Strach doskonały według H. P. Lovecrafta

in #polish3 years ago (edited)
Największym dobrodziejstwem naszego świata wydaje mi się to, że człowiek nie potrafi objąć go rozumem. Żyjemy sobie na spokojnej wysepce niewiedzy śród czarnych mórz nieskończoności i nie powinniśmy wypuszczać się z niej za daleko. Nauki ciągną w rozbieżne strony i na razie nie wyrządziły nam wielkiej krzywdy; wszelako przyjdzie dzień, gdy scalimy naszą rozproszoną wiedzę, a wtedy zarówno rzeczywistość, jak i nasze w niej miejsce ukażą się z tak zatrważającej perspektywy, że przyjdzie nam albo oszaleć, albo uciec przed śmiercionośnym światłem tego objawienia w kojące i bezpieczne mroki nowego średniowiecza.

()

Książka Zew Cthulhu autorstwa H. P. Lovectrafta, którą posiadam – w bardzo ładnym wydaniu – dzięki mojemu szwagrowi, zawiera 5 opowiadań. Oprócz tytułowego są jeszcze: Widmo nad Innsmouth, Szepczący w ciemności, Zgroza w Dunwich oraz Kolor z innego wszechświata.
Pierwsze opowiadanie to uczta dla wyobraźni, myślę, że kolejne będą równie wystawne. Z każdą kolejną stroną Lovecraft genialnie przechodzi od znanej nam rzeczywistości do horroru. Granica oddzielająca świat realny od fantastyki jest zatarta w sposób bardzo subtelny. Tajemnica, która napędza akcję jest niczym rosyjska matrioszka. Budzi ekscytację, po czym eksponuje iluzję poznania. Niedługo potem okazuje się, że darowane przez Autora poznanie jest szczątkowe, zawiera kolejne niewiadome. Opowieść inspektora Legrasse’a doprawia dotychczasowy odbiór złowieszczym dudnieniem tam-tamów, tajemniczymi zniknięciami kobiet i dzieci, bestialskimi wyciami, obłąkańczymi wrzaskami. Wszystko to, by oczami wyobraźni ujrzeć potężnego stwora, polipa o bezkształtnym cielsku i lśniących ślepiach. Cała koncepcja Wielkich Przedwiecznych jest spójna i próżno szukać nadziei na to, że śmiertelnicy przechytrzą mechanizm istniejący przed eonami lat, że może to wszystko się nie wydarzy.

Tych Przedwiecznych już nie ma, zniknęli pod ziemią i w głębinach mórz – lecz ich martwe ciała w snach objawiły swe sekrety pierwszym ludziom, ci zaś założyli sektę, która wciąż jest żywa. (…) Sekta istniała zawsze i nigdy istnieć nie przestanie, przetrwa w zapadłych pustkowiach i mrocznych zakątkach rozsianych po świecie – aż przyjdzie dzień, gdy Cthulhu, wielki kapłan powstanie ze swego mrocznego domostwa w potężnym mieście R’lyeh na dnie oceanu i znów obejmie Ziemię we władanie. Tajna sekta czeka cierpliwie, aż gwiazdy będą gotowe, i uwolni go, gdy usłyszy jego zew.

Pewne zwiastuny były już widoczne na całym świecie, tego samego dnia. Na jednej półkuli – przerażające sny, które nawiedzały artystów oraz tajemnicza rzeźba wykonana w śnie przez jednego z nich, na drugiej półkuli – członkowie sekty pospiesznie wypływają w morze.

Nikt tej chwili nie przeoczy, ponieważ ludzie staną się wówczas tacy jak Wielcy Przedwieczni, wolni i dzicy, poza dobrem i złem; odrzucą precz moralność i prawo, i będą krzyczeć, zabijać i używać z rozkoszą. Wyzwoleni Przedwieczni nauczą ich potem, jak jeszcze inaczej krzyczeć, zabijać i używać z rozkoszą, i całą ziemię rozżagwi całopalny ogień wolności i ekstazy.

Ludzie poza dobrem i złem. Autor od początku kreuje jakby trzecią drogę, nowy wymiar – wspomina również o dziwnych kątach budowli w mieście R’lyeh, w końcu o nieeuklidesowej geometrii. Wszystko to uzupełnione Wielkimi Przedwiecznymi, którzy umarli przed pojawieniem się człowieka. Jedyne jestestwo poza dobrem i złem, które mi przychodzi do głowy to stan, w którym człowiek jeszcze nie posiadał poznania dobra i zła. W cywilizacji chrześcijańskiej jest to stan sprzed zjedzenia jabłka z rajskiego drzewa przez Adama i Ewę. Wydaje mi się, że Autor rysuje tu własną wizję człowieczeństwa, być może sięgającą czasów barbarzyńskich, w których człowiek – z racji niewiedzy – nie był również w okowach nauki i stereotypowego myślenia. Myślę, że to odniesienie do pierwszego cytatu, który zamieściłem – według Lovecrafta, człowiek od początku istnienia i rozwoju nauki, pogarsza swoją sytuację, zmierzając do szaleństwa lub ucieczki w nowe średniowiecze. Jednak dla każdego współczesnego człowieka powyższy opis (po powstaniu Wielkich Przedwiecznych) jest opisem wcielonego barbarzyństwa.

Mimo tej całej dystopijnej otoczki, jedyny ocalały – Johansen – zmierza się z potworem, prąc łodzią na czołowe starcie. Alegoria walki ze złem? Johansen rozbija Cthulhu na czynniki pierwsze, ten jednak tajemniczym sposobem łączy się na nowo z rozbitych cząstek. Na powrót zamknięty jest w mieście R’lyeh. Rządy Wielkich Przedwiecznych wydają się znów odłożone w czasie.

Widziałem największą zgrozę wszechświata – teraz ciąży mi nawet błękit wiosennego nieba, robak lgnie się na letnim kwiecie.

Głęboko pesymistyczne słowa człowieka, który przebrnął przez tę historię, odkopał wspomnienia i zaklina się, żeby nikt więcej nie czytał zapisków o Wielkich Przedwiecznych, Cthulhu i mieście R’lyeh…

Sort:  

Mimo tej całej dystopijnej otoczki, jedyny ocalały – Johansen – zmierza się z potworem, prąc łodzią na czołowe starcie.

Chyba trochę spojlerujesz :P Ale głowy nie dam, bo nie czytałem ;) Grałem za to wieki temu w Call of Cthulhu: Prisoner of Ice.

Będę troszkę spojlerował w tych książkowych wpisach :P
Muszę chyba stworzyć sobie w gimpie jakiś migający napis SPOJLER ALERT, bo w sumie racja - nie każdy sobie życzy spojlerów.

Grałem za to wieki temu w Call of Cthulhu: Prisoner of Ice.

Ano, mitologia Cthulhu nieźle się komercjalizuje - przed przeczytaniem książki nie byłem świadomy ile jest gier i filmów. Obejrzałem adaptację filmową jednego z opowiadania Lovecrafta - Dagon, trochę kiczowata.

Congratulations @romualdd! You received a personal badge!

Happy Hive Birthday! You are on the Hive blockchain for 3 years!

You can view your badges on your board and compare yourself to others in the Ranking