Freegański raport ostatnich tygodni.

in #polish4 years ago

Mniej więcej dwa razu w tygodniu objeżdżam najlepsze freegańskie spoty, jakie znam w Katowicach i okolicach. Z jedzenia kupuję ostatnio głównie chleb i jakieś zachcianki, na które najdzie mnie akurat ochota. Większość rzeczy pozyskuję "z recyklingu", a zostaje mi jeszcze na tyle, że mogę obdzielić rodzinę i znajomych. Wrzucam kilka zdjęć zdobyczy z ostatnich tygodni.

20200221_175118.jpg

Banan to najpopularniejszy owoc świata, również na śmietniku znajduję najwięcej tych sympatycznych, wygiętych, żółtych ziomeczków. Zawsze zabieram wszystkie, jeśli mam ich więcej, niż mogę zjeść, oddaję je do przetworzenia na smaczki dla koni. Często można znaleźć banany w świetnym stanie, wyrzucane tylko dlatego, że zostały oddzielone od kiści. Jeśli masz na uwadze ograniczenie marnotrawstwa żywności, wybierz w sklepie pojedyncze banany.

20200221_180234.jpg

Ach, owoce i warzywa pakowane w siatki... Z jakiejś przyczyny, kiedy jedna cytryna jest zepsuta sklep nie może rozerwać siatki i sprzedać reszty luzem. Wszystko leci do kosza, a proceder ten nadal jest opłacalny. W siatkach znajduję produkty najlepszej jakości, oczywiście po odrzuceniu czarnej owcy. Te owoce przerobię bez problemu, co rano staram się pić szklankę wody z sokiem z cytryny, kurkumą i miodem, jako potion na odporność.

20200509_094304.jpg

20200509_094357.jpg

Dużą część warzyw oddaję rodzicom, kremowe zupy, wegańskie leczo, kalafior na parze z ziemniakami i jajkiem sadzonym, barszcz, sam nie mam czasu, żeby to wszystko przerobić, a mojej mamie wychodzi to bardzo dobrze. Dawniej rodzice nie zdawali sobie sprawy ze skali marnotrawstwa w supermarketach, byli zdziwieni, że szukam jedzenia w koszu. Po czasie, sami uznali, że wyrzucanie tego wszystkiego jest bez sensu i zawsze przyjmują moje nadwyżki.

20200504_195448.jpg

Ostatnio znalazłem 190jaj, głównie niesławne "trójki", ale skoro z kosza, to nie wzmagam popytu na przemysł torturowania (inaczej tego nazwać się nie da) zwierząt. Jajka są krótko po terminie, ale około 3/4 przechodzi pozytywnie test wody. Zepsute jajo bardzo łatwo poznać, wypływa na powierzchnię. Takiej ilości sam nie przerobię, w takich sytuacjach wrzucam ogłoszenie na lokalnej grupie, na pewno ktoś się zgłosi.

20200317_172800.jpg

20200505_210603.jpg

Wciąż jeszcze świeży sok 100% z pomarańczy, 14 butelek zeszło w dwa dni. Zacukrzony napój, a la tymbark ma trochę dłuższy termin przydatności do spożycia, jest też tego znacząco więcej bo około 140 litrów, rozdaję gdzie się da.

Ratowanie jedzenia daje mi mnóstwo radości i satysfakcji, ograniczam swój ślad ekologiczny, zmniejszam skalę konsumpcji i marnotrawstwa, ale mam też sporo radości z dzielenia się jedzeniem z innymi. Jest to też super przygoda, gdyż nigdy nie wiadomo co uda się znaleźć następnym razem!

Sort:  

Daleko od Szczyrku mieszkasz? ;)
Hehehehe ten napój wiśnia/jabłko z przyjemnością bym wykorzystał :)

Dobrą robotę robisz (sam bym się tego nie podjął - zapewne jestem "zwykłym konsumpcyjnym Januszem", ale korzystam z toreb wielokrotnego użytku, staram się robić przemyślane zakupy ((zapewne ceny mnie do tego skłoniły)) - może nie jest ze mną aż tak źle ;) )

Ogólnie temat-rzeka.
Podsumowując - wkurwia mnie marnowanie jedzenia, więc upvote i szacun za tą robotę.

Każdy ma swoje bitwy i działa na tyle, na ile może. Przemyślane zakupy to już jest dość dużo, a torby wielokrotnego użytku to bardziej skomplikowany temat. Ponoć torbę bawełnianą trzeba użyć 7000 razy, żeby zbilansować użycie wody potrzebne do jej wyprodukowania.

Mieszkam w Katowicach, więc nie jest tak daleko, ale chyba wciąż nie dość blisko, żeby się to kalkulowało.
Dzięki za ciepłe słowo. Pozdrawiam.

Nigdy nie zgłębiałem aż tak tematu toreb - dzięki za ciekawostkę.
Wrzuciłem hasło w wyszukiwarkę, i pierwszy z brzegu link na szczęście potwierdził słuszność mojej decyzji, choć podejmowałem ją jedynie pod kątem czasu rozkładu torby bawełnianej vs. reklamówki.
Ogólnie, ilość plastiku w środowisku jest przerażająca. Niby wystarczyłoby kilka prostych ruchów by ograniczyć tą masę, ale niestety wygoda jest ważniejsza.

Dał bym Ci UPa za dobry wpis, ale nie dam bo flagami niszczysz z uporem maniaka pewne mniejsze konto.

To nic osobistego. Zobacz np. ostatni wpis mniejszego konta, zero wykrytego głosowania na siebie, zero flag z mojej strony. Pozdrawiam.

Nie wydaje mi się skoro uczepiłeś się wyłącznie tego jednego konta, a nie reagujesz na innych. Ja uważam to za zwykłe szukanie pretekstu.

Zastanawia mnie jak się przelamujesz do wyciagania nawet dobrego jedzenia, z miejsca które śmierdzi? Zawsze mnie intrygował freeganizm, ale jakoś jeszcze nigdy się nie zmoglem zanurkować w śmietniku.

"Zanurkować" to za duże słowo. Najczęściej wszystko jest w zasięgu ręki, a bywa, że i obok kontenera. Druga sprawa, to nie są takie śmietniki jak na osiedlach, a te są naprawdę plugawe bo ląduje tam wszystko. Taka Biedronka na przykład ma osobne kontenery na odpady bio, więc to już jest wstępnie posortowane. Na pewno pomaga mi też fakt, że mam bardzo słaby węch :)