You are viewing a single comment's thread from:

RE: Plus Size - z czym to się je czyli cała prawdao tym dlaczego grubi ludzie(patrz kobiety) nie mają przekichane

in #polish4 years ago

Z plus size i ciałopozytywnością mam pewien problem. Ruch teoretycznie z założenia fajny, bo ludzie nie są plastikowymi lalkami i nie powinni gonić do ideałów z okładek.

Z drugiej strony bezkrytyczne popieranie otyłości w imię akceptacji siebie.

Otyłość prowadzi do kłopotów zdrowotnych, a osoby które mówią o tym głośno są krytykowane i mieszane z błotem. Pojawiają się badania (zapewne na zamówienie), że np otyłość nie skraca życia i nie ma wpływu na zdrowie.

Bądź osobą publiczną i powiedz, że schudłaś ze względów zdrowotnych, to się styki wśród skrajnych ciałopozytywek przepalają i bagno się wylewa. np Adel

Poza tym czemu ruch nie obejmuje mężczyzn i jak zwykle pozostają brzydcy i grubi? Ktoś widział modela plus size reklamującego znane marki?

Ocena

Może dlatego że mężczyźni bardziej łaskawie oceniając kobiety, a dla kobiet większość z nas jest po prostu brzydka lub mniej atrakcyjna ;)

Starajmy się odżywiać zdrowo i ruszajmy się, a nie szukajmy wymówek w plus size i ciałopozytności.

Sort:  

Widzisz to też jest tak że teraz wpisujesz plus size w schemat od którego ja próbuję uciec . Plus size nie zawsze równa ię otyły oczywiście masz rację że trend akcetacji otyłości jest afe ale jeżeli zaczniemy akceptować i wspierać będzie mniejzeserowanych dziewczyn sięgających po kolałkę i pesi a wiecej takich które chcą coś więcej zrobić by te plus size było zdrowe i wygląało sexy flexy nawet w swoim xl. Nie generalizujmy bo sama otyłość to jedna ze składowych problemu. zobacz na problem inaczej

Jesteś kobietą pochodzisz z domu trudnego gdzie brakuje rozmowy a wszlkie sprawy załatwia się krykiem biciem piciem i poniżaniem wiesz że nie jest to ok dlatego jestes spokojna a swoje emocje zajadasz przez co rośniesz w szerz zaczyna się spirala hejtu niemiłych słow i znowu jesz... w szkole / pracy hejt i znowu jesz i jesz i jesz i jesz itd.

Pod względem fizjologicznym hormony sa rozregulowane, jestes w depresji i nie tylko psychicznj ale i zdrowotnej. i co dalej? poddajesz się
a co gdyby ta na twojej drodze stanął ktoś i powiedział ej ładny masz uśmiech ? czy wtedy było by łatwiej?
czy mowiac ej chodz na siłkę bede Cię wspierać jest łatwiej

oczywiście. ważna jest akceptacja wsparcie i naua akceptacji samego siebie.

Hmm. Trudny temat poruszyłaś, w którym niełatwo tak krążyć, żeby nikomu nie nadepnąć na odcisk i nie ruszyć lawiny.
Ale spróbujmy. Plus-size i body positive są - w mojej opinii - trendami zarówno pozytywnymi, jak i negatywnymi. Pozytywnymi wtedy, gdy zwracają uwagę, że nie tylko chude jest piękne, że nie trzeba się głodzić i wpędzać w anoreksję, żeby móc się podobać - można też mieć tych kilogramów trochę więcej i wciąż być sexy i akceptować samą siebie taką, jaką się jest.

Negatywnymi - kiedy wmawiają, żeby akceptować siebie w dowolnej postaci, nawet jeśli nadwaga przekracza kilkadziesiąt kilo i prowadzi daleko poza granicę ciężkiej, chorobliwej otyłości. I wtedy nie ma znaczenia przyczyna osiągnięcia takiej wagi - czy są to hormony, czy inna choroba, czy po prostu zaniedbanie i zażeranie zmartwień. Wtedy wmawianie sobie lub komuś, że wszystko jest w porządku, jest fatalnym pomysłem, wtedy trzeba się leczyć, zamiast poklepywać się po pleckach i mówić, że plus size jest piękne i w ogóle bądź sobą.

No i tak, Herbaciany ma dużo racji - w plus-size i body-positive zdecydowanie brakuje równowagi. Kobiety mają szansę się tam odnaleźć, ze wsparciem dla mężczyzn, jak do tej pory, się nie spotkałem (co nie znaczy, oczywiście, że go nie ma, ale... prawdopodobnie istnieje w znacznie skromniejszym zakresie).

No ale nie będę się mądrował. Sam do pewnego momentu pozwalałem sobie na pełną swobodę w kwestii swojej sylwetki i zadowalanie swojego samopoczucia (przynajmniej dopóki nie patrzyłem na wagę). Kiedy waga zaczęła się zbliżać do 95 przy 178, jakoś tak mnie zmobilizowało do zmiany nawyków. W tej chwili chyba udało mi się ogarnąć (choć chwile słabości i żarcia wciąż się zdarzają czasem), chudnę i jest szansa, że już nie przekroczę pewnej granicy, ale... jeszcze długo nie wrócę do wagi z młodych lat. Pytanie, czy uda mi się to bez wpędzania w poczucie winy i całkowitej rezygnacji z różnych drobnych przyjemności ;)

"a co gdyby ta na twojej drodze stanął ktoś i powiedział ej ładny masz uśmiech ? czy wtedy było by łatwiej?" wątpię, opisałaś nawykowy schemat, który im dłużej trwa, tym więcej trzeba się napracować na nowe ścieżki neuronalne. Tam nic łatwego nie ma. Stresy będą zawsze gdyż sytuacje stresogenne atakują nas z różnych stron i mają różne konteksty a patologiczny schemat zajadania nerwów za każdym razem odpala się niezawodnie.
Co z tego, że ktoś doceni uśmiech skoro trzeba nadgonić z robotą przez noc bo jest dedlajn i właśnie padł komp? Nie wiem co jest ułatwiającego w akceptacji, a może i lubieniu swojego problemu, jeśli i tak chce się nad nim pracować. Poza tym, czy ten problem człowieka definiuje? Można akceptować siebie i nie zgadzać się na to, co chcemy się w sobie pokonać. Jestem gruby, również jakoś tam atrakcyjny, ale nie powiem że atrakcyjna jest moja waga. Mam mase świetnych cech, waga jest głupim balastem i nie muszę się uczyć z nią żyć, bo skoro jestem gruby to już się nauczyłem. Moje wady nie czynią mnie pięknym (chyba że są urocze ale to inna kategoria) - moje piękno czyni mnie pięknym. Mogę je tylko uwydatnić pozbywając się balastu, który je przygasza, ale akceptacja i pogodzenie się ze swoim obecnym kształtem mi w tym nie pomoże.