Czytając Goetza Ali

in #polish3 years ago (edited)

978836226812233.jpg

Książka Goetza Ali Unser Kampf '68 , której autor był uczestnikiem protestów roku 1968 w Niemczech, nie wywołała w Polsce żadnej dyskusji. Pewnie niewiele osób ją w ogóle zauważyło. Ale może po prostu wyszła za wcześnie. Dziesięć lat temu można było jeszcze myśleć, że to zamierzchła historia, która nas nie dotyczy. Dopiero teraz widać jak bardzo jest aktualna i jak bardzo ważne aby teraz dokładnie tę historię poznać.

Pod koniec swoich rozważań Reiche przytoczył fragmenty jednego z numerów pisma „Kinder im Kollektiv”, wydawanego w Berlinie Zachodnim przez Centralną Radę Socjalistycznych Przedszkoli Alternatywnych (Zentralrat der sozialistischen Kinderläden). Zawierają one krytykę opracowania Anny Freud i Sophie Dann na temat sześciorga dzieci w wieku od sześciu do dwunastu miesięcy, które trafiły do obozu koncentracyjnego Theresienstadt, zostały tam odseparowane od swoich rodziców i przeżyły. Przedstawiciele Centralnej Rady skrytykowali autorki raportu za "mieszczańsko-afirmatywną" postawę, uznali lata, które dzieci musiały spędzić w obozie, za próbę kolektywnego wychowania i sformułowali pytanie: "Czy kolektywne wychowanie dzieci wzbogaca stosunki międzyludzkie?". Trudno w to uwierzyć, ale w odpowiedzi padło bezwarunkowe "tak".

Podczas gdy Freud i Dann bacznie obserwowały i dokumentowały ciężkie traumy oraz psychiczne i fizyczne zaburzenia w rozwoju dzieci, młodzi gniewni z Centralnej Rady traktowali Theresienstadt jako poletko doświadczalne. Pisali: "Grupa dzieci z obozu koncentracyjnego pomagała każdemu pojedynczemu dziecku wyksztatcić i wykorzystać indywidualne umiejętności. Dzieci znosiły chętnie ogranczenia [...] dla całej grupy. ...] Struktury autorytarne, jakie możemy obserwować na co dzień wśród dziecí, nie mogły się rozwijać. [...] Dzieci automatycznie wstawiały się za sobą, gdy tylko czuły się zagrożone lub niesprawiedliwie karane. Były lepiej przystosowane do warunków panujących w Theresienstadt niż dorośli współwięźniowie. Spontanicznie wykształcały formy solidarności, co w przypadku większości więzionych tam osób było możliwe - jeśli w ogóle - dopiero w wyniku bolesnych doświadczeń i pod presją panujących stosunków".

Ten, kto dziś się przezwycięży i przeczyta owe teksty, przestanie miło wspominać czas studenckiej rebelii. Ludzie, krórzy piszą absurdalne teksty, znajdują się wszędzie. Problem polega więc na czymś innym. Owo pisemko Centralnej Rady Przedszkoli Altematywnych było sprzedawane w ogromnych ilościach przed stołówką studencką Wolnego Uniwersytetu w Berlinie podczas dziesiątek zebrań politycznych. Pamiętam jeszcze brodatego mężczyznę, który je dystrybuował. Nikt z kupujących, ciekawskich czy nawet krytycznie nastawionych nie sprzeciwił się publikowanym treściom. W słynnym, wydrukowanym po raz pierwszy w 1971 roku i wielokrotnie potem wznawianym tomie wydawnictwa Rowohlt, "Przedszkola alternatywne. Rewolucja wychowania czy wychowanie rewolucji?"(...), wyżej wspomniana, wielce podejrzana Rada zajmuje eksponowane miejsce, a omawiany numer wydawanego przez nią pisma znalazł się na osobliwej liście zawierającej 23 tytuły publikacji godnych polecenia.

Goetz Ali, Unser Kampf '68