I ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską, i że Cię nie opuszczę aż do śmierci...
Ślub to dla nas, rękodzielników, temat dochodowy, nieskazitelny: na prezentach, opakowaniach, kartkach, kopertach, wystroju dorabiamy się małej korporacyjnej premii. Źle nie jest, ale dziś nie o hajsie – dziś o czymś nietuzinkowym, czymś prawdziwym, zrobionym z sercem.
Każdy prezent, który się robi, powinien mieć duszę, wykonanie z pietyzmem i nonszalancją, każde pociągnięcie – farbą, lakierem, czy też klejem, powinno być dokładne przemyślane, a barwy dobrane tak, by nie kuły w oczy, lecz zachwycały. Prezent, który wykonywałam, zajął mi dokładnie 5 dni. Najdłużej trwało schnięcie farby ceramicznej i lakierowanie. Trochę się rozgoszczę, usiądę wygodnie i poopowiadam.
Pomysł!
Fumfela z pracy mówi: znowu kwiaty, znowu wino? Oczywiście ja nie byłabym sobą, gdybym nie wtryniła swoich pięciu groszy. Ja mam pomysła i ja go będę realizować, jak dostanę zieloną kartkę! Poszeptałam, poszperałam – no i padło na filiżanki ręcznie zdobione i pudełko. Wygrzebałam tekturowe pudełko po belgijskiej czekoladzie: ładne, karbowane, trochę ukurzone, ale się nadawało.

W głowie miałam opcję malowaną albo wyklejaną. Oczywiście wybrałam technikę mieszaną, bo czemu by nie? Na start poszły róże klejone klejem na gorąco i modelowane... Tak, róże nie były zwykłe – bo papierowe ze starej komunistycznej książki... Zdobione dżetami, tak, by wyglądał, jakby na nich rosa była. Po zrobieniu trzech miałam dość i zaczęłam kombinować z ułożeniem kwiatów i dodatkami. Dżizas... klejenie wstążki naokoło pudełka na wikol, tak by była sztywna i nie odpadła, pochłonęło mnie bez reszty... tak mijały dwa dni, bo niestety pogoda nie rozpieszczała – padało i było zimno, przez co pudełko schło dłużej.
W tak zwanym międyczasie powstawały filiżanki – a powstawały one pomiędzy nauką języka migowego a pracą. Nie jest to łatwe, dlatego że farby/lakiery ceramiczne schną długo. Wybrałam opcje kupienia już gotowych filiżanek, ale zdobienia ręcznego. O technice nie będę opowiadać, zostawię to sobie jako słodką tajemnicę.

Lakierowanie – z tym było dużo zabawy. Pierwszy lakier się zwarzył i cała robota psu w oko! Masakra! Dlatego trzeba było na biegu malować od nowa filiżanki. Uff ! Zdążyłam! W dniu ślubu filiżanki były gotowe! Trochę mokre, bo na koniec jeszcze położyłam lakier, ale wyschły w samochodzie w trakcie jazdy po kwiaty i wino!

So creative and really beautiful!!
A to ja będę zgadywać. Lakiery/farbki kładłaś na wodę i potem to szło na filiżanki?
Bardzo fajnie wyszło!
troszkę inaczej farba ceramiczna zmieszana z lakierem ceramicznym na zimna wodę by sie rozwarstwiło i maczane
Blisko byłam :)
Congratulations @kolorowa.wedzma! You have completed the following achievement on the Hive blockchain and have been rewarded with new badge(s) :
You can view your badges on your board And compare to others on the Ranking
If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word
STOP
To support your work, I also upvoted your post!
Do not miss the last post from @hivebuzz:
@tipu curate please :)