Nauka w czasie zarazy 2.0.

in #polish3 years ago (edited)

Stoimy u progu nowego roku szkolnego i nikt z nas nie wie jak on będzie wyglądał. Nie brnąc w polityczny dyskurs ani medyczne dywagacje możemy przewidzieć scenariusz zdarzeń. Statystyki są nieubłagalne, to właśnie one będą odpowiedzialne za rozwój wydarzeń i to czy dalej będziemy się borykać ze zdalnym nauczaniem. Dziś jeszcze nie wiemy jak potoczy się bieg zdarzeń, ale z perspektywy minionego roku szkolnego możemy wyobrazić sobie co czeka odpowiedzialnego rodzica w dobie przysłowiowej zarazy. Poznaliśmy wszyscy dobrze ten schemat ubiegłego roku, ale tak naprawdę można by go rozpatrywać w dwójnasób z punktu widzenia rodzica i dziecka. O ile łatwiej nam spojrzeć na ten problem z perspektywy opiekuna, nie możemy bagatelizować punktu widzenia naszych dzieci. Baczny obserwator sytuacji od razu zauważy granicę i różnicę. Każdy z nas był dzieckiem i nie musimy się oszukiwać jak korzystaliśmy w przeszłości z podobnych sytuacji, mamy na pewno wiele sobie do zarzucenia. To doświadczenie powinno sprawić, że będzie nam łatwiej zrozumieć zachowanie naszych pociech, ale wróćmy na tę chwilę do dorosłych (nie zapominając o tym o najmłodszych). Rodzicielstwo to trudny i odpowiedzialny okres, a dzisiejszy czas nakreślił rodzicom dodatkowe zmagania, o ile higieniczne wyzwania są niezłym sprawdzianem, bo niekiedy dawały wiele do życzenia nie tylko ze strony naszych milusińskich, to forma nauki jaki zaproponował bieżący czas naszym dzieciom postawiła rodzicom poprzeczkę dość wysoko. Pomijając chwilowo aspekty poza szkolnej pomocy w nauczaniu, rola rodzica w szkolnej przygodzie dziecka ograniczała się zawsze do odprawienia go do szkoły lub dostarczenie i odebranie go ze szkolnej placówki. Dziś zostaliśmy pozbawieni tej możliwości i przez prawie cały rok zdalnego nauczania mogliśmy spokojnie zaniedbać tę czynność, a to o co miała zadbać szkoła czyli opiekę nad dzieckiem w trakcie nauki legło w gruzach i spoczęło na naszych barkach. O ile w przypadku naszych najmłodszych dzieci nie możemy tej opieki w domowej nauce zaniedbać, tak w przypadku starszej dziatwy nie mamy już ani obowiązku ani skrupułów by towarzyszyć im w zdalnym nauczaniu, a przede wszystkim nie mamy takich możliwości. I nie chodzi tu o jakiś czynny udział w nauce na odległość, ale kontrole naszych dzieci, czy aby zamiast pani od geografii nie wyświetla im się na ekranie komputera plansza z Minecraftem.

W zdalnym nauczaniu wszystko się rozsypało jak przysłowiowy domek z kart, opiekę nad naszymi dziećmi sprawuje wirtualny nauczyciel, który ma w tej dziedzinie bardzo ograniczone kompetencje. Dodatkowo sytuacja nie sprzyja stawianiu wymagań, a roszczeniowi rodzice nic a nic nie pomagają. Problemy się nawarstwiają, a dziecko dalej pozostaje bez opieki. Młody człowiek bez kontroli nie rozumie, że bagatelizując nową formę nauki robi sobie krzywdę i to żadna nowość, ponieważ zachowywaliśmy się podobnie też tego nie pojmując. Być może dzieci i młodzież dorastają dzisiaj szybciej, jednak pewne zachowania się nie zmieniają, jedynie sytuacje. My również wykorzystywaliśmy je zgoła do cna i nie czas bić się w piersi, bo to nic nie zmieni, ale bogatsi o doświadczenie życiowe i wyciągając właściwe wnioski próbujmy zatrzymać ten proces, który w trakcie zdalnego nauczania osiągnął apogeum. Nasze pociechy pozostawione bez kontroli traktowały zdalne nauczanie jak wakacje i wbrew pozorom wcale nie były zainteresowane powrotem do szkoły. Nie mając możliwości kontroli naszych podopiecznych, pozostawiając ich samych ze szkołom na odległość musimy zrobić wszystko, aby to wirtualne nauczanie zadziałało. Jak to zrobić? Najlepsza byłaby opieka czyli rodzicielska kontrola, to jednak w większości z nas nie wchodzi w rachubę, praca to wyklucza. Pozostaje perswazja, ale jak wytłumaczyć dziecku, że takie postępowanie jest niewłaściwe, że wiemy to z własnego doświadczenia. Demaskujemy się tym samym, ale dajemy dowody wiarygodności, czy nasze dzieci to zrozumieją, zależy tylko od nas samych i naszego przekazu. Możemy zastosować również system kar, choć to niejednokrotnie ma to negatywny skutek i może osiągnąć wręcz przeciwny efekt. Brak na horyzoncie wizji nagrody, wraz z przedłużającą się karą zniechęcają i deprymują do dalszej nauki. Takie postępowanie może narobić więcej szkody niż pożytku. Musimy sobie również zdawać sprawę z tego, że każde dziecko jest inne, każde jest nieoszlifowanym diamentem, który trzeba długo rzetelnie obrabiać by uzyskać z niego nieskazitelne blaski. Problem jest w tym, że nie każdy z nas jest zawodowym szlifierzem i wszystkie nasze wysiłki niekoniecznie kończą się uzyskaniem brylantu. Nie musimy z tego powodu płakać ani rwać włosów z głowy, bo nie o to chodzi, żeby maluch uczestniczył w „wyścigu szczurów”. Wyścig wygramy z nim wspólnie jak wychowamy go i wykształcimy na mądrego i dobrego człowieka, przez którego w przyszłości nikt nie będzie musiał płakał i tyle.

To trudne zadanie, ale nie możemy załamywać rąk i wszystkim obarczać obecne czasy, w które niestety nasze dzieci adaptują się doskonale, wykorzystując zastałą sytuację w nadmiarze, zacierając ręce, aby w przyszłym roku szkolnym znów zasiąść w domu w piżamach przed ekranami komputera. Czemu tak się dzieje, że nasze pociechy nie chcą wracać do szkoły? Nie trzeba być żadnym psychologiem, żeby zrozumieć motywy postępowania naszej dziatwy. O tym pisałem wcześniej: brak kontroli, mniejszy stres i nieograniczone możliwości kombinacji, których nawet włączona kamera, która nie zawsze jest obowiązkowa, nie wyeliminuje. To elementy sprawiające, że dzieci nie chcą wracać do szkoły, wygoda wygrywa. A co ze sferami społecznymi i emocjonalnymi?

My dorośli o nich myślimy, ale w dzieciach nie wykształciły się jeszcze takie mechanizmy. Konsekwencje zachodzących zmiany będziemy zapewne obserwować dopiero w przyszłości, a na ile kropla wydrąży skałę zapewne dopiero czas pokaże. Nasze pociechy nie zdają sobie sprawy, że zostając w domu przez palce stukające w klawiaturę komputerów umykają im najwspanialsze lata dziecięcych więzi, przyjaźni, zauroczeń, pierwszych miłości - to wszystko co kształtuje młodego człowieka i pozwala mu wyjść pełną gębą w kolejny etap dorosłości. Być może w tych dywagacjach zabrnąłem ciut za daleko, ale piszę to z punktu widzenia rodzica wychowującego nastolatka szkoły podstawowej. Szkoła średnia to już wyższy poziom rodzicielskiego zatracenia na opisanie, którego nie starczyłoby tu czasu. Abstrahując więc od starszej młodzieży, u której zapewne zjawisko braku więzi szkolnych degraduje w dwójnasób jej emocjonalne i społeczne sfery życia, zastanówmy się jeszcze przez chwilę nad konsekwencjami tego problemu u młodszych nastolatków.

Zdalne nauczanie rodzi ogromne problemy, ale lepsza taka nauka niż żadna. Potrzebna jest przy tym ogromna determinacja, której naszym podopiecznym brak. Zauważalny jej brak jest po stronie pedagogów i nie bójmy się tego powiedzieć również po naszej stronie, wymagamy od innych choć sami nie jesteśmy bez winy. Jak więc spoić te ogniwa, żeby chciejstwo naszych dzieci osiągnęło wyższy poziom. Krytyka zdalnego nauczania nie pomaga, musimy zaaprobować to co podarowały nam dzisiejsze czasy i czerpać z tego ile się da oraz bacznie obserwować zachowania naszych dzieci i starać się, aby proces alienacji jednostki nie dosięgnął naszych milusińskich. O ile oczywiście pod pewnymi warunkami Internet pozwoli zdobyć upragnioną wiedzę i promocję do następnej klasy, nigdy nie zastąpi nam przyjaciół, kolegów i koleżanek z krwi i kości. Międzyludzkie relacje w sieci nie zastąpią nam relacji w realu. Bliskość drugiego człowieka mamy wpisaną w genach, jesteśmy na nią skazani. Masowe przejście na zdalne nauczanie to niebezpieczny eksperyment, który cały czas musimy stale obserwować, aby nie wymknął się nam rodzicom niczym wirus z Wuhan naukowcom z pod kontroli, bo może spustoszyć życie naszych pociech na niebywałą skalę. Braki w nauczaniu możemy w każdej chwili nadrobić, ale braki społecznych więzi, zaspakajanie wewnętrznych potrzeb jakie z nich wynikają w danym wieku, tego nie nadgoni żaden młody człowiek, a my choćbyśmy się nie wiem jak starali nie zastąpimy dziecku rówieśników.

Cały czas myśląc o przyszłym pokoleniu trzymajmy więc rękę na pulsie, bo nikt inny za nas tego nie zrobi. Adaptujmy się mądrze do nowych czasów nie zapominając o powiedzeniu: „Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci”.

Źródła:
https://pixabay.com/pl/illustrations/korona-covid-19-maska-ochrona-5269047/
https://pixabay.com/pl/photos/student-szko%c5%82a-online-edukacja-5919988/
https://pixabay.com/pl/illustrations/covid-19-wirus-spo%c5%82eczny-5068026/

Sort:  

Congratulations @jo-hannes! You have completed the following achievement on the Hive blockchain and have been rewarded with new badge(s) :

You distributed more than 1250 upvotes.
Your next target is to reach 1500 upvotes.

You can view your badges on your board and compare yourself to others in the Ranking
If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word STOP