Dziennik #204/2022 - UDAŁO SIĘ!

in #polishlast year (edited)


Źródło: Pixabay


Dzień dobry.

Z racji tego, że moja prośba o pomoc dostała pozytywną odpowiedź to w końcu mogę się pochwalić co mi tak bardzo spędzało ostatnio sen z powiek i czym się tak bardzo stresowałam. Chodzi o to, że postanowiłam kupić auto i zacząć jeździć na swój rachunek. Aktualnie tempo spłacania długów jest słabe, do tego to co mi zostaje z wypłaty skazuje mnie na żywot robaka, więc kombinowałam, kombinowałam i wykombinowałam. Przeliczyłam każdy możliwy wariant, uwzględniłam każdą możliwą katastrofę, która może się wydarzyć i nadal wygląda to super. Na skutek zrządzenia losu będę mogła wykupić auto, którym aktualnie jeżdżę co sprawia, że kupię furę, której znam stan techniczny. Problem oczywiście był z kasą, bo kolejny kredyt ani nie był możliwy ani nie byłby mądry w mojej sytuacji dlatego poprosiłam o pomoc rodziców. Po prostu. Żeby mi pożyczyli kasę, a ja będę ją oddawać na bieżąco. I takową pomoc otrzymałam.

Jestem zajebiście szczęśliwa, bo po pierwsze oznacza to bardziej wydajną pracę [tzn. w tygodniu raczej będę śmigać bardziej w dzień], a muszę przyznać, że jestem już zmęczona spaniem w aucie w nocki bez kursów, a po drugie finanse ruszą z kopyta i to solidnie. Oczywiście czuję presję i stres związane z tym, że będę sama sobie szefową, ale na szczęście jest to ten mobilizujący do lepszej pracy stres, a nie obezwładniające gówno. Bardzo wierzę, że podjęłam słuszną decyzję, która finalnie doprowadzi mnie do sukcesu w postaci spłaty długów. Do tego wstrzeliłam się w dobry moment, bo Bolt podniósł stawki. Także już reasumując ten wątek za dwa, trzy tygodnie będę dumną posiadaczką Priusa i z duszą na ramieniu będę śmigać jako swoja własna szefowa. Zarobki [odliczając koszty] skoczą o około 30 - 40%, więc jest się o co bić imo.

Mam nadzieję, że przewidziałam każdy możliwy scenariusz i wszystko będzie dobrze.


Nocka męcząca, głównie z tego powodu, że była to tak zwana noc pojeba czyli nocka, w której po prostu nie ma normalnych klientów. Rzadko się takowe zdarzają, ale jednak tak bywa stąd razem z koleżanką w ten sposób zaczęłyśmy określać combo dziwaków. Na szczęście przez to, że kursów było dużo to owa noc minęła bardzo szybko, a ja z wielką radością wróciłam do domu do mojego kudłatego przyjaciela. Przy okazji chciałabym się pochwalić, że praca z książką Trener Twojego psa Michała Dąbrowskiego daje już pierwsze efekty w postaci tego, że pies przestał rzucać się na miskę z jedzeniem tylko grzecznie siedzi i czeka aż będzie nasypane i będzie mógł jeść. Praca z nim jest dla mnie o tyle ważna, że jest to pies niezwykle emocjonujący się prawie wszystkim co w parze z padaczką tworzy zabójczą mieszankę. Fajnie, że widać efekty, mój psiak jest bardzo kumaty [choć pewnie mówi to każdy dumny psi czy koci rodzic] i jestem pełna nadziei, że kontynuacja wspólnej pracy pozwoli całkowicie [lub w znacznym stopniu] wyeliminować padaczkowe podrygi.

Po spacerze z psem ogarnęłam się i po raz setny chyba zrobiłam bieg wzorcowy, żeby rozpocząć plan treningowy. Nie wiem już, który to raz się zabieram za to, żeby takowy plan zrealizować i nie wiem już który to raz mówię sobie, że teraz będzie inaczej, ale trochę ostatnio zaczęłam sobie więcej wybaczać w myśl tego, że dopóki wstaję po upadkach to jest okej. Jestem tylko człowiekiem i będzie mi się łatwiej żyło, gdy zacznę sobie stawiać w końcu ludzkie oczekiwania względem samej siebie. To jedno z moich głównych źródeł frustracji, bo dopóki wszystko gra to okej, ale wystarczy, że pojawi się minimalne zmęczenie, które uniemożliwi mi danie z siebie 100000% to już jadę sama po sobie. Mam nadzieję, że ciężką pracą [hehe] w trakcie psychoterapii zdejmę sobie to chomąto, które tak ochoczo sama sobie zakładam. Chciałabym umieć być zdrowo zmotywowana i chociaż próbować dopuszczać do siebie myśl, że jestem tylko człowiekiem. Bo niby jestem, ale..

Muszę też powiedzieć, że jak na ostatnie tygodnie to całkiem nieźle mi się spało. Co prawda budziłam się kilka razy, ale też czuję się względnie wypoczęta [jak na mnie to nawet bardzo wypoczęta], więc chyba pani doktor trafiła z lekiem. Muszę się też pochwalić, że schodzenie z dawki antydepresantów jest mniej bolesne niż się obawiałam także mam nadzieję, że jest to prognostyk samych dobrych rzeczy, które przede mną. Choć już teraz wiem, że od poniedziałku będę musiała [chciała] bardziej skupić się na tym co jem i ile, ponieważ ewidentnie nowe leki podnoszą mi masę ciała. Może nie jakoś dramatycznie, ale załapałam się na ten efekt uboczny, więc będzie trzeba zareagować i jeśli trzymanie czystej i policzonej michy nic nie da i dalej będę tyć to wtedy niestety, ale będę rozmawiać z panią doktor o innym leku. Już teraz mam nadwagę, a co dopiero jak jeszcze tabsy będą mi ją stale podbijać. Pożyjemy, zobaczymy.

Tym sympatycznym akcentem kończę na dziś. Zostało mi jeszcze trochę czasu, żeby na spokojnie dopić kawkę i poczytać zaległe posty na HIVE, a w ogóle to jestem dumna, że moja Aga w końcu coś nabazgrała także się pochwalę, że zwerbowałam nowego człowieczka do naszej sekty, witaj @biblioteczka.agi na pokładzie, już przepadłaś.

Do jutra!


Instagram

Sort:  

Cieszę się, że znalazłaś wsparcie, to jest ważne - pomaga patrzeć spokojniej w przyszłość

Wspaniałe wieści!!!

To samych dobrych scenariuszy i szerokości;)

Cieszę się, że idzie do przodu - wiesz, że ja od zawsze ci kibicuję i z uśmiechem dziś czytałam ten wpis!

A, no i dzień dobry ;)

SUPER!

Czasami na samochód trzeba wyłożyć kasę dodatkowo. Uważaj na drodze.

Brawo, niech się układa jak najlepiej

Congratulations @ataraksja! You have completed the following achievement on the Hive blockchain and have been rewarded with new badge(s):

You received more than 20000 upvotes.
Your next target is to reach 25000 upvotes.

You can view your badges on your board and compare yourself to others in the Ranking
If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word STOP

Support the HiveBuzz project. Vote for our proposal!