Dziennik #111/2024 - z piekła do nieba

in #polish2 months ago

Dobry wieczór.

Cóż to była za noc. Jestem sama sobie winna, bo nadal nie mam moich leków nasennych przez co całą noc nie mogłam spać. A co się robi jak się w nocy nie może spać? W moim przypadku ogląda się filmy na Netflixie. Nie wiem czy już kiedyś o tym wspominałam, ale nie jestem koneserką kina ambitnego. Lubię się pośmiać na głupkowatych komediach. Po prostu. Stąd najpierw sobie obejrzałam "U Ciebie czy u mnie" i był nawet spoko. Bez polotu i głębszego przesłania, ale dało się obejrzeć i nawet kilkukrotnie śmiechłam. Po tej produkcji Netflix polecił mi "Nie cudzołóż i nie kradnij". Nie wiedziałam o tym filmie nic poza tym, że widziałam jego reklamę w filmie przed filmem "Johnny". Przysięgam Wam, że nigdy nie oglądałam większego gniota. Nie mam zielonego pojęcia o co w tym filmie chodziło, ale wszystko mnie w nim wkurwiło. Nawet założyłam sobie konto na Filmwebie tylko po to, żeby dać temu dziełu jedynkę. MA SA KRA. Nigdy czegoś takiego nie doświadczyłam i nie mam zielonego pojęcia, dlaczego Netflix mi polecił to gówno. Omijajcie szerokim łukiem.

Zasnęłam bardzo późno, bo było koło godziny czwartej. Naprawdę się umęczyłam w tę noc. Wstałam o 11 i nie nadałam się do niczego. Usiadłam do kompa i oglądałam jakieś pierdoły z nadzieją, że czas będzie szybciej płynął, bo na 15 byłam umówiona z koleżankami. Wybrałyśmy się do prawdziwej włoskiej pizzerii i to było moje pierwsze zetknięcie z prawdziwą pizzą. Była pyszna. Pierwszy raz też maczałam sobie pizzę w oliwie i było to ciekawe doświadczenie. Najbardziej smakowała mi oliwa czosnkowa. Nigdy wcześniej nie jadłam pizzy, która nie była polskim gniotem z szynką i pieczarkami i muszę powiedzieć, że to doświadczenie było warte swojej ceny. A zresztą nie było aż tak drogo, bo wzięłyśmy sobie dwie pizze na trzy, więc wyszło po 30 zł na głowę. Mniam.

20240420_153945.jpg
Źródło: fotografia własna

20240420_153949.jpg
Źródło: fotografia własna

Miałyśmy dużo szczęścia, bo lokal był bardzo oblegany, a nam udało się zająć ostatni stolik. Po zjedzeniu miałyśmy jeszcze trochę czasu do mitingu, więc padła sugestia, żeby wybrać się na kawę. To dla mnie też było zupełnie nowe doświadczenie, ponieważ do tej pory każde moje wyjście na miasto to było chlanie alkoholu, a nie sączenie dobrej kawy. Kupiłam sobie małą kawę i kawałek pysznego ciasta czekoladowego.

20240420_160932.jpg
Źródło: fotografia własna

Po totalnie obżarstwie ruszyłyśmy na miting. Na mitingu było fajnie, spotkałam swojego byłego przyjaciela i trochę porozmawialiśmy. Czuję dużą barierę w rozmowie z nim, bo bardzo mnie zawiódł i nie potrafię nad tym przejść do porządku dziennego. Mimo wszystko cieszę się, że jest trzeźwy i dobrze sobie radzi. Naprawdę dobrze mu życzę i wierzę, że w końcu wyjdzie na prostą. Jednak mimo tego co między nami zaszło nie chcę już wchodzić z nim w bliższą relację. Po prostu. Dla swojego bezpieczeństwa, bo gdy on pije to i mnie do tego ciągnie, a chcę pozostać trzeźwa.

Koleżanka odwiozła mnie do domu, a ja jeszcze sobie zaszłam do Żabki po wodę gazowaną i czekoladę. Jak dzień rozpusty to na całego. Przydałby się soda stream, żeby nie marnować kasy na wodę butelkowaną. Dawajcie więcej upvotów pod moimi postami, bo zbieram.

Dzisiaj już na pewno widzę się z przyjaciółką, bo wczorajsze spotkanie nie doszło do skutku. Posiedzimy w aucie i pogadamy o bolączkach dnia codziennego, bo u niej też nie jest fajnie. Bardzo się cieszę na to spotkanie, bo dawno nie miałyśmy okazji, żeby się spotkać. Każda ciągle zabiegana plus ona ma dzieci to wiadomo jak to jest. Ja też nie potrafię być tak atencyjna, żeby ją wyciągać od dzieci. Na szczęście dzisiaj już się uda jej wyrwać na trochę z domu to sobie poplotkujemy. Bardzo mi tego brakowało.

To był bardzo dobry dzień. Trochę ubolewam nad tym ile wydałam dzisiaj pieniędzy, ale z drugiej strony może trochę zasłużyłam na to, żeby się trochę rozpieścić? W końcu nie robię tego codziennie. Pizza, ciasto, towarzystwo wynagrodziły mi trud przebrnięcia przez "Nie cudzołóż i nie kradnij". Z piekła do nieba, dosłownie.

Do jutra!