Dzień pierwszy (MW)

in #polish3 years ago (edited)

Po wyjściu z 'ciupy' przywitał mnie bagienny zapach Seyda Neen. Woń była tak powalająca, że z wrażenia zapomniałem zerknąć w przydział. W ogóle wszystko zapomniałem. Dotarło do mnie, że nic nie pamiętam. Nieźle pochlałem na statku albo dostałem fest po łbie. W każdym razie w drodze do wyjścia z 'ciupy' znalazłem niezły pierścień, taki co leczy. Humor od razu mi się poprawił. Zacząłem rozmawiać z lokalnymi. Trochę sztywno na początku było ale dowiedziałem się paru rzeczy. Na przykład gdzie tu handlują ORAZ (!!!)... nic więcej. Po za tą knajpą gdzie wszystki handel się odbywa i smrodem wiele tu nie znajdę. Poszedłem zatem kupić wytrych bo w 'ciupie' była skrzynka, której zamek nie wyglądał na zbyt trudny (LvL 1). Dziesięć razy go próbowałem 😒
Zabrałem kasę ze skrzynki i flakonik ze stołu. Wychodząc zastanawiałem się dlaczego ja to zrobiłem. Skąd ta nieodparta chęć jak tylko zobaczę jakąś skrzynkę lub ciekawy przedmiot, a w pobliżu nikogo nie ma lub nikt nie patrzy? Zaczynam podejrzewać, że to dlatego znalazłem się na łajbie. Muszę z tym skończyć. Przecież będę BOGATY!

Po wyjściu zagadałem z elfem. Fargoth, bo tak miał na imię po kilku komplementach, zaczął sie zwierzać. Lokalna straż źle się z nim obeszła. Zabrali mu pierścień na wejściu. W trakcie opisu owego pierścienia zacząłem wzrok powoli kierować z stronę swojej lewej dłoni, na palcu której spoczywał jedyny pierścień jaki przyszło mi widzieć w Seyda Neen. W miarę jak opis zbliżał się ku końcowi twarz moja zaczęła coraz bardziej osuwać się ku dołowi. Gdy usłyszałem słowo Leczenie wyglądałem już jakbym zjadł wiadro cytryn. Oboje tak wyglądaliśmy. On z powodu utraty pamiątki rodzinnej ja z powodu utraty znalezione nie kradzione. Z ciężkim sercem oddałem. Nie wiem dlaczego tak poczułem. Znowu to dziwne uczucie. Nieważne. Fargoth rzucił mi się na szyję z podziękowaniami i od razu zostaliśmy przyjaciółmi. Nawet wspomniał o mnie właścicielowi knajpy przez co ceny mi się poprawiły. Od razu poczułem się lepiej 💲😁💲

Posłałem jeszcze kilka komplementów tu i tam przez co zrobiło się luźniej. Na przykład od Eldafire (wysokiej elfki) dowiedziałem się, że jest problem z przemytnikami. Straże to olewają. Natomiast Vodunius Nuccius (Imperial) opowiedział o stracie syna i o tym jak mu się tu nie podoba. Jak bardzo by sie stąd wyniósł gdyby miał sto draków. Pohandlowałem w knajpie i dałem mu tę stówę. Dał mi przeklęty pierścień bo nic innego nie miał. Nieważne, sprzedałem go. W knajpie było sporo ludzi. Tylko jeden przykuł moją uwagę. Na krótko. Nazywał się platfus. Poważnie. W każdym razie napomknął coś o laniu pewnego jegomościa, z którym przegrał chyba w karty albo w kości. Nie dlatego, że przegrał, jak sam tłumaczył, tylko dlatego że tamten mu za mało płaci za ochronę. Olałem gościa.

Seyda Neen wcale nie takie spokojne. Do wieczora handlowałem z właścicielem knajpy. Handelek poszedł tak dobrze, że aż wyszedłem w jego spodniach. Plus osiem stówek w sakiewce. Wsiadam na tego tam robala i lecę do Balmory.

C.D.N.

Sort:  

Congratulations @interferent! You have completed the following achievement on the Hive blockchain and have been rewarded with new badge(s) :

You distributed more than 800 upvotes.
Your next target is to reach 900 upvotes.

You can view your badges on your board and compare yourself to others in the Ranking
If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word STOP