Robert Małecki - Wstyd

signal-2023-01-15-151401_007.jpeg

Gdyby się ktoś zastanawiał, gdzie zniknęłam, to naprawdę nigdzie – książek mam trochę przeczytanych i czekają aż w końcu zmobilizuję się do napisania o nich parę słów. Jednak w ostatnim czasie z moją motywacją i dobrym samopoczuciem jest jak na loterii, ale wierzę, że niedługo to się poprawi.

Dzisiaj przychodzę z książką, która wywarła na mnie bardzo duże i bardzo pozytywne wrażenie. To była moja pierwsza styczność z twórczością Roberta Małeckiego, mimo że nazwisko znam, kojarzę i jestem pewna, że wy w większości też je znacie lub kojarzycie.

Po tę książkę sięgnęłam jak tylko przeczytałam opis wydawcy, który w teorii zdradza dużo,
w praktyce…

Wstyd zamyka nam usta. Ale przemilczane sprawy zawsze wracają.

Julia Karlińska, była policjantka nazywana Karlą, uczy historii w liceum medycznym i samotnie wychowuje nastoletnich bliźniaków. Mundur odwiesiła po tragicznej śmierci męża, policjanta, który zginął w wypadku motocyklowym. Sprawcy tragedii nigdy nie odnaleziono.
Ale duchy przeszłości się obudzą, gdy Śmierszynem, miastem Karlińskiej, wstrząśnie wieść o zabójstwie Sławomira Nowaka, znanego profesora matematyki oraz jej kolegi z „medyka”. Będzie to dopiero początek splotu dramatycznych wydarzeń. Tego samego dnia kobieta będzie musiała się zmierzyć z traumą zaginięcia jednego z synów. Kiedy okaże się, że chłopiec nie żyje, instynkt śledczy podpowie Karli, że obie sprawy należy połączyć w jedno śledztwo.

Jak wspomniałam, opis wydawcy być może zdradza dużo z fabuły – mamy dwie zagadkowe śmierci, ale nic nie jest tak oczywiste, jak mogłoby się wydawać. I zawsze staram się doszukać jakichś większych bądź mniejszych minusów, ale tutaj, w tej książce, nie potrafię.
Wstyd to naprawdę świetnie poprowadzony mocny thriller, którego akcja, mimo że z początku wcale nie jakaś wartka, to powoduje, że człowiek zatapia się w lekturze. Wątki, które są poruszane są niebywale smutne, niebywale ciężkie i tytułowy wstyd gra naprawdę główną rolę. Postaci się napisane dla mnie perfekcyjne. Odczuwałam ból Karli, gdy ona go czuła, odczuwałam zagubienie bohaterów, gdy oni byli zagubieni.
Wstyd jest naprawdę nieprzewidywalny i zaskakujące. Na okładce mamy zdanie Danuty Stenki, pod którym podpisuje się obiema rękami i łapkami moich kotów – „Powieść Roberta Małeckiego to prawdziwa uczta dla wyobraźni. Fabuła i postaci doprawione do perfekcji, do tego nafaszerowane hipnotyzującym klimatem. Czytajcie, bo warto!”. I tak, czytajcie, bo musicie to przeczytać.

Instagram
Lubimy czytać