Słuchane z 1994 roku - Top 10

in #polish4 years ago

Sic transit gloria mundi, można by powiedzieć, bo właśnie przemija sława thrash metalu, a inne klasyczne odmiany ciężkiego grania przechodzą na pozycje defensywne. Na szczęście wciąż jest czego słuchać, a dobre płyty sypią się jak z rękawa. Dla mnie jest to okres między szkołą średnią a ostatecznym wyborem studiów, czytania prawicowych tygodników oraz poszukiwań na obrzeżach sceny metalowej, czego świetnym przykładem jest pierwsza wymieniona tutaj płyta. Więc bez zbędnego przedłużania prezentuję dziesiątkę albumów, które powstały w 1994 roku, a do dzisiaj robią na mnie największe wrażenie.

1994_1.jpg

The 3rd and the Mortal - Tears Laid in Earth

Początki lat 90. to wysyp metalowych zespołów z wokalistkami. Większość produktów tej mody można przemilczeć, bo są po prostu tandetne. Nie można jednak nie powiedzieć o debiutanckim albumie Norwegów z The 3rd and the Mortal, bowiem stworzyli oni album wybitny, który zostawia daleko za sobą zdecydowaną większość tak zwanego metalu klimatycznego. Tak naprawdę metalu jest tutaj niewiele, dominują za to bardzo refleksyjne i rozlane dźwięki, w których atmosfera bliska jest doom metalowi, wykonanie zaś zbliża się do łagodności progresywnego rocka. Całość zanurzona jest w niepokojącej aurze dalekiej północy, którą podkreśla syreni śpiew Kari Rueslatten.

Annihilator – King of the Kill

Na tym albumie Jaff Waters zadebiutował jako wokalista, a poza tym zespół ten przerodził się w jego solowy projekt. Z technicznym thrash metalem z pierwszych dwóch płyt nie ma on za wiele do czynienia, ale z drugiej strony muzyka jest mocniejsza niż na poprzedniej płycie, która zawierała komercyjny metal z wpływami AOR. Budulcem „King of the Kill” jest heavy metal, zagrany i skomponowany według klasycznych reguł, ostry jak brzytwa i mocny jak wódka czysta.

Armia – Triodante

Podróż przez piekło, czyściec i niebo, czyli muzyczna interpretacja „Boskiej komedii” Dantego, ale i dramatów Samuela Becketta. „Triodante” to najambitniejsza pod względem kompozycyjnym płyta Armii – trudniejsza niż przebojowa „Legenda”. Pełna gitarowych łamańców, ale i eksperymentów z brzmieniem, o wiele bardziej metalowa niż poprzednie albumy. Tajemnicza niczym podróż po zaświatach, ale i po raz pierwszy tak jednoznacznie optująca za chrześcijańską wizją świata.

1994_4.jpg

Dream Theater – Awake

Najlepszy album progresywnych metalowców, na którym zespół wyraźnie zmetalizował swoje brzmienie i nawet dysponujący dość miękkim głosem James La Brie zaśpiewał bardziej zadziornie niż na „Images and Words”. Muzyka jest intensywna, zwarta, ale jeśli trzeba, potrafi zaskoczyć jazzowymi harmoniami oraz łagodniejszymi fragmentami. Mistrzostwem świata jest ostatni utwór, zaśpiewany i skomponowany przez Kevina Moore’a, którego do dzisiaj w kapeli mocno brakuje.

Edge of Sanity – Purgatory Afterglow

Dan Swano nie byłby sobą, gdyby nie kombinował. To miała być z założenia prosta, szwedzka płyta deathmetalowa, a jednak wyobraźnia lidera znowu uczyniła psikusa. Death metalu oczywiście tutaj nie brakuje, ale pewne fragmenty są bliższe klasycznemu metalowi, zaś cała płyta kończy się hałaśliwym core’owo-industrialnym zgrzytem. Potem kapela już nigdy nie nagrała niczego interesującego (tak, nie lubię „Crimson”, który jest przerostem formy nad treścią), a Swano pisał lepsze rzeczy dla Nightingale.

Steve Lukather – Candyman

Twórczość Toto i lidera grupy – Steve’a Lukathera poznałem bardzo niedawno; w zeszłym roku dopiero wpadł mi w ręce drugi solowy album muzyka, który momentalnie wskoczył do mojej dziesiątki. Wyobraźcie bowiem sobie idealny miks rocka z jazz-fusion i otrzymacie „Candyman”. Brzmi to początkowo jak łagodna wersja hard rocka, ale z sekcją rytmiczną żywcem przeniesioną z czarnej muzyki (funk). Im dalej jednak w las, tym więcej jazzu i dobrze rozumianej progresji.

1994_2.jpg

Queensryche – Promised Land

Po tym albumie zespół na długo pożegnał się z twórczą weną, nagrywając płyty średnie, kiepskie albo tragiczne, co przerwało dopiero odejście wokalisty Geoffa Tate. Tej płyty warto zaś posłuchać, chociażby dlatego, że Queensryche mierzy się na niej z nieco inną stylistyką. Nie słychać już dramatycznego, teatralnego heavy metalu, ale introwertyczny, niezwykle przestrzenny hard rock z wieloma lirycznymi momentami. Wszystko zaś uwypukla rewelacyjna produkcja.

Soundgarden – Superunknown

„Black Hole Sun” – najbardziej znany utwór zespołu – pochodzi z tej właśnie płyty. Był to pierwszy balladowy kawałek nagrany przez zespół i jedyny jego hit, który pokazywano w MTV i innych stacjach muzycznych. Soundgarden na tym albumie stracił nieco zęby i pazury, już nie grał tak surowo i mocno, jednak ta metamorfoza pozwoliła nieco inaczej spojrzeć na ich muzykę. Okazało się, że kapela świetnie komponuje i operuje dramaturgią nie tylko pojedynczych piosenek, ale i całej płyty.

Virgin Steele – The Marriage of Heaven and Hell: Part One

Tytuł zapożyczony z Williama Blake, poza tym identyczny jak wydanej cztery lata później płyty Ulver, a muzyka to bardzo oryginalny heavy metal, z teatralnym zacięciem, koncepcyjną historią oraz emocjonalnym śpiewem Davida DeFeisa. To bardzo długi album, którego druga część ukazała się rok później. Niektórzy porównywali go do twórczości Manowar, ale osobiście zrobiłbym to tylko pod warunkiem, że byłby to Manowar grający progresywny metal. Spróbujcie tylko wyobrazić sobie taką hybrydę, albo po prostu posłuchajcie tego albumu.

1994_3.jpg

The Walkabouts – Setting the Woods on Fire

Ten zespół również poznałem w ciemno, z kasety kupionej w 1994 roku. Płyta ta opublikowana została przez znaną wytwórnię Sub Pop, która wydawała sporą część tuzów garażowego rocka i grunge, natomiast The Walkabouts grają nieco inaczej. Z jednej strony słychać tutaj nieco surowości alternatywnej sceny muzycznej USA, ale z drugiej muzyka ta otwiera się na folk, country i coś, co niektórzy nazywają americaną. Jest ona dźwiękowym odwzorowaniem wiejskiej i biedniejszej Ameryki, zupełnie innej od jej filmowej wersji.

Sort:  

Congratulations @sindarin! You have completed the following achievement on the Hive blockchain and have been rewarded with new badge(s) :

You made more than 50 comments. Your next target is to reach 100 comments.

You can view your badges on your board And compare to others on the Ranking
If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word STOP

Do not miss the last post from @hivebuzz:

Introducing HiveBuzz Shop - Offer gifts with your favorite badges
Support the HiveBuzz project. Vote for our proposal!