Sort:  

Dokładnie. Ziemniaki, mięso mielone (mieszanka wołowo-świńska), czubryca, bakłażan lub kabaczek i jeszcze coś tam. Od góry polewa z jajka i już na talerzu kwaśne mleko. Nigdy tego sam nie piekłem, ja tylko jadłem. Do dziś uważam, że z jakiegoś tajemnego powodu, dania smakują tylko w kraju pochodzenia. Pomimo, że będąc jakiś czas w jukeju starałem się odtworzyć kuchnię bałkańską, nigdy mi się to nie udawało. Nawet herbata turecka parzona na specjalnym zestawie i dokładnie wg. przepisu. W Polsce również. Zdecydowanie uważam, że delektowanie się smakami jest uwarunkowane otaczającą atmosferą a nie zawartościa jedynie talerza. Gdyby nawet przeteleportować caly zastawiony stół z Grecji prosto do Polski to i tak nie będzie to to samo. Co nie oznacza, że jesteśmy przykowani łańcuchem do naszego schabowego z kapustą, co to to nie. Podobnie jak wzbogacanie miejscowych genów cudzą domieszką, tak samo dobrze jest wzbogacać kuchnię doświadczeniami innych narodów - czego niestety z powodów głupoty niektórzy nie podzielają.