"On stracił swoją lewą rękę, ja straciłem swoją prawą" - Thomas "Stonewall" Jackson - Generałowie Wojny Secesyjnej vol. 83

in #polish5 years ago (edited)

Bitwa pod Chancellorsville bywa nazywana "idealną bitwą Lee" i pod wieloma względami to stwierdzenie może się bronić - dysproporcja sił sięgająca ponad 2:1 ogółem, a blisko 4,5:1 na głównym kierunku działań zdaje się mówić sama za siebie, choć jak to historia wojskowości nieraz pokazała - liczby nie walczą. Bardziej istotne było dwukrotne podzielenie szczuplejszych wojsk wobec przeważających sił przeciwnika, co było absolutnym pogwałceniem prawideł wojny z podręczników - raczej to słabsza armia miała stanowić monolit, by mieć szanse z liczniejszym adwersarzem. Autorem, wykonawcą i ojcem jednego z owych genialnych w skutkach podziałów był Thomas "Stonewall" Jackson.

↑ Jackson przed szeregiem żołnierzy (źródło: dissidentmama.ne)

Wiosna 1863 roku zastała armię gen. Roberta E. Lee nadal ufortyfikowaną pod Fredericksburgiem, jakby w złudnej nadziei, że nowo powołany dowódca Armii Potomacu gen. Joseph Hooker, uchodzący za tęgiego pijusa i sybarytę o wybujałym ego, powtórzy rzeź jaką zafundował w grudniu ubiegłego roku swoim żołnierzom gen. Ambrose Burnside. Hooker nie miał takich planów, zamiast tego wybrał brody na zachód od Fredericksburga, przez które miał przeprawić armię jednocześnie demonstrując atak na miasteczko, a rajd kawaleryjski gen. George'a Stonemana na tyły wojsk Konfederacji miał zakłócić komunikację i dostawy dla armii Lee. Plan był zdecydowanie skomplikowany, ale nie pozbawiony sensu, co więcej Hooker dysponował już dobrze zorganizowaną armią, która zbliżała się do drugiego roku swojego istnienia, a to usuwało przeszkody jakie napotkał choćby gen. McDowell przed I bitwą pod Bull Run, a które przejawiały się nazbyt lekkim podejściem do służby ochotników i niskim stopniem koordynacji działań. 

Nim jeszcze doszło do bitwy Jackson przeżywał nietypowy okres - został ojcem Julii Laury, jego marzenie o potomstwie spełniło się po wielu latach: jego pierwsza żona Elinor Junkin poroniła w 1854 roku i zmarła w wyniku tego nieszczęsnego wydarzenia. Pierwsza córka "Old Blue Light'a" - Mary Graham zmarła wkrótce po urodzeniu w roku 1858. Urodzoną niedawno Julię Jackson widział dwukrotnie, ale stacjonując opodal Fredericksburga w rezydencji rodziny Corbin poznał kilkuletnią dziewczynkę Jane, do której miał wzruszającą słabość, co było o tyle osobliwe, że większość ludzi postrzegała go jako surowego, niemal wyzbytego uczuć paladyna, więc widok śmiejącego się w głos z naiwnych opowieści dziewczynki generała porucznika był niecodziennym zjawiskiem. Co wizytę starał się obdarowywać swojego radosnego gościa drobnym podarunkiem, lecz jednego razu nie miał nic do zaoferowania - po krótkim namyśle odciął złoty pasek zdobiący nową czapkę generalską i wplótł go Jane we włosy. Rychła śmierć Jane w wyniku szkarlatyny wstrząsnęła Jacksonem - widziano go po otrzymaniu grobowych wieści na ganku rezydencji, płaczącego rzewnie nad losem swojej małej przyjaciółki - widok był jeszcze bardziej szokujący - oto człowiek, który nieraz widział śmierć, i to śmierć w cierpieniach, którą miał zwyczaj strzepywać z siebie niczym ptak kroplę deszczu z piór, ronił łzy bez opanowania, jak dziecko. 

↑ Jackson i Jane Corbin (kadr z filmu: "Gods and Generals", w roli Jacksona świetny Stephen Lang)

Inna historia z tego okresu opowiada o wieczerzy wigilijnej, jaką Jackson zorganizował dla najwyższych oficerów w armii m.in. gen. Lee czy swojego jedynego prawdziwego przyjaciela w kamaszach, gen. J.E.B. Stuarta, na której zresztą wystąpił w podarowanym od kawalerzysty, genialnie zdobionym mundurze będącym krzykliwym przeciwieństwem noszonej pod I Bull Run spłowiałej kurty przedwojennej U.S. Army i sfatygowanego,  opadającego na oczy kaszkietu Virginia Military Institute. Stół zapełnił się przysmakami, co również było zagadkowe w kontekście nawyków żywieniowych "Old Toma" - zazwyczaj starczało mu proste pożywienie żołnierskie, koniecznie bez pieprzu - jak na ekscentryka przystało, jednym z licznych dziwactw Jacksona było przekonanie, że od tej przyprawy boli go noga. Gdy trwał posiłek prości żołnierze przytykali nosy do szyb domu, by zobaczyć Jacksona w tym iście generalskim upierzeniu. 

Ten sam okres zobaczył wzmożoną ewangelizację Armii Północnej Wirginii, także za sprawą Jacksona, którego prezbiteriański przyjaciel, pastor Beverly Tucker Lacy był wielce zaangażowany w kazania podczas zimy 1862/63 - odnowa duchowa armii stała się częścią większego zjawiska w USA zwanego trzecim wielkim przebudzeniem (w sumie Amerykanie duchowo budzili się czterokrotnie, nierzadko z sukcesami). 

↑ Ruchy wojsk przed bitwą pod Chancellorsville (źródło: Wikipedia) 

Późny kwecień przyniósł z dawna oczekiwany ruch Federalnych - był on jednak pewnym zaskoczeniem dla gen. Lee - obejście jego sił przez Hookera od północy, uprzednio pozorowane jako odejście spod Fredericksburga, przy użyciu brodów Ely, Germanna i Kelly's spowodowało pierwsze rozdzielenie sił "Marsowego Roberta" - zostawił niewielką część armii pod dowództwem gen. Jubala Early pod Fredericksburgiem (12,000 ludzi) by osłaniały ten kierunek, a sam odszedł na zachód, by zastać siły Unii fortyfikujące gorączkowo obszar wokół pojedynczego, bielonego domostwa zwanego Chancellors House. 1 maja nastąpiły ograniczone starcia, po których Hooker niespodziewanie wycofał się ze swojego pierwotnie agresywnego planu, by zostawić inicjatywę gen. Lee - był to błąd. 2 maja Jackson przeprowadził słynną rozmowę z Robertem Lee, podczas której zasugerował ponowny podział i tak uszczuplonych sił, forsowny marsz przez wtórny las (tzw. Dzicz, miejsce krwawej bitwy w 1864 roku) i uderzenie na "wiszący w powietrzu" korpus jednorękiego i z pewnością nie jadącego wtedy, ani później, na rumaku fortuny gen. Olivera Howarda. "Jak dużą część swojego korpusu sugeruje Pan użyć?" spytał Lee, na co Jackson bez zastanowienia odpowiedział: "Cały". Lee nie należał do bojaźliwych ryzykantów, toteż nie bez zastanowienia przystał na propozycję Jacksona - wobec niemal 100,000 Unionistów miał teraz jakieś 17,000 ludzi przy sobie i 28,000 w marszu wokół flanki Federalnych oraz 12,000 w Fredericksburgu. Był ranek 2 maja 1863 roku. Hooker otrzymywał raporty o tym ruchu Jacksona, jednak wziął je za dowód wycofywania się wojsk Konfederacji. Pozostawał w tym przekonaniu do wieczora tego dnia. O 17:30 znużony kilkunastumilowym marszem korpus Jacksona był uszykowany wreszcie do ataku. Cieszący się spokojnym popołudniem żołnierze Unii odpoczywali i wypatrywali pory kolacji, gdy z nieprzeniknionej Dziczy zaszarżowało na nich najpierw stado zwierząt - posuwające się kolumny Konfederatów płoszyły stada saren, dzików, zajęcy i innych obywateli wirginijskiej fauny, które teraz przemknęły przez obozowisko IX Korpusu ku uciesze i radosnym wołaniom Niebieskich. Chwilę później nie było się z czego cieszyć. Atak z całą mocą przetoczył się po nieszczęsnym korpusie Howarda, Jackson był w swoim żywiole, a postępy były błyskawiczne - w ręce Konfederatów wpadały sztandary, jeńcy, konie i działa - wszystko z minimalnym, ale tężejącym z wolna oporem. Nie bez znaczenia była postawa gen. Howarda, który osobiście, z pierwszej linii nawoływał do wytrwania, co było jednak niemożliwe wobec elementu zaskoczenia - dopiero po czasie udało się ustanowić słabą linię. 

Atak rozwijał się wzorcowo, lecz problemem był czas - zmierzchało już i zmęczeni Konfederaci, choć napędzani adrenaliną i odnoszonymi sukcesami, przestali posuwać się naprzód. "Old Blue Light" był zdecydowany kontynuować nocne natarcie i w tym celu osobiście udał się na zwiad mimo przestróg oficerów, że to zadanie jest nieodpowiednie i niebezpieczne dla generała. Wraz ze swoimi przybocznymi Jackson z powodzeniem dokonał przeglądu sytuacji, gdy zawrócił padła salwa ze strony nerwowych południowych pikiet - salwa raniła kilku członków sztabu, kilka minut później sytuacja się powtórzyła - błędnie zidentyfikowani przez regiment z Północnej Karoliny jako unijna kawaleria przyboczni Jacksona znowu dostali się pod ostrzał. Generał otrzymał ranę górnej części ramienia i dwa pomniejsze postrzały. Żadna z ran nie była uważana za śmiertelną, aczkolwiek wkrótce stało się jasne, że raniona ręka będzie musiała zostać amputowana, czym też niezwłocznie zajął się medyk "Stonewalla" - dr Hunter McGuire podając generałowi znieczulenie w postaci morfiny. Lee był wstrząśnięty - "On stracił swoją lewą rękę, ja straciłem swoją prawą" miał powiedzieć w smutku, ale nie rozpaczy, bowiem nadal uważano, że "Old Tom" wóci do służby. 

"Stonewall" został ulokowany w Guinea Station, niewielkiej mieścinie w Wirginii, gdzie otrzymał wieści o zwycięstwie w walkach toczących się jeszcze dwa dni po słynnym manewrze z 2 maja, gdzie dochodził do zdrowia, gdy okazało się, że osłabiony organizm zaatakowało zapalenie płuc. Jego żona z małą córeczką przybyły podtrzymywać generała na duchu, jednak choroba brała górę i doktor McGuire 10 maja przekazał Marry Anne wieści, iż są to ostatnie godziny życia jej męża. Stonewall odmówił podania mu morfiny pragnąć pozostać przy świadomości gdy przyjdzie czas, a gdy ten był bliski bohater Południa wpadł w delirium wykrzykując widmowe rozkazy m.in. by "gen. A.P.Hill szykował się do akcji!", lecz wkrótce uspokoił się blednąc, a jego twarz stała się spokojna, niemal radosna - powiedział jescze czystym, doniosłym głosem: "Przekroczmy rzekę i odpocznijmy w cieniu drzew" zapewne wracając do czasów dzieciństwa, gdy wyprawiał się z siostrą i czarnoskórym niewolnikiem tratwą przez pobliską rzekę, po czym zmarł. 

↑ Ranny Stonewall w obozie pod Chancellorsville (źródło: Wikipedia) 

Dla Południa śmierć Jacksona była ogromnym ciosem, w kadrze Armii Północnej Wirginii już dawała się we znaki tendencja niemożności efektywnego zastępowania poległych i rannych oficerów "świeżą" kadrą, takową mogła tylko zrodzić bitwa, a era relatywnie gładkich zwycięstw Konfederatów minęła bezpowrotnie po Chancellorsville, choć patrząc na zatrważające straty rzędu ok. 12,000 ludzi ciężko nazwać ten tryumf gładkim. Już dwa miesiące później nieobecność nieśmiałego, mrocznego generała dała o sobie znać - jego armijny spadkobierca w siodle dowódcy Drugiego Korpusu gen. Richard Ewell nie doprowadził do końca natarcia na Cemetery Hill w pierwszym dniu walk opodal Gettysburga, co według badaczy nie miałoby miejsca, gdyby korpus nadal był pod pieczą Jacksona. 

"Stonewall" zajmuje szczególne miejsce wśród dowódców biorących udział w Wojnie Pomiędzy Stanami - jego ekscentryczność i sprzeczności pomogły budować jego legendę, choć nierzadko powodowały u współczesnych zdumienie i zażenowanie. Nie można mu odmówić poczucia obowiązku, surowego traktowania żołnierzy i wyciskania z nich maksimum możliwości, co tak doskonale zdało egzamin w Dolinie Shenandoah, a także podczas II bitwy pod Bull Run, jak i pod Chancellorsville - te trzy operacje z pewnością znacząco wydłużyły życie państwa jakim były Skonfederowane Stany. Nie można także pominąć ofensywnego ducha jakiego potrafił tchnąć w podległe mu oddziały, a także uczenia się na błędach - choćby po porażce pod Kernstown postanowił nigdy już nie zwoływać rady wojennej; słowa dotrzymał, a co więcej nigdy nie dzielił się z podwładnymi całością swoich planów w obawie przed utratą elementu zaskoczenia - nie sprzyjało to jednak budowaniu zaufania i poprawie nastrojów wśród jego najwyżej sytuowanych podkomendnych. Na minus wypada kampania bitew siedmiodniowych, gdzie w sumie żaden z wyższych dowódców armii gen. Lee nie błysnął wielkim kunsztem, a Jackson dodatkowo cierpiał na chroniczne zmęczenie nie mając czasu na odpowiedni odpoczynek po zmaganiach w Dolinie. Obraz religijnego wojownika nie baczącego na cierpienie podkomendnych być może jest osładzany historiami jak ta z Jane Corbin, jednak nie można pomijać faktu, że Jackson stanowił jeden z najjaśniejszych punktów w licznej konstelacji generałów wojny secesyjnej. Nie był kochany przez żołnierzy za swój charakter, który niejako genetycznie czynił zeń człowieka odległego, zimnego do granic absurdu, nieczułego - zwłaszcza w sprawach wojskowych, bowiem wobec żony stawał się zupełnie innym człowiekiem pozwalając sobie na żarty i ciepło. Inna anegdota mówi o dialogu jaki wywiązał się podczas jednej z bitew w łonie sztabu Jacksona:
- Gdzie jest ten kurier, porucznik [tu nazwisko]? - miał spytać "Stonewall"
- Poległ, panie generale - odpowiedział jeden ze sztabowców.
- Bardzo chwalebnie, bardzo chwalebnie - bez  zastanowienia odpowiedział Jackson.  
Kochano go za to, co oddany żołnierz ceni najbardziej - człowiek, który przeszedł drogę od "Toma Foola" do "Stonewalla" dawał swoim podkomendnym zwycięstwa i płynącą z nich dumę. 

Julia Jackson zmarła w wieku 26 lat. 

Mary Anna Jackson dożyła 83 lat, wydała biografię i zbiór listów generała, stała się "Wdową Konfederacji" nie wychodząc już ponownie z mąż. 

Bibliografia:

S.C.Gwyne, Wrzask Rebeliantów

Shelby Foote, Civil War: A Narrative, From Fredericksburg to Meridian