Drążył w sobie łez korytarze,
gdy zmagał się z sobą
by tupnąć wreszcie nogą.
Zaplątany w sieci przyzwyczajeń
i wrzucanych w nie śmieci,
tonął w własnej powodzi,
choć twardo stał na łodzi.
Oswobodziła go myśl w głowie:
nie taki miał być koniec...
Chciał dotrzeć na swój ląd
a nie wiedział jak,
choć widział wiosła
w dłoniach ich było brak.
Chwycił je w końcu,
zaczął swobodnie pływać
zagubione zalety odkrywać.
Na mapie życia zaznaczył
ważny punkt - swoje istnienie.
Po przebudzeniu,
uczy się i poznaje
siebie.