Skrzywienie zawodowe.

in #polish2 years ago

Mija już 5 lat jak nie pracuje jako detektyw. Nadal jednak pozostała mi spostrzegawczość i widzenie tego czego bym nie chiał widzieć. Żona mówi że powinienem wrócić do zawodu, ale jak, przecież jestem nie w pełni sprawny i do tego nie mogę prowadzić samochodu.

lodz.png

Od kilku miesięcy obserwuję kilka rzeczy które prawidłowo powinienem zgłosić władzą. Mieszkam obok szkoły podstawowej, od jesieni widzę tam dilera który w roku szkolnym stał dwa razy dziennie udając że wychodzi i wyprowadza pieska. Teraz w wakacje stoi tylko pod wieczór w dzień w dzień, co chwilę widać jak wielu młodych ludzi podchodzi do auta i po kilku minutach znika.

Jeszcze w tamtym roku gość stał starym merolem, teraz dużo nowszym audi. Martwi mnie to, bo tam gdzie stoi jest kilka domów jednorodzinnych i nikt tego faktu nie zgłasza. Podejrzewam że to jakiś miejscowy i pewnie boją się o własne życie. Bo przecież z takimi lepiej nie zadzierać.

ziolo-w-pomidorach.jpg

To nie wszysto, na mojej ulicy też zaobserwowałem kilka ciekawych działań. W jednym z domków mieszka młody chłopaszek z siostrą kilka lat starszą (znałem ich rodziców) i tam też prawdopodobnie coś jest na rzeczy. Chłopak ma już trzecią BMK-ę co raz to nowszy model. Chłopak dwa razy w tygodniu jeździ za granicę, za każdym razem kiedy wraca późnymi wieczorami zjeźdzają się samochody a z nich wysiadają zawsze nieciekawi ludzie.

Okazuje się że mieszkam w dzielnicy cudów, większość ludzi jest tu bezrobotan ale jeźdzą furami o których my możemy sobie tylko pomarzyć. W tym rejonie Łodzi kiedyś (w latach 70, 80) ta strona miasta słynęła z bimbrownicta, złodziei i zakapiorów którzy potrafili dobrze mordę obić. Później zaczęło się wszystko zmieniać. Ludzie wtedy mieszkający w tym rejonie zaczęli się starzeć i umierać. Robiło się coraz lepiej, zlodzieje zniknęli, meliny pozamykali a i zakapiory gdzieś się podziały.

W latach 90 ten region był już spokojny. Ale niestety wizytówka kilku posesji pozostała. Zresztą moja też. Moi poprzedni lokatorzy (kuzyni) słyneli najpierw z kradzieży rowerów w pobliskim lesie a później kradzieży samochodów. Jak bardzo się kiedyś zdziwiłem jak zobaczyłem zdjęcie bacinej posesji w gazecie regionalniej z nagłówkiem "Kolekna dziupla w rękach policji". Wstydziłem się wtedy jak niewiem, zresztą moi rodzice też. Ciężko było odwiedzać babcię i przechodzić koło tamtejszych mieszkańców.

Ostatnio spotkałem sąsiada który mieszka przez płot z nami, długo nie przyjezdzał więc nawet nie wiedział że poprzednie towarzystwo już tu nie mieszka. Zaczepił mnie i pytał co się stało z kuzynami. Kiedy powiedziałem że już tu nie mieszkają i nie będą mieszkać, sąsiad rozgadał się tak że aż mi uszy zwiędły, myślałem że zapadnę się pod ziemię. No skoro mam taką wizytówkę to aż strach pomyśleć co myślą sobie o nas sąsiedzi.

Wracając do moich zaobserwowanych obiektach, zastanawiam się czy zgłosić to na policję. Przecież moje dzieci chodzą do tej szkoły i w sumie niezgłaszając tego sam narażam ich na niebezpieczeństwo narkomanii. Przyszedł mi też do głowy pomysł zainstalowania tam kamerki z mikrofonem i upewnić się czy mam rację czy nie. Bo może jestem w wielkim błędzie i oskarżam kogoś bezpodstawnie.

Sam nie wiem co zrobić.

Zdjęcia: przypadkowe z google.pl

Sort:  

A może prowokacja?

Ty detektyw? Myslalem, ze cale zycie z programowaniem jestes zwiazany :) (nie czytalem szczegółowo Twoich wpisow jak cos). W ogole bym nie pomyślał.

A ci dilerzy to jakies mentalne dzieciaki. Znałem kilju dilerow. Zaden z nich tak nie rzucał hajsem, bo to jest proszenie sie o klopoty. Ten problem to zasluga braku legalnych narkotykow, a przynajmniej części z nich (bo wariant portugalski, to gruby temat, za gruby na Polske na ten moment). To by znacząco zmniejszyło problem.

Komputer zawsze towarzyszył mi od dzieciaka, ale trzeba było też dorosnąć i zacząć zarabiać, a i sama informatyka też się przydała w tej pracy :)

Rozumiem I szanuję przyzwyczajenie zawodowe, wiarę w prawo, ale czy na prawdę wierzysz, że jeśli podkablujesz tego dilera to uchronisz swoje dzieci od narkomanii? W świecie, gdzie w każdym prawie teledysku jara się zioło, śpiewa się o ćpaniu mefedronu itd.
Jedynym co może zwiększyć szanse twoich, moich dzieci jest wyposażenie ich w rzetelną wiedzę o skutkach brania konkretnych narkotyków.
Na miejscu tego dilera pojawią się następni, bo zwyczajnie popyt jest zbyt duży, a premia za ryzyko jest za wysoka. Walka z narkotykami doprowadziła tylko do tego, że ta cała machina nie chce przyznać się do porażki, żeby nie stracić pensji

Tego właśnie się obawiam, że na jego miejsce przyjdzie następny i że jest to walka z wiatrakami.

Wydaje mi się, że uczciwa rozmowa z dziećmi o dragach może dać więcej dla ich bezpieczeństwa. Jeżeli dziecko będzie chciało zażyć to zażyje, ale statystycznie im później to zrobi, tym ryzyko uzależnienia jest mniejsze