Wyobraźnia

in #polish4 years ago (edited)

megalomania-3049551_1920.jpg
Autor Gerd Altmann

Na wstępie nadmienię, że inspiracją do napisania tego postu była @veroniq, która w cakowicie odmienny od głównego nurtu informacyjnego podeszła do sprawy. Podobnie jak lipy nie są winne czyjeś alergii tak i samego wirusa nie można skalpować za jego aktywność. Ale to już zostało wyjaśnione, choć świerzbi mnie aby coś jeszcze na ten temat doklepać.

Wiele mądrych głów zastanawia się gdzie leży przyczyna obecnej już pandemii – i bardzo słusznie. Bo niewyciąganie wniosków z doświadczanych wydarzeń (jak indywidualnych tak i różnego rodzaju zbiorowości) jest głupotą, często w mojej ocenie u większości obywateli niemal wrodzoną. W jej podstawie leży awersja do analizowania zależności przyczynowo-skutkowych. Analiza techniczna (np. w krypto) pozwala prognozować zachowanie jakiegoś waloru, poprzez obserwację i analizę jego zachowania w osi czasowej. Nie bez znaczenia jest tutaj statystyka, która potrafi wykazać pewną powtarzalność w zachowania wykresu. I choć niewiele z tego rozumiem (analiza techniczna), moje osobiste doświadczenie mi podpowiada, że przyszłość można próbować przewidzieć odwołując się do kilku, przychodzących mi na myśl elementów.

a. studiowanie historii,
b. analizowanie statystyk,
c. wyciąganie wniosków i analiza porównawcza,
d. dociekliwość w poszukiwaniu powiązań przyczynowo-skutkowych,
e. wyobraźnia ewentualnych skutków konkretnych reakcji na wydarzenia,
f. wróżenie z fusów (jak wzrosty, spadki i trend boczny),
g. nieprzewidywalne, niezależne od naszej woli zdarzenia.

Nie upieram się przy tak akurat zdefiniowanej liście parametrów, można pewnie ją rozbudować, ewentualnie modyfikować według innych wzorców.
Biorąc pod uwagę powyższe pokuszę się o stwierdzenie, że kreowanie wydarzeń (przyszłości) jest funkcją punktów od a do g. W matematycznym zapisie formuła ta przybiera postać Przyszłość = F(a, b, c,d, e, f, g).
Przy czym samej Przyszłości możemy przyporządkować dowolną wizję, którą chcieli byśmy indywidualnie lub społecznie materializować na osi czasu. Pamiętać należy, że wizualizowana sytuacja nie jest nic nieznaczącym aktem naszego umysłu, ponieważ zostawia ona swój niewidzialny dla ludzkich zmysłów ślad w przestrzeni.

Warunkiem niezbędnym do urzeczywistniania pożądanego „projektu” jest aktywizacja trzech elementów – ciała, mowy i umysłu. Ciało fizyczne, wspiera swym wysiłkiem i cementuje jego fundamenty (spotkania z pomocnymi ludźmi, zbieranie funduszy, kumulacja potrzebnej wiedzy, nauka języka itp.). Mowa ma tu nieco metafizyczny, dyskryminowany i wyśmiewany przez nas białasów charakter. Ma związek z aktywizacją odpowiedniej do sytuacji wibracji komórek ciała, które w towarzystwie wizualizacji i silnej intencji (pragnieniu) tworzą subtelną, niepostrzegalną przez ludzkie zmysły strukturę Projektu. Środkiem do wprowadzenia w pożądany stan wibracji jest ogólnie pojęte słowo, a w szczególe mantra. Przebywanie w stanie wibracji, ze skoncentrowanym na wizualizacji umysłem w towarzystwie silnego pragnienia można spokojnie nazwać medytacją „twórczą”.

Postaram się teraz odnieść do niektórych, wymienionych przeze mnie „parametrów”, mogących być wykorzystanymi do projektowania przyszłości.

Obserwacja historii – mam tu na myśli bardzo różne wydarzenia, które niewątpliwie miały, i pewnie ciągle mają swoje adekwatne skutki na sytuację, w jakiej się obecnie znajdujemy jako jednostki, a także całe zbiorowości.

W skali indywidualnych doświadczeń można to wytłumaczyć odmienną dla każdego z osobna zdolnością do retrospekcji w życiu prywatnym i doszukiwaniu się skutków podejmowanych wcześniej decyzji. Nie bez powodu, zarówno wielcy myśliciele jak i sam trampek twierdzą, że każde doświadczenie, nawet to bolesne jest cennym nauczycielem. Pod warunkiem, że się nie ucieka przed nim w niepamięć lecz wyciąga wnioski, na bazie których można w przyszłości unikać nieprzyjemności.
Pomocnym przykładem mogą tu być kilkukrotnie powtarzające się sceny z filmu „Pieniądze to nie wszystko”, w których przechodnie na placyku przed wiejskim sklepem, notorycznie potykają się o coś tam. Aż wreszcie zirytowany bohater wykrzesawszy w sobie odrobinę dociekliwości odkrywa nieumiejętnie zamaskowany kabel pajęczarza.

Unikanie analizy ogólnie rozumianego postępowania i jego skutków powodują, że cierpienie zawsze powraca. Ponieważ wciąż i wciąż popełniamy te same błędy i z uporem odmawiamy nauki na modłę mojego byłego kolegi Zenka, który uparł się nigdy nie awansować z trzeciej klasy. Taki jest skutek lenistwa i ignorancji – zupełnie jak potykanie się o ten sam kabel.

Niestety, mnogość codziennie wydarzających się sytuacji, zaciemnia obraz w kontekście powiązania z ich skutkami. Z tego powodu w swoim codziennym postępowaniu, w znacznej mierze nie kierujemy się świadomymi wyborami, mającymi przynieść nam i innym pozytywny skutek, lecz narzuconymi odgórnie nakazami i zakazami, bez odwołania do wewnętrznej etyki i wiedzy o uniwersalnym prawie przyczynowo-skutkowym. W większości sytuacji nie zdajemy sobie sprawy, że absolutnie każda, nawet najdrobniejsza decyzja reaguje jakimś skutkiem (również drobnym, niezauważalnym, ale zawsze).

Wielkie umysły, ukierunkowane na osiąganie celów w skali makro (polityka, gospodarka, sztuki wojenne) z uwagą studiowały (studiują) życiorysy i opisy poczynań historycznych strategów. Głównie politycznych, geopolitycznych i militarnych. Wiedza absorbowana na bazie doświadczeń tych, którzy doświadczyli już skutków swoich decyzji, pozwala rozwijać wyobraźnię i zdolność przewidywania prawdopodobnych skutków we współczesnych warunkach.
Podobnie jak w przypadku indywidualnych zachowań większości społeczeństwa, osoby odpowiedzialne za strategiczne decyzje dotyczące całych społeczności, pozbawione są przymiotów niezbędnych do pełnienia roli autentycznego przywódcy.

W tradycyjnym systemie demokratycznym, elektorzy wybierani są w powszechnych wyborach wg. wątpliwych merytorycznie kryteriów, powiedzmy sobie wprost - mało poważnych. Osobista prezencja, populizm, fajerwerkowe widowiska wyborcze, nachalna reklama kandydata, wysokość zainwestowanych w kampanię wyborczą środków decydują najczęściej o zwycięstwie. Niczym oglądający rewię mody panowie, koncentrują się nie na tym co w tej imprezie jest istotne

Skutek jest taki, że dzięki niedoskonałemu systemowi selekcji i mało wyedukowanemu elektoratowi, podatnemu na efekciarstwo i przekupstwo (obiecanki cacanki), lejce przekazywane są osobie bez dostatecznej wyobraźni o potencjalnych skutkach, absolutnie każdej, pozornie najmniej znaczącej decyzji. Dobrze jest wspomnieć przy tej okazji słowa Gandalfa dotyczące Frodo Bagginsa – „Nawet najniepozorniejsza istota może odmienić losy świata”. To samo dotyczy drobnych, z pozoru nieistotnych wydarzeń, które mogą poprzez szereg wzajemnych oddziaływań stworzyć kulę śnieżną, a nawet lawinę. Szczegółowa symbolika zawarta jest w filmie „Ink” (tylko dla dojrzałego widza).
Pozwalam sobie przy tej okazji odwołać się do wpisu @rozku pt. „Teoria sieci” jeśli dobrze pamiętam. Generalnie chodzi o to, że wszelkie zjawiska nie istnieją samodzielnie, zawsze są w korelacji z tymi które je wywołują i jednocześnie generują adekwatne, w innych przestrzeniach sieci. Dlatego uważam, że w pracy ze społeczeństwem szalenie ważnym jest posiadanie wyobraźni, a tą rozwija również empatia.

Rozczarowanie elektoratu przychodzi wkrótce po koronacji pomazańca, który w obietnicy wyborczej nie przewidział powikłań w postaci wzajemnie na siebie oddziałujących zależności (psychologia, emocje, grupy etniczne, grupy interesu, zmiany klimatyczne, opór masy urzędniczej i wiele innych). Wyobraźnię na którą się ciągle powołuję rozwija studiowanie i analizowanie strategii historycznych przywódców i ich życiorysów.

Wygranie wyborów i przejęcie władzy dla samej władzy nie jest żadną strategią. Jest najczęściej celem pośrednim, który niekoniecznie koresponduje z oczekiwaniami elektoratu. W młodych systemach demokratycznych bez historycznego doświadczenia, aplikowaną po wyborach taktyką, jest zgodnie z powiedzeniem „Jakoś to będzie” utrzymanie władzy do następnych wyborów. Ocena to nieco surowa i zgryźliwa, ale jako przykład ukazujący konsekwencje braku wyobraźni spełnia przypisaną mu rolę.

Aby wbić ten osikowy kołek do końca, pozwolę sobie wspomnieć o konsekwencjach braku wyobraźni urzędasów, mających na sumieniu np. wyschnięcie Jeziora Aralskiego. Buta, ignorancja i chciwość, jako przyczyna i zmiany klimatyczne na Ziemi jako skutek. Brak wyobraźni i tyle w temacie. Było Morze Aralskie, nie ma Morza Aralskiego. Przez decyzje jakichś półgłówków z biura politycznego, którzy ubzdurali sobie, że będą nawadniać pola bawełniane na pustyni. Podobnych przykładów ułomności umysłowej możemy prezentować bez końca, więc pretensje o najazd z wysychającej Afryki Północnej nie jest sprawką dziadka na chmurce lecz w znacznej części nas samych, jako lepiej ustawionych społeczności. A właściwie decyzji naszych i naszych przodków.

Epidemia (czy już pandemia?) z którą mamy obecnie do czynienia, ma moim zdaniem głównie związek z niedoskonałością przywódców bez wyobraźni i bez przygotowania odpowiedniej strategii na mało prawdopodobny, ale jednak możliwy w teorii scenariusz. A ten, który akurat się przed naszymi oczami rozgrywa nie musi być w naszych czasach najgorszy z bogatej oferty możliwości.

Czy nasi przywódcy (lokalni, światowi) przygotowani są na hipotetyczny bunt elektronów, którym się znudziło przewodzenie prądu dla rozkapryszonej ludzkiej społeczności? Za friko oczywiście. Lub na równie hipotetyczne uszkodzenie procesorów, na skutek równie hipotetycznego promieniowania kosmicznego, przenikającego przez dziury w uszkodzonej przestrzeni 3D w której funkcjonuje nasz akurat świat?

Tajni panowie w ciemnych okularach zarzekają się, że Eksperyment Filadelfia jest definitywnie zamknięty, ale co poniektórzy byli oficerowie związani ze słynnym eksperymentem przebąkują coś o jego nielegalnej kontynuacji. Podobno współcześnie powstają projekty, pozwalające manipulowanie samą przestrzenią.
Jeśli skojarzymy ten fakt z czarnymi budżetami (poza kontrolą społeczną) które mają swoje źródła w grabieży resursów na Bliskim Wschodzie (ropa i minerały) to puzle zaczynają się same układać. Niektórzy wyznawcy teorii spiskowych uważają, że prawdziwym pretekstem najazdu na Afganistan było przejęcie kontroli nad produkcją i dystrybucją opium.

Wstawiennictwo białych obrońców demokracji dotyczy głównie tych rejonów, gdzie występują cenne, możliwe do łupienia złoża. Ale to tylko taka moja osobista, zjadliwa dygresja, nie mająca potwierdzenia w oficjalnych mediach. Prawda jest jak zwykle bardziej złożona i nie wszystkim dostępna.
W takiej Rwandzie w 1994 roku, na oczach całego świata zaciukało się maczetami około miliona mieszkańców (Hutu/Tutsi) – no ale tam nie było czego rabować, więc biali umyli ręce i się nie wtrącali w cudze spory. I do dziś śpią snem sprawiedliwego, bo to nie ich problem, choć moim prywatnym zdaniem, za ten grzech zaniechania przyjdzie Europejskiej Społeczności zapłacić. Wszystko w czasie.

Ignorowanie podstawowych zasad higieny, ze szczególnym uwzględnieniem kulinariów nie powinno dziwić gwałtowną reakcją środowiska (epidemia, pandemia). Osobiście dopatruję się związku pomiędzy konsumpcją bogu winnych, niekoniecznie świeżych nietoperzy i całej reszty wszystkiego co się rusza, w tym również wszelkiego rodzaju robactwa i owadctwa na wschodnich bazarach z obecną sytuacją na całym już niemal świecie.

bat-4887509_1920.jpg
Autor Signe Allerslev

Futerko do głaskania
Dopatrywałbym się tu również symbolicznej „zemsty świata zwierzęcego” za ich bestialskie traktowanie w procesie badań nad preparatami do upiększania ciała, i wszelkiego rodzaju bezmyślnego krzywdzenia bezbronnych istot, posiadających świadomość istnienia, walczących o zachowanie życia i odczuwających ból i cierpienie. Szczególnie ze strony człowieka.

bat-1106219_1920.png
Autor gwendoline63

Nie będę wskazywał palcem, ale mistrzowie tej konkurencji pochodzą głównie z Chin, zarażających biały świat swoimi barbarzyńskimi zachowaniami kulinarnymi.

Wracając do treningu wyobraźni – czy nie macie przypadkiem jakichś skojarzeń pomiędzy oczyszczaniem się środowiska w okolicy Wuchan a samą epidemią? Wygląda to tak, jakby samo środowisko, wyposażone w inteligencję i siłę sprawczą próbowało nam coś przekazać, nauczyć. Zupełnie jak przeprowadzanie w kajdankach Zenka z klasy trzeciej do czwartej, bo mimo że na to nie zasługuje, psuje wszystkim pozostałym powietrze i szkolne statystyki.

Szczepionki szczepionkami, ale może warto byłoby wysilić trochę (nie za dużo bo to boli) wyobraźnię z korzyścią dla wszystkich Ziemian? Nauka dociekania przyczyn (ogólnie) może przedłużyć ludzką cywilizację na planecie. Choć jakby co, to osobiście bym nie wierzgał – nie pierwsza to i nie ostatnia na tej planecie, i nie ma się o co tyle szarpać. Śmierć naszego gatunku to proces w naszym akurat przypadku bardzo prawdopodobny. Postawa Zenka odmawiającego wybudzenia z letargu ostatnich szarych komórek jest tego dobrym przykładem. Poziom tzw. cywilizacji kosmicznej mają szanse uzyskać społeczności, ufające swoim nauczycielom. Super patos prawda? Zupełnie jak ksiądz na ambonie lub popis kandydata na prezydenta (ogólnie oczywiście).

candle-647211_1920.jpg
Autor Gerd Altmann

Zdaję sobie sprawę z faktu, że niektóre przedstawiane tu idee sprawiają wrażenie porąbanych, ale reprezentanci podobnego nurtu myślenia, są w bilansie zamknięcia bardziej pożyteczni od totalnych ignorantów. Bo prowokują w otoczeniu krytycyzm, a ten może reagować z wyobraźnią. Tak czy inaczej, szalona idea zemsty środowiska za jego traktowanie, z wykorzystaniem świata zwierząt (wirus choć nie ssak też pewnie zwierzę) mi pasuje. Pewnie to wszystko bzdury ale fajnie się to pisze. A tak przy okazji - polecam serial ZOO. Też się fajnie ogląda.

Właściwie to nie dotarłem jeszcze do zasadniczej części mojego „przekazu”, ponieważ ciągle pojawiają się poboczne wątki, których ze względu na ich doniosłość (w mojej ocenie) nie mam sumienia porzucać. Zabrakło mi miejsca i energii na rozwinięcie zasadniczej kwestii –wnioski z lekcji jaką nam daje z jednej strony koronawirus i środowisko z drugiej. A wyciąganie wniosków jest bardzo, bardzo ważne. Ale to już innym razem.

I na koniec gorąco polecam mojego intelektualnego idola, który w serii kilkudziesięciu opublikowanych na YT prelekcji rozbudza u dojrzałego widza ciekawość i wyobraźnię. Niesamowite tematy, wyważone słowa. Zalwit – tu akurat na temat koronowirusa.

A gdyby ktoś w czasie aresztu domowego miał ochotę dalej drążyć temat wyobraźni, polecam serial pt. Koniec dzieciństwa.