Marek Wojnar: Ekologia integralna J.R.R. Tolkiena

in #reakcja4 years ago


Twórczość J.R.R. Tolkiena pokazuje nam, że nie można odseparować troski o przyrodę od dbania o człowieka. Przeciwstawienie tych dwóch porządków jest z gruntu fałszywe. Autor Władcy Pierścienia doskonale się rymuje zarówno z „zielonym konserwatyzmem” ojkofila Rogera Scrutona, jak i katolicką ekologią integralną z encykliki Franciszka Laudato Si. A przy okazji słusznie uderza w prawicę rodem z Isengardu.

Na temat ekologicznych inspiracji w twórczości Tolkiena przelano już morze atramentu. Napisano sporo rzeczy cennych, równie wiele banalnych, niemało przekłamań i trochę bzdur. Powód, ażeby powrócić do „eko-Śródziemia” jest dość prozaiczny. W momencie, kiedy zagadnienia ochrony przyrody stają się jednym z kluczowych tematów w debacie publicznej, konserwatyści – wypchnięci na margines tej dyskusji – potrzebują wypracować własną „zieloną narrację”. Mitologia Tolkiena stanowi nie tylko kopalnię inspiracji. Od czasów ekranizacji Władcy Pierścieni tworzy również zrozumiały społecznie język przekazu. Drzewa oznaczają życie Przyroda w uniwersum Tolkiena znajduje się pod opieką istot wyższych, co jednak nie pociąga za sobą panteizmu. Na początku był Eru Jedyny, zwany także Iluvatarem (odpowiednik chrześcijańskiego Boga). Ten zaś powołał do życia święte istoty – Ainurów (aniołowie). Z ich wspólnego śpiewu powstała Ziemia (Arda). Część Ainurów zstąpiła na Ardę. Najwyższych z nich zwano Valarami lub Valierami, a ich pomocnikami byli Majarowie. Kilkoro spośród Valarów i Valier zajmowało się przyrodą. Ulmo odpowiadał za wody, Aule za substancje ziemi, Yavanna i Vána za przyrodę ożywioną. Ich siedzibę – Valinor oświetlały dwa drzewa: Telperion i Laurelin. Powstały one ze śpiewu Yavanny. Od powstania Drzew liczono Dni Szczęśliwości Valinoru, od tego momentu zaczęła się Rachuba Czasu. Dopóki istniały Drzewa, dopóty Valarowie, a wraz nimi elfowie żyli w pokoju i radości. Zakończyło się to wraz z zemstą Melkora. Ten upadły Valar (nieprzypadkowe skojarzenie z Szatanem; mistrz Saurona) miał serce przepełnione zazdrością wobec Valarów i nienawiścią wobec elfów, w których widział przyczynę swojej wcześniejszej klęski. Zaplanował więc zemstę. Melkor przybył do Valinoru, przeciął pnie drzew czarną włócznią, a towarzysząca mu wielka pajęczyca Ungolianta zatruła je swoim jadem. Stało się to początkiem dramatycznych wydarzeń zakończonych ucieczką elfów do Śródziemia. Nim wszakże Drzewa umarły, Telperion wydał ostatni srebrny kwiat, a Laurelin zrodził jeszcze jeden złoty owoc, z których następnie stworzone zostały słońce i księżyc. Drzewa są nie tylko symbolem sił wyższych, lecz również królów i dynastycznej żywotności. Taki wymiar posiada historia Nimloth. Sadzonka tego drzewa podarowana zostało ludziom przez elfów z Tol Eressei. Drzewo rosło w Drugiej Erze na dziedzińcu króla Númenoru w Armenelos. Przepowiednia głosiła, że kiedy drzewo uschnie, wygaśnie też dynastia królów. Ostatni władca Númenoru pokonał Saurona, a następnie sprowadził go na wyspę jako swojego więźnia. Władca Ciemności wszakże szybko zdobył pełną kontrolę nad królem. Białe Drzewo Númenoru ścięto, a następnie spalono w nowo wybudowanej świątyni Melkora. Przepowiednia się spełniła. Król wypowiedział wojnę Valarom, poniósł klęskę, a Númenor został zniszczony z woli Iluvatara. Śmierć Drzewa poprzedziła upadek królestwa. Wcześniej wszakże Isildur (był wnukiem Amandila, księcia Andúnië, przywódcy tych Númenorejczyków, jacy pozostali wierni Valarom) zerwał owoc z drzewa, z którego następnie wyrosło pierwsze Białe Drzewo Gondoru. Posadzono je w Minas Ithil. Po zniszczeniu miasta przez wojska Saurona, kolejne Białe Drzewa rosły w Minas Tirith. Ostatnie z nich uschło w 2852 roku Trzeciej Ery (166 lat przed wojną o pierścień). Wszakże pieśń głosiła: Drzewo, co zwiędło, znów rozkwitnie, Królewską ręką zasadzone, A gród szczęśliwe pozna dni. Śpiewajcie wszyscy radość waszą! Rzeczywiście, po pokonaniu Saurona, Gandalf i Aragorn odnaleźli latorośl Białego Drzewa na stokach Mindolluiny. Historia zatoczyła koło. Triumf Saurona wiązał się ze śmiercią Drzewa, upadek władcy ciemności i powrót króla – z jego odrodzeniem. Dwa modele przekształcania świata: despotyczny industrializm Isengardu Symbolika Białego Drzewa nie jest przypadkowa. W uniwersum Tolkiena wszędzie tam, gdzie jest dobro, obecna jest również przyroda: w lasach Doriathu, na polach Rohanu, w Lorien, Rivendell, Shire. Tam zaś, gdzie znika, rozkwita zło. Utumno, Angband i Mordor, siedziby władców ciemności, to krainy pełne podziemnych labiryntów, kuźni, ogni, dymów i śmierci. Kontrast pomiędzy zielonymi krainami Śródziemia a krajami władców ciemności jest oczywisty i banalny. Był też wielokrotnie opisywany. Znacznie ciekawsze jest zestawienie dwóch wariantów przekształcania świata: Isengardu i krasnoludów, zwłaszcza, że czasami są one całkowicie niesłusznie utożsamiane. Isengard niegdyś był miejscem zielonym i pięknym. Saruman wszakże – dążąc do władzy i potęgi – przekształcił swoją siedzibę w miejsce triumfu drapieżnej cywilizacji industrialnej: „Szyby pochylniami lub kręconymi schodami prowadziły do głębokich lochów; tam Saruman miał swoje skarbce, składy, arsenały, kuźnie i wielkie piece. Nieustannie obracały się żelazne koła i stukały młoty. Nocą pióropusze dymu i pary unosiły się znad szybów, oświetlone od spodu czerwonym, niebieskim lub jadowicie zielonym blaskiem”.
Przemysłowy projekt Sarumana znajdował się w bezpośrednim konflikcie z dziką przyrodą. Ognie Orthanku podsycane były drewnem, bezwzględnie wyrąbywanego przez orków Fangornu (serdeczne pozdrowienia od Sarumana dla admiratorów spalania ścinanych drzew jako „zielonej” energii).
Aczkolwiek industrializm Isengardu wchodził w konflikt także z wizją lokalnego zrównoważonego rozwoju reprezentowaną przez Shire. Po przejęciu władzy nad tą krainą (w ekranizacji kinowej tych wątków niestety nie znajdziemy, nawet w wersji rozszerzonej) przez Sarumana ścięte zostały drzewa i zniszczone żywopłoty. Dominujące miejsce w krajobrazie zajął nowy ceglany młyn, zatruwający wodę i plujący z komina czarnym dymem pod samo niebo. Dopiero jego zburzenie i ponowne zasadzenie drzew pomogło przywrócić właściwy porządek. Dwa modele przekształcania świata: zrównoważony rozwój krasnoludów Krasnoludowie stanowią alternatywny model przekształcania świata. W odróżnieniu od elfów i ludzi nie byli oni dziećmi Iluvatara, ale też inaczej niż orkowie (stworzeni przez Melkora z pojmanych i upodlonych elfów) nie stanowili szyderstwa z jego dzieła. Stworzył ich Aule, Valar odpowiadający jak wspomniałem wcześniej za substancje ziemi, a także kowal i mistrz rzemiosła. Aule był najbliższy Melkorowi „myślami i władzą”, a Sauron pierwotnie był jego sługą. Ale Aule – w odróżnieniu od Melkora – dochował wierności Iluvatarowi. Krasnoludowie byli podobni swemu twórcy – dumni, skorzy do przekształcania świata i gromadzenia bogactw. Ich miasta: Nogrod, Belegost czy Morię wypełniały podziemne kuźnie i kopalnie. Krasnoludowie nie kochali lasów, nieraz eksploatowali je, a powodowani chciwością czasem zapędzali się zbyt głęboko w czeluści ziemi w poszukiwaniu skarbów. Ilustracją tego są historie zbudzenia Balroga w Morii czy zgromadzenia olbrzymich skarbów pod Samotną Górą, które w końcu przyciągnęły smoka Smauga. Te opowieści można czytać jako ostrzeżenie. Krasnoludowie mieli tendencję do osuwania się w zło, ale nie byli tacy z natury. A skoro tak, to posiadali też zdolność do zachwytu nad przyrodą i troski o nią. W pierwszej księdze Dwóch Wież znajduje się scena, w której Gimli urzeczony jest pięknem pieczar Helmowego Jaru. Legolas z ironią zauważa, że zaledwie jedna rodzina krasnoludów wyposażona w młoty i dłuta mogłaby zburzyć ten cud przyrody. Na to krasnolud odpowiada: „Żaden z synów Durina nie zmieniłby tych pieczar w kamieniołomy ani w kopalnie kruszcu, choćby kryły się w nich najcenniejsze brylanty i złoto. Czy ściąłbyś kwitnący wiosną gaj na opał?”. Symboliczna jest też wymowa Drzwi Durina w Morii, na których znalazł się wizerunek Telperiona (trudno sobie wyobrazić podobną symbolikę na bramie warowni orków). W istocie krasnoludowie byli bliżsi elfom czy hobbitom, niż orkom z Isengardu. Tylko ich zachwyt nad stworzeniem i troska o nie odnosiły się do innej jego części.
Rozsądne przekształcanie świata było zaś dla Tolkiena w pełni dopuszczalne. Iluvatar dał wszystkim istotom „panowanie, aby na swój pożytek korzystały z tego, co znajdą na Ardzie, chociaż nie bez szacunku i wdzięczności” („czyńcie sobie ziemię poddaną”, ale bez przekłamań!).
Problem zaczynał się w momencie, kiedy wdzięczność i szacunek zanikały, a w ich miejsce kwitła chciwość i żądza władzy. Chociaż zarówno krasnoludowie, jak i Isengard reprezentowali cywilizację rozwiniętą, to różne pozostawały motywy ich działań, a w rezultacie czego – odmienne były efekty. Tolkien zdaje się nam w ten sposób mówić, że droga do ochrony świata zewnętrznego powinna się zacząć od oczyszczenia naszego wewnętrznego „ja”. Troska o przyrodę jest nieuchronnie powiązana z zasadniczym celem, jakim jest zwycięstwo nad złem. Tę interpretację potwierdza historia trzech czarodziejów. Zagadka trzech czarodziejów (albo kto jest ekologiem integralnym w Śródziemiu) W stereotypowym ujęciu przeciwieństwem wypaczającego biblijne zawołanie „czyńcie sobie ziemię poddaną” Sarumana jest Radagast. Ten Majar służył w Valinorze Yavannie, a w Śródziemiu zajmował się głównie sprawami ochrony przyrody. W Szkicu o Istarich znajdującym się w Niedokończonych opowieściach Tolkien zamieścił wszakże opis, w którym sceptycznie oceniał działania obydwu czarodziejów: „Radagast (czwarty z kolei) rozmiłował się bowiem we wszelkiej zwierzynie Śródziemia, zapominając zatem o elfach i ludziach, spędzał całe dni w towarzystwie swych dzikich przyjaciół […]. Saruman Biały, porzucił zaś szczytny cel i wbił się w dumę. Śniąc o władzy, zaczął siłą narzucać swą wolę, by zająć miejsce Saurona. Wpadł jednak w sidła potężniejszego, mrocznego ducha”. Ale jednak to Radagast przyczynił się do uwolnienia Gandalfa z Orthanku, niewykluczone też, że to on stał za przylotem orłów na pole bitwy pod Morannonem. Później zresztą Tolkien miał zmienić stosunek do brązowego czarodzieja, uznając że jego celem była ochrona przyrody Śródziemia. Stopień krytycyzmu wobec Radagasta i Sarumana nie jest zatem jednakowy. Ten pierwszy w najgorszym wariancie zbłądził, drugi jednoznacznie upadł. Ale z właściwej ścieżki nie zboczył tylko Gandalf. Nie ma wątpliwości, że również on roztaczał swoją opiekę nad przyrodą. W Dwóch wieżach Drzewiec opisywał go jako „jedynego czarodzieja, który naprawdę troszczy się o drzewa”. Przepełniony zarówno troską, jak i szacunkiem jest też stosunek Gandalfa do swojego rumaka, Cienistogrzywego. Najbardziej symboliczna scena ma jednak miejsce przed wejściem drużyny pierścienia do Morii. Sam jest zmuszony z polecenia Gandalfa do rozstania się ze swoim ukochanym kucem Billem. Dobro zwierzęcia (jednego elementu przyrody) zostaje niejako przeciwstawione sprawie Froda i Drużyny, a tym samym całego Śródziemia (całej przyrody i wszystkich ras). Ale ta surowość kontrastuje z czułością, z którą czarodziej zwraca się do kuca: „Mądre z ciebie zwierzę, nauczyłeś się niemało w Rivendell. Wybieraj drogę przez krainy obfite w trawę i wracaj szczęśliwie do domu Elronda czy gdzie indziej, gdzie chcesz”. Gdyby Sam porzucił drużynę, zajmując się kucem, najpewniej pierścień nie zostałby zniszczony, a Sauron osiągnąłby pełne zwycięstwo. Oznaczałoby to koniec dotychczasowego świata dla całej przyrody i wszystkich ras. Gandalf nie może na to pozwolić. Tak więc nie można przeciwstawiać ras Śródziemia przyrodzie, jak chciałby Radagast. Postać Gandalfa zdaje się mówić, że całe stworzenie jest jednością, a próba takiego przeciwstawienia jest z gruntu fałszywa. Zarazem pokazuje nam, że istnieje pewna hierarchia bytów, w której ci, którzy znajdują się wyżej nie tylko mają większe prawa, lecz przede wszystkim ponoszą większą odpowiedzialność wobec słabszych.
Radagast przypomina tych działaczy, którzy dbając o przyrodę, są skłonni do co najwyżej selektywnej troski o człowieka. Dla przykładu; jedna z największych ikon ruchu ekologicznego, australijski filozof Peter Singer, łączy krytykę szowinizmu gatunkowego (speciesism) i pochwałę koncepcji praw zwierząt z aprobatą dla „aborcji” już po urodzeniu. Antytezą dla tych poglądów jest postać papieża Franciszka, który w encyklice Laudato Si koncentruje się nie na prawach zwierząt, lecz na obowiązkach ludzi. Mowa tu o obowiązkach względem słabszych (przyrody, nienarodzonych dzieci, mieszkańców globalnego Południa). Tego typu integralne podejście do zagadnienia jest znacznie bliższe postawie Gandalfa.
Tolkien, lewicowi uczniowie Radagasta i prawica spod znaku Sarumana Również innym uczniom Radagasta przesłanie dzieł Tolkiena średnio się jej podoba. W 2001 r. na łamach „Dzikiego Życia” ukazał się artykuł Tolkien kontra dzika przyroda, którego autorka argumentowała, że w twórczości autora Władcy pierścieni stereotyp goni stereotyp; las jest groźny, wilk jest zły, a najpiękniejszym miejscem pozostaje przetworzony krajobraz Shire. Owszem, lasy w mitologii Tolkiena nie zawsze są sympatycznymi miejscami. Nawet w opisie Starego Lasu czytamy o myślach drzew „często posępnych, nabrzmiałych nienawiścią do wszystkiego, co po ziemi chodzi wolne, może gryźć, rąbać, łamać, palić”. Tak, przyroda u Tolkiena potrafi być groźna, dzika i nieujarzmiona. Widać to w opisach lasów, zamieci śnieżnych na Caradhras, wzburzonych wód wodogrzmotów Rauros. Przyroda jest taka jak w rzeczywistości. Nie zaś taka, jaką nieraz ją chcemy widzieć we własnych sentymentalnych wyobrażeniach. Równie powierzchowny jest zarzut stereotypizacji zwierząt. W Drużynie pierścienia przed wejściem do Morii dochodzi do starcia pomiędzy drużyną a grupą wilków. Następnego dnia po ciałach zabitych stworzeń nie ma nawet śladów. Nie były to zwyczajne wilki. W mitologii Tolkiena zwierzęta nie czynią zła, bo wypływa to z ich natury, lecz dlatego, że ulegają mocy sił ciemności (nie różnią się tym od ludzi). Również traktowanie Shire jako najlepszego miejsca do życia jest oparte na nieporozumieniu. Opiewane jest ono bowiem przede wszystkim jako dom. Ta myśl Tolkiena przecina się… z ojkofilią Rogera Scrutona. Dla brytyjskiego filozofa troska o przyrodę była pochodną troski o dom, o miejsce, które zamieszkujemy. U Tolkiena znajdujemy te same wątki. Legolas zachwyca się lasami, a do jaskiń jest gotów się zapuścić tylko w imię przyjaźni do Gimlego. Krasnolud rozmiłowany w pieczarach, odczuwa obawę wobec Fangornu. Dla Faramira domem są łąki Ithilien, a dla hobbitów pagórki Shire. Ta ojkofilia znajduje wyraz w słowach Aragorna już po upadku Saurona: „Wiem, co chcesz mi powiedzieć, Frodo! Pragniesz wracać do domu. Tak, przyjacielu kochany, każde drzewo najlepiej rośnie w ziemi swoich przodków”. Tak więc, bohaterowie Władcy Pierścieni wracają do swoich domów, aby otoczyć je opieką.
Ale problem z Tolkienem miałaby także prawica spod znaku Sarumana. Beren, bądź co bądź najwybitniejszy ludzki bohater Silmarilionu, tak się zaprzyjaźnił ze zwierzętami, że w ogóle zrezygnował z jedzenia mięsa. Rohirrimowie mimo dobrych ofert pieniężnych odmówili sprzedaży koni Sauronowi, będąc świadomi jego negatywnego stosunku do zwierząt. A Śnieżnogrzywemu, rumakowi króla Rohanu, Theodena, który zginął w Bitwie na polach Pelennoru, urządzono nawet pogrzeb. Gdyby Tolkien żył z pewnością spotkałby się z oskarżeniami o antropomorfizację zwierząt, a może i ktoś zechciałby wypędzić z niego „demona wegetarianizmu”?
Pierścień nie uleczy przyrody Troska o przyrodę u Tolkiena jest funkcją (a zarazem rezultatem) walki ze złem. Walka zaś z nim odbywa się poprzez poskromienie własnej pychy, próżności, chciwości, żądzy władzy. Poprzez poświęcenie. W Powrocie Króla Sam Gamgee przez krótką chwilę pełnił rolę powiernika pierścienia. Rozmyślał wówczas o tym, jak za jego pomocą mógłby zmienić Dolinę Gorgoroth w kwitnący ogród pełen drzew. Takie myśli były jednak ułudą, z czego hobbit rychło zdał sobie sprawę. Nie jest bowiem możliwe naprawienie świata z pomocą czegoś, co prowadzi do zła. Marek Wojnar - asystent w Instytucie Studiów Politycznych PAN. Naukowo zajmuje się ideologią ukraińskiego nacjonalizmu i polityką pamięci w Europie Wschodniej. Współpracuje z Nową Europą Wschodnią i Nową Konfederacją.
Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Przedruk za Klub Jagielloński.