśród użytkowników panuje niejako kulturowa autocenzura. Każdy wie, że wszystkie aktywności są zapisywane w blockchainie, dosyć proste do zlokalizowania i zostaną w nim na wieki wieków… albo przynajmniej do czasu istnienia tej bazy. Trzeba zatem zawsze mieć się na baczności, bo opublikowaną treść autor może zmieniać tylko przez tydzień po opublikowaniu - potem jakakolwiek ingerencja jest niemożliwa. 


A ile na tym stracę? 


Rozliczenia wewnątrz systemu odbywają się poprzez dwie kryptowaluty Steem i Steem Dollars. Możemy zatem zarobione na swojej pracy altcoiny wymieniać na giełdach kryptowalut na inne alty, bitcoiny lub na dolary czy złotówki. Warto oczywiście, jak to często w przypadku kryptowalut, reinwestować zarobione tokeny, zamieniając je na Steem Power, która powiększa wartość konta i głosu. Im one większe tym więcej płacimy za dobre treści, a tym samym więcej zarabiamy jako kuratorzy.
Nieco to zagmatwane, jednak logiczne. Dzięki temu, mimo że całością platformy zarządza prywatna firma, Steem Inc., to jednak każdy użytkownik może zostać inwestorem i niemal wspólnikiem platformy. Wiadomo - im wyższa jakość treści i zamożni użytkownicy, tym wyższe wynagrodzenia i wartość całego przedsięwzięcia.
A jest się o co bić, bo dzięki różnym interfejsom podpietym po blockchain, jak Bust.org, polski pl.network, wyspecjalizowane DTube czy DSound, platforma może być ciekawą alternatywą dla innych serwisów blogowych, ale także dla Youtube czy Instagram. To miejsce zarówno dla pisarzy, jak i twórców wideo, muzyki czy dobrej fotografii.
Na razie skala działania jest oczywiscie zupelnie inna, bo Steemit to żwawo tuptający, ale jednak dwulatek. Projekt bardzo młody, w którym wiele należy poprawić, jednak już dzisiaj, dookoła tego blockchaina powstaje całkiem sporo ciekawych projektów, również z polskiego podwórka. 


Pod flagą biało-czerwoną 


Jak na tle świata prezentuje się polska społeczność Steemowa? Całkiem przyzwoicie! Według statystyk zajmujemy dziesiąte miejsce na świecie w aktywności na platformie. Polskie treści zgrupowane są pod kilkudziesięcioma tagami. Mamy zatem poważne artykuły naukowe, wiele tekstów o astronomii, historii, świetne poradniki kulinarne i przepisy, magazyny z grami, relacje z podróży, wolne rozmyślania itp. Organizowane są konkursy na najciekawsze teksty, zdjęcia czy zabawy kryminalne. Dodatkowo wiele osób skupiło się wokół projektów kuratorskich i razem, jako większa grupa wspólnie oddają głosy na najlepsze ich zdaniem materiały. Promowani są wartościowi twórcy, a i blogerzy, którzy do tej pory publikowali w innych serwisach są zapraszani do dołączenia do społeczności.
Są również twórcy, którzy zupełnie zrezygnowali z pracy na etacie i w pełni poświecili się tworzeniu dobrej treści. Jak użytkownicy o nickach See-it-feel-it i Foodini - para Polaków, którzy udali się do Azji, skąd co kilka dni podsyłają nowe wideo z podróży. Ich aktywność na Steemit czy DTube jest dowodem na to, że poświęcając sporo pracy nad własną oryginalną i dobrą treścią, można dzięki platformie się utrzymać. Przynajmniej w Azji… Takich przykładów w całej platformie jest kilka. 


Z kulturą panie i panowie 


Co ważne, jak już wspomniałem, wynagradzane jest nie tylko tworzenie treści, ale również komentowanie, dlatego na Steemicie nie znajdziecie zbyt wiele hejtu na autora, krytyki odnoszącej się do osoby piszącej, czy też komentarzy promujących inne posty. Jeżeli hejt czy głupi komentarz pojawia się, momentalnie jest on oznaczany jako nieprzydatny i mniej widoczny dla innych użytkowników. Jednak na platformie nie ma cenzury, głównego administratora czy zarządcy, zatem każdy miłośnik hejterskiej twórczości może go zobaczyć - będzie on na końcu listy z komentarzami. Chociaż to rzadkie sytuacje. Nie oznacza to, że serwis przepełniony jest wyłącznie słodkimi, wyłącznie pozytywnymi komentarzami. Burzliwe dyskusje toczą się nie raz, jednak stawia się na merytoryczną i wartościową rozmowę, a nie przepychanie się wyzwiskami. Czyli… tak jak w sumie powinno być zawsze.
Może własnie dlatego platforma Steemit i inne serwisy korzystające z tego blockchaina zdobywają coraz większą popularność. Wszystkich użytkowników jest już ponad milion, co miesiąc przybywa na świecie ponad 20 tys. nowych. Nie jest to powalająca ilość, jednak biorąc pod uwagę barierę wejścia, w postacie długiego czasu oczekiwania albo zapłacenia za szybką rejestrację, to całkiem niezły wynik. Niektórzy właśnie w tej barierze widzą pozytywny aspekt, dzięki temu na samym początku odsiewa się te osoby, które nie chcą zbyt wiele wnieść do wartości serwisu, a przecież ma być on sensowną alternatywą dla platform typu Facebook czy Youtube i nigdy nie stać się takimi jak one.


Grafika stąd