Kretyno... koronawirus, czyli nowe obostrzenia (nie) rządu.

in #polish4 years ago (edited)

20200322192524_1.jpg

Gameplay Resident Evil 3 - ©Capcom


Z góry przepraszam, jeśli te moje "wypociny" będą chaotyczne i bez składu. Bo takie mogą być.

Miałem się w tej sprawie nie wypowiadać, ale jasny szlag mnie trafia. Uwaga mogą być wulgaryzmy! Jeśli masz wrażliwe oczy, to...

Jak pewnie zauważyliście, rząd od pewnego czasu stosuje ograniczenia swobód obywatelskich pod pretekstem tak zwanej walki z tak zwanym "koronawirusem", którego pełna nazwa wynosi SARS CoV-2, a raczej które to ograniczenia nazywane są "obostrzeniami", które mają zapewnić zahamowanie rozprzestrzenianie się tego syfu w powietrzu i na powierzchni ciał stałych, ale skutek idiotycznych tych decyzji może być całkiem odwrotny od zamierzeń ustawodawcy i katastrofalny w skutkach. Oczywiście za niestosowanie się do do tych "obostrzeń" ustawodawca przewidział kary finansowe. Na początku było to 5000 złotych (tyle byłbym w stanie zapłacić), ale potem podnieśli to na 30 000. Ciekawe kto z szarych Kowalskich będzie w stanie to zapłacić, jak tyle pieniędzy ludzie zarabiają na rok, albo może trochę mniej. Czasami odnoszę wrażenie, że ustawodawca który pisze i uchwala te dyrdymały, jest oderwany od rzeczywistości i chyba nie obcuje wśród zwykłych szarych obywateli. Moim zdaniem to nie koronawirus jest zagrożeniem, a rządzący nami przez ich idiotyczne "obostrzenia". Podobnie jak to jest w filmach z serii "Noc żywych trupów" i tym podobnych, to nie zombie są zagrożeniem, a czynnik ludzki. Do tego też media dokładają cegiełkę siejąc panikę i zidiocenie wśród narodu. Ja rozumiem, że to jest ważne, ale za przeproszeniem... już się rzygać chce tym koronawirusem. Bardzo dobry artykuł napisał @hallmann o fake newsach dotyczących koronawirusa i sianiu zidiocenia wśród ludności. Do tego też dochodzą spekulacje, że to może być broń biologiczna, która wyciekla z laboratoriów wojskowych. Takie teorie już słyszałem na początku lutego, kiedy to cholerstwo wylazło w Wuhan i zanim dotarło do Włoch. Nie chce mi się wierzyć, że nikt nie ma interesu w tym, żeby siać panikę na świecie. Parafrazując do słynnego mema z Jokerem z filmu "Mroczny rycerz" z 2008 roku chce się napisać - "Jeden zmutowany szczep grypy, a światu odpier... ." Na zwykłą sezonową grypę rocznie umiera więcej ludzi i nikt z tego nie robi paniki. Nie ma z tego powodu kryzysu finansowego. W 2002 roku kiedy była epidemia SARS to nikt nie panikował. 10 lat temu jak była pandemia świńskiej grypy (która zbiegła się z kryzysem światowym) to też nikt nie panikował. Był już wtedy internet, ale nie było wtedy tych Fejsbuków, Instagramów, Tłiterów i jakoś się to rozeszło.

Inna sprawa jest taka, że rząd stosuje te obostrzenia jakby to był przynajmniej stan wyjątkowy, tylko że go oficjalnie nie wprowadzili. 11 rozdział Konstytucji RP (od artykułu 228) przewiduje wprowadzenie stanu nadzwyczajnego na terenie RP. Do tego stanu można zaliczyć 3 stany : stan klęski żywiołowej, stan nadzwyczajny i najgorszy - stan wojenny. Niestety Konstytucja RP nie przewidziała "koronawirusa". Nasi rządzący wprowadzili sobie jakiś "stan epidemii" według własnego widzimisię. Nie jestem specjalistą w dziedzinie prawa, ale cały ten cyrk z "kretyno..." to znaczy z "koronawirusem" można spokojnie "podpiąć" pod stan klęski żywiołowej, a nawet stan wyjątkowy, tylko rządzący tego wprowadzić nie chcą, a raczej się boją. Wiecie czemu? Bo w takim przypadku trzeba byłoby przenieść wybory prezydenckie przynajmniej na późne lato, wczesną jesień, a może i poźniej. Pierwotnie wybory prezydenckie miały się odbyć 10 maja, a wprowadzenie jednego z tych stanów byłoby równoznaczne z przełożeniem wyborów prezydenckich przynajmniej o 3 miesiące po zakończeniu takiego stanu, czyli najwcześniej do sierpnia, a pewnie i później. Ale PiS tego nie chce robić, bo na tę chwilę sondaże dają ich kandydatowi, obecnie urzędującemu prezydentowi - Andrzejowi Dudzie - zwycięstwo już w pierwszej turze. Musiałby naprawdę zdarzyć się jakiś kataklizm, albo wkur...... Ludu (ale raczej na to się nie zanosi, bo "ciemny Lud wszystko kupi"), aby PiS zdecydował się na przełożenie wyborów prezydenckich. Z jednej strony stosują "obostrzenia", z drugiej strony ryzykują życie i zdrowie obywateli, żeby tylko wyszli z domu i oddali głos w wyborach prezydenckich.

Ludzie rezygnują i nie chcą zasiadać w komisjach wyborczych, ale o tym się nie mówi. Po prostu brakuje ludzi do komisji. Co za problem zrobić głosowanie za pośrednictwem internetu i profilu zaufanego. Inne kraje jak Łotwa czy Estonia już od dawna przeprowadzają głosowania za pośrednictwem drogi elektronicznej. Ano tak, my nie jesteśmy Łotwą czy Estonią, my jesteśmy Polską. Gdybyśmy wprowadzili taki system głosowania, to zaraz by się zawiesił i byłyby cyrki z liczeniem głosów jak kilka lat temu, chyba podczas wyborów samorządowych, jeśli dobrze pamiętam. Już chodzą pogłoski, że głosowanie ma się odbyć korespondencyjnie. Ciekawe kto porozwozi prawie 30 milionów kart do głosowania w miesiąc. Poczta nie da rady. Do tego karty do głosowania mają być roznoszone tylko listami poleconymi, czyli z tak zwanym awizo. Wyobrażacie sobie te kolejki przed urzędami pocztowymi aby odebrać karty do głosowania w wyborach prezydenckich? Bo ja nie.


Co mówi nasza konstytucja o stanach nadzwyczajnych.

Art. 228.

  1. W sytuacjach szczególnych zagrożeń, jeżeli zwykłe środki konstytucyjne są niewystarczające, może zostać wprowadzony odpowiedni stan nadzwyczajny: stan wojenny, stan wyjątkowy lub stan klęski żywiołowej.

  2. Stan nadzwyczajny może być wprowadzony tylko na podstawie ustawy, w drodze rozporządzenia, które podlega dodatkowemu podaniu do publicznej wiadomości.

  3. Zasady działania organów władzy publicznej oraz zakres, w jakim mogą zostać ograniczone wolności i prawa człowieka i obywatela w czasie poszczególnych stanów nadzwyczajnych, określa ustawa.

  4. Ustawa może określić podstawy, zakres i tryb wyrównywania strat majątkowych wynikających z ograniczenia w czasie stanu nadzwyczajnego wolności i praw człowieka i obywatela.

  5. Działania podjęte w wyniku wprowadzenia stanu nadzwyczajnego muszą odpowiadać stopniowi zagrożenia i powinny zmierzać do jak najszybszego przywrócenia normalnego funkcjonowania państwa.

  6. W czasie stanu nadzwyczajnego nie mogą być zmienione: Konstytucja, ordynacje wyborcze do Sejmu, Senatu i organów samorządu terytorialnego, ustawa o wyborze Prezydenta Rzeczypospolitej oraz ustawy o stanach nadzwyczajnych.

  7. W czasie stanu nadzwyczajnego oraz w ciągu 90 dni po jego zakończeniu nie może być skrócona kadencja Sejmu, przeprowadzane referendum ogólnokrajowe, nie mogą być przeprowadzane wybory do Sejmu, Senatu, organów samorządu terytorialnego oraz wybory Prezydenta Rzeczypospolitej, a kadencje tych organów ulegają odpowiedniemu przedłużeniu. Wybory do organów samorządu terytorialnego są możliwe tylko tam, gdzie nie został wprowadzony stan nadzwyczajny.

Znajdźcie sobie XI rozdział Konstytucji i poczytajcie sobie artykuły od 228 do 234, to jest dosłownie 10 minut czytania.


Od dawna mówię, że nasi rządzący nie są na nic przygotowani, ale ciężkie pieniądze biorą. Jak coś złego się stanie, to dopiero zaczynają myśleć i pisać jakieś "rozporządzenia" czy "ustawy" na kolanie, które jak życie pokazało, okazały się bublem prawnym. Wystarczy powódź, klęska żywiołowa, albo taka pandemia czy epidemia koronawirusa, by obnażyć nieudolność naszych rządzących. To oni nagle zaczynają działać, zamiast zapobiegać wcześniej. Służba zdrowia leży i kwiczy, przynajmniej od 22 lat (pewnie i dalej), jak zacząłem się interesować bliżej polityką, za rządów AWS i premiery Jerzego Buzka już był burdel, a ta ich reforma z wprowadzeniem Kas Chorych (które później stały się NFZ-em) nic nie poprawiła. Jak był burdel wcześniej, taki był potem. Ciągle nie ma na nic pieniędzy, ale 2 miliardy złotych dają na TVP zamiast na onkologię, bo ludziom nie chce się płacić abonamentu. Chociaż podobno już ścigają tych, co nie płacą i wręczają stosowne pisemka. Tylko, że wpływ z abonamentu to jest kropla w morzu co zarabia TVP, jeszcze więcej pieniędzy idzie z reklam (dobrze, że filmów nie przerywają reklamami). Nieważne. Nasza służba zdrowia jest biedna i nieprzygotowana do walki z koronawirusem. Nie ma podstawowych masek ochronnych dla lekarzy, czy też tych jednorazowych gumowych rękawiczek (o kupnie przez internet zapomnij, od dawna nie można ich kupić przez internet). Doszło do tego, że ludzie sami sobie szyją maseczki po domach, a nawet... wręczają je szpitalom, bo odpowiednie władze nie potrafią tego zapewnić. To są kurde jaja. Ten kto ma znajomości to sobie skombinuje maseczkę, albo nitrylowe rękawiczki. Wiecie co mnie denerwuje? To, że ludzie są bałaganiarzami. Też jak idę lub wracam z pracy (powinienem siedzieć w domu) obok Kauflanda, to widzę jak są porozrzucane na ziemi te foliowe i nitrylowe zużyte rękawiczki, jakby nie można było ich wyrzucić do stosownego pojemnika.


Wracając do tematu.

W nocy z 31 marca na 1 kwietnia 2020 roku weszły nowe przepisy ograniczające swobody obywatelskie, to znaczy nowe "obostrzenia" do których obywatele muszą się stosować, bo jak nie to będą biedniejsi o 30 000 złotych, jak zakładam których większość nie posiada. Notkę tą piszę na stan zarażonych nieco ponad 2300 i 33 ofiary śmiertelne w Polsce. Sam po 10 latach ciężkiej pracy i oszczędzania mam oszczędności sięgające tego rzędu. Niestety nowe "obostrzenia" stały się przedmiotem drwin.

Na przykład dwoje ludzi (na przykład małżeństwo) będąc na spacerze, będą musieli iść w odległości 2 metrów od siebie. Co jeśli oboje idą w maskach i w gumowych rękawiczkach? Wyjątkiem jest to, jeśli mają dziecko do 13 roku życia i w tym przypadku jeden z rodziców będzie mógł być przy dziecku. A drugi ma iść 2 metry za nimi? Czy rządzacy nie pomyśleli, że tacy ludzie na przykład śpią w jednym łóżku i to w odległości mniejszej niż 2 metry, na przykład korzystają z jednego sanitariatu, jedzą blisko siebie obiad, a jeśli mają samochód, to siedzą blisko siebie w nim? W domu ludzie też mają przestrzegać tych obostrzeń? Jak wielu Polaków mieszka w ciasnych mieszkankach. Spać od siebie w odległości 2 metrów i tylko w maskach? Jeść obiad w osobnych pomieszczeniach? Z pomocą dziecku przy lekcjach to nie wiem jak to ma być. Co z korzystaniem z sanitariatów? Następna osoba ma korzystać 3 godziny po poprzedniej?

Chyba, że mają w domu płyn dezynfekujący, ale taki można samemu łatwo zrobić. Wystarczy zwykły czysty spirytus, woda destylowana i jakieś perfumy, aby to nie capiło alhokolem, jeśli ktoś nie lubi.

Wracając do spacerów z dziećmi. Wyjątkami też będą osoby niepełnosprawne, lub niemogące się poruszać samodzielnie.

Co z chodzeniem po chodnikach w odstępie 2 metrów, skoro chodniki mamy wąskie. Czasami, nie czasami... Często się zdarza, że jakiś kretyn zaparkuje na chodniku i zajmie jego połowę. Mnie to od dawna denerwuje. Ludzie mają latać? A może iść jezdnią? Spróbuj takiemu iść jezdnią, to zaraz zacznie drzeć ryja, ale Tobie na chodniku parkuje.

Młodzieży do lat 18 nie wolno wyjść na dwór bez opieki osoby dorosłej. Brawo. Rozumiem do 15 roku życia, ale do 18? Szkoda, że nie do 21 roku życia, gdzie w tym wieku w USA liczy się jako osobę dorosłą, a raczej mogącą kupić sobie alkohol. Jak ktoś dziś kończy 18 lat, ale nie zdążył odebrać dowodu osobistego z urzędu? To będzie legitymowany legitymacją szkolną? A co na przykład z wyprowadzeniem psa rano, po pracy, po południu i wieczorem? Czyli 17 letnie dziecko nie będzie mogło już wyjść z psem, bo będzie to grozić uszczupleniem domowego budżetu 30 000 złotych?

Kolejnym idiotyz... to znaczy obostrzeniem jakie wprowadził rząd to zaostrzenie rygoru jeśli chodzi o zakupy w sklepach wielkopowierzchniowych typu dyskonty lub hipermarkety. Od teraz maksymalnie mogą być wpuszczane do sklepu maksymalnie 3 osoby na jedną kasę. Dombiewywam, że chodzi o czynną kasę, bo przeważnie było tak, że na 12 kas w naszym Kauflandzie 3 były czynne, zwykle przed epidemią. Wczoraj jak wracałem z pracy, to stała kolejka do Kauflanda, około 10 osób w odstępach około 2 metrowych. Ale nikt nie stał w maseczce. Wróć! Przepraszam, była jedna facetka, która stała w masce na nosie. A co na przykład z osobami, które nie chcą wejść "na sklep", tylko skorzystać z bankomatu, który stoi w przedsionku pomiędzy jednymi drzwiami wejściowymi, a drugimi? Albo wejść tylko do apteki, lub na pasaż na przykład do Orange czy Play'a? To też ma stać w kolejce i zajmować miejsce? Przez te 2 tygodnie sytuacja w naszym Kauflandzie zmieniała się jak w kalejdoskopie. Raz nie wpuszczali, potem wpuszczali wszystkich, potem znowu nie wpuszczali, potem stał ochroniarz (oczywiście bez maski ochronnej), który wpuszczał ludzi, po prostu cyrk. Cała ta sytuacja jest stresogenna i ludziom w końcu mogą puścić nerwy. Może być tak, że gdzieś kiedyś może dojść do rękoczynów, bo ludzie nie są przyzwyczajeni do takich sytuacji. Co innego jeśli będzie brzydka pogoda (np. zimno, porwisty wiatr, padający deszcz czy śnieg, albo wszystko naraz), to stojąc w takiej pogodzie prędzej można się przeziębić i złapać zwykłą grypę niż tego kononowirusa.

Kolejny idiotyzm jest taki, że wyznaczono 2 godziny (chyba od 10:00 do 12:00) gdzie zakupy będą mogły wykonywać osoby tylko po 65 roku życia. Moim zdaniem pomysł jest dobry i szlachetny, ale niestety nieudolnie wykonany. Z tego co zdążyłem przeczytać też coś nie wypaliło i osoby w podeszłym wieku musiały czekać w długich kolejkach nawet po 1,5 godziny (patrz przepis z 3 osobami przy kasie). Inna sprawa jest taka, że kto sprawdzi, że dany klient ma skończone 65 lat. Będą sprawdzać dowody? Legitymację z grupą inwalidzką, czy legitymacje kombatanckie? Co jeśli ktoś nie ma skończonych 65 lat (64 lata i 11 miesięcy), to sprzedawca powie mu "Wypierdalaj"? Taki człowiek może się obrazić, a sprzedawca straci na przykład stałego klienta. Ludziom młodszym może to się nie spodobać, ponieważ seniorzy i tak dokonują zakupów nawet poza tymi godzinami.

Co do tych sklepów. To ludzie stojący w kolejkach mają już mieć rękawiczki ochronne. Tylko skąd ci ludzie mają je wziąć? Mają stosować zasadę dobrze znaną z wojska? "Nie mam, ale narucham..."? Co, ci biedni ludzie mają stać w tych kolejkach po godzinę czasu na dworze w tych rękawiczkach żeby od wewnątrz się zapociły, a od zewnątrz złapały jakieś drobnoustroje? Brawo.

Nie wiem jak teraz jest z tymi obostrzeniami jeśli chodzi o autobusy (ogólnie o komunikację miejską), ale... czemu do jasnej cholery pasażerowie nie jeżdżą w maseczkach? Od wybuchu tego cyrku z komunikacją miejską nie miałem okazji nią podróżować, ale idąc do pracy, czy z niej wracając, widzę ludzi podróżujących w autobusach. Nikt nie jeździ w maseczkach, nawet kierowcy, chociaż paru widziałem. Dzisiaj rano jak szedłem do pracy to widziałem dwa autobusy stojące na przystanku. W obu siedziało może po 9 pasażerów i żaden nie miał maski ochronnej. To samo kierowcy, chociaż zrobili sobie safe space zone odgradzając się od pasażerów taśmą klejąca na odległość chyba dwóch pierwszych szeregów siedzeń. Widziałem też w tramwajach oklejone siedzenia białymi kartkami, pewnie na nich nie można siadać. Z tego co mi wiadomo, to na początku wprowadzono chyba ograniczenie do 1/2 miejsc siedzących. Teraz chyba zaostrzono limit przewozu ludzi do 9 osób na skład. Niestety nie miałem okazji jazdy komunikacją miejską od wprowadzenia tego cyrku, ale widziałem vlog Krzyśka "Atora" z kanału @wideoprezentacje odnośnie absurdów związanych z tymi autobusowymi zakazami. Podobno jak weszły te przepisy, to kierowcy odgradzali połowę autobusu, a pasażerowie podróżowali tak jak do tej pory. To jest chore. Szkoda, że jeszcze nie wytyczyli stref jak w tramwajach podczas drugiej wojny światowej - "Nur fur Deutsche" i tak dalej. Po prostu nie lepiej byłoby zakazać wstępu do autobusu bez maseczki ochronnej i rękawiczek? Ale po co. Lepiej ograniczyć liczbę miejsc. Mnie ten pomysł z ograniczeniem miejsc w autobusach od razu się nie spodobał i zapaliła mi się czerwona lampka. Przecież nie wszyscy mają samochody i siedzą w domach i niektórzy muszą jeszcze chodzić do pracy. Zmniejszyli liczbę miejsc, a liczba osób pozostała. To czemu kur... de nie zwiększą liczby taboru? Ano tak, bo go nie ma, ani dodatkowych kierowców, czy motorniczych. Czytałem komentarze w internecie, że niech popyla na piechotę. To sobie idź debilu jeden z drugim 30 km przez 2 lub 3 miasta, na przykład z Gliwic do Katowic. Zostaje jeszcze pociąg. Poza tym ta sytuacja może być konfliktogenna i ludzie mogą się w końcu wkurzyć. Ja akurat nie jeździłem komunikacją przez ten czas, ale słyszałem, że były już awantury na przystankach. Nie wiem czy niektórzy nie wiedzą, ale to cholerstwo potrafi się roznieść w powietrzu nawet do 8 metrów. Wystarczy, że będzie jedna osoba w autobusie zarażona i sobie kichnie. To cholerstwo potrafi się unosić w powietrzu przez kilka godzin. Kierowcy nawet te tasiemki nie pomogą.

Co do tych maseczek też są cyrki. Ja chodzę z maseczką prawie 3 tygodnie. Na początku patrzeli się na mnie jak na idiotę. Szczerze mam to w pewnej części ciała. Teraz coraz więcej widzę ludzi w maskach, szkoda że nie w ciasnych miejscach, jak np. autobusy. To samo rękawiczki, zacząłem praktycznie chodzić w nich cały czas po dworze. Wcześniej to tylko w robocie. Polski rząd odradza chodzenie w maseczkach, a na takiej Słowacji (jakby ktoś nie wiedział, to taki kraj graniczący z Polską na południowym wschodzie i na wschód od Czech), czy na Ukrainie (to taki kraj graniczący na wschód z Polską) wprowadzili zakaz poruszania się bez nich. Tylko, że u nas to jest problem załatwić maseczki służbie zdrowia, a co dopiero zwykłym obywatelom, którzy muszą sobie je szyć sami. Swoją drogą ciekawe czy np. w Obi są te półmaski przeciwpyłowe, które kupowałem sobie do roboty. Będę musiał kiedyś zrobić zakupić sprzęt do pracy : rękawice antywstrząsowe, okulary ochronne i półmaski przeciwpyłowe.

Jak już jesteśmy przy Obi. Markety budowlane mają być w weekendy pozamykane. Planujesz remont? To zakupy już sobie rób "w tygodniu", bo w weekend pocałujesz klamkę.

Innych zakazów nie chce mi się komentować bo szkoda nerwów. Tego co odwalają telewizornie i internetowe portale informacyjne, też nie chce mi się tego komentować.

Jeszcze trochę i uchwalą, że będziemy musieli chodzić w wielkich prezerwatywach, jakie były w filmie "Naga broń" z 1988 roku. Oczywiście żartuję, chociaż... kto wie co im jeszcze przyjdzie do łbów, aby wypłaszczyć tą krzywą zachorowań. Mogą też wprowadzić całkowitą kwarantannę i wtedy będziemy mieli przerąbane. Będziemy musieli siedzieć w domach, nigdzie nie będziemy mogli wychodzić, nawet do sklepu po bułeczki, czy z pieskiem pod blok. I ten stan może trwać dłużej niż 2 tygodnie, nawet do 3 miesięcy. Ten kto nie zrobił sobie zapasów, będzie miał problem.

Wiecie co? Mnie to tam nie przeszkadza. Ja tam mogę siedzieć w domu i ograniczać kontakty z innymi osobami. Chociaż rząd mam w dupie, to staram się to stosować, zwłaszcza w pracy, aby nikt nie naruszał mojej 1,5 metrowej safe space'owej "banieczki". W domu też mogę siedzieć, nie muszę wychodzić nigdzie (a miałem w planach @actifit i rozpoczęcie większej aktywności gdy zrobi się cieplej, a tu du..), nawet mogę nie iść do pracy bo mam jeszcze 11 dni niewykorzystanego starego urlopu, a kombinowałem żeby wziąć sobie L-4 na telefon kiedy byłem przeziębiony jak wyszło demo remake'u "Resident Evil 3". Jestem introwertykiem i nie lubię ludzi i nie muszę przebywać między nimi. Tym bardziej, że jutro wychodzi remake "Resident Evil 3", a pliki już mam ściągnięte na PSN i tylko czekam na zdjęcie blokady czasowej. Za tydzień wychodzi remake "Final Fantasy VII", więc mogę siedzieć w domu. Chyba, że prąd wyłączą, to będzie przerąbane. XD