P. #5 - Mortadela

in #polish24 days ago

mortadela.jpg

Mortadela – nie brzmi to pięknie ani nawet dobrze. Powiedzieć tak o kimś, nazwać go tak wydaje się być złośliwym. Celowo niemiłym. Nieprzyjemnym.
Cóż jednak poradzić, jeżeli jest to pierwsze, przychodzące do głowy skojarzenie? Skoro N. nazywam Eudoksją, to M. zdecydowanie będzie Mortadelą.

Nie ma tutaj żadnego nawiązania do jej powierzchowności czy charakteru. Mała, drobna blondyneczka. Kręcone włosy. Wiecznie uśmiechnięta, trochę nieśmiała. Uwielbia się przytulać. Nigdy nie pyta czy może, po prostu robi. Gdy się wyda, przyjmuje karę, jak wliczoną w koszta. Milczy, śmieje się, robi co jej przyjdzie do głowy. Pilnując jej można oszaleć. Brak znaków ostrzegawczych. Katastrofa na pełnej konspiracji.

Od narodzin jest tak zupełnie cicha. Przeciwieństwo Eudoksji. Leżała, spała, uśmiechała się i patrzyła sobie na świat. Raz omal na niej nie usiadłem. Po prostu zapomniałem, że (od niedawna wówczas) mam drugie dziecko i leży na kanapie. Nie wiedziałem, że mali ludzie tak mogą. Żyłem w przekonaniu, że przestają nieustannie ryczeć dopiero w okolicach drugiego roku życia.

Dlaczego zatem Mortadela? Bo... mięso.

M. mogłaby spokojnie żyć w świecie pozbawionym węglowodanów. Nie chce jeść chleba. Nie lubi ciastek. Przed urodzinami zawsze z obawą w głosie pyta czy będziemy zmuszać ją do zjedzania tortu.
Tylko dla niej musieliśmy zmienić odwieczne obietnice warunkowe – „zjedz ciasto, to dostaniesz jeszcze kiełbasy”.
Działa to średnio. Jeżeli nie dopilnować – stworzą z rodzeństwem czarny rynek. Jedna biała, za pół kawałka mazurka. Szynka tylko za kinder niespodzianki. Parówka, to co najwyżej za kukułkę - transakcja obustronnej straty.

Śniadania próbowała wyjadać mi, gdy tylko wyrosły jej zęby. Wymuszenia zaczęły się jednak na pełną skalę, gdy mogła już sama się poruszać na dwóch nogach.
Reszta objada się płatkami. Czekoladowe, truskawkowe, cynamonowe. Mortadela stoi przy krześle i uparcie domaga się podziału. Swojej doli w carpaccio, tatarze, fuetcie czy innym przysmaku z mojego talerza. Razem wydziobujemy boczek z porannej, rodzinnej jajecznicy.
Mój ulubiony wspólnik w przestępstwie. Nie wygada. Mortadela, Baranina świat przestępczości (porannej) zorganizowanej...

Teraz stoimy razem przy kasie. Kolejny tydzień z rzędu. Mortadela przebiera nogami ze znieciepliwienia. Pani Zosia – tak informuje jej plakietka – już nas kojarzy. To ci z kartą dużej rodziny i kartonem kabanosów.

- Ile pan ma tych dzieci? - rzuca przesuwając kolejne opakowania. Bip, bip, bip.

Zastanawiam się, co mam jej powiedzieć... że w sumie nie tak dużo, że to całe dobro - tam na taśmie – to głownie dla nas. Dla Mortadeli i dla mnie. I tak... kupuję tego tyle... tak, co tydzień.

Dwójka biegnie z prośbą o cukierka czy ciasteczko. M. dostawia krzesło do lodówki. Wdrapuje się, wyciąga paczkę kabanosów. Ona paczkę, ja paczkę. Dwie do trzech nam dziennie zejdą. Czasem, ktoś inny też się skusi. Bezpiecznie licząc 4 opakowania na dobę – dobrze mieć. Kto by liczył na sztuki. Skoro karton mieści trzydzieści – weźmy od razu karton. Też zejdzie. Obawy nie ma.

Może kupiłbym mniej i rzadziej, ale karta dużej rodziny dopiero od pewnej kwoty. Łatwiej też wpaść na jeden raz, po tygodniowy zapas. Przy okazji kilka innych sprawunków. Kwotowo idziemy porównywalnie z tankowaniem. Auć.

- Kilkoro mam – rzucam pod nosem. Brak mi dziś głowy do drobnych pogawędek. Ogólnie brak mi ostatnio głowy. Wszystko dzieje się jakby trochę obok. Jeszcze wychodzę ze zdziwienia.

Nie wiedzieć kiedy, stałem się zieloną kuleczką. Nie ja pierwszy. Najpierw jakiś tam dawny znajomy, potem kolejny. Na przestrzeni miesięcy zebrało ich się już całkiem wielu. Nigdy wcześniej nie było takiej sytuacji.
Jedna zielona kuleczka. Na chwilę, przez moment. To się zdarzało, ale gdy jest ich już grubo ponad trzydzieści. Coś musi się dziać.

A teraz stałem się nią i ja.

Dzień dobry, zwołaliśmy spotkanie, żeby poinformować Cię, że z dniem dzisiejszym rezygnujemy ze współpracy. Zero żalu, czysty biznes. Było fajnie. Powodzenia.

I pyk! Status na linkedInie rozbłyska na zielono. Dużo nas tutaj. Mam czas. Mam nagle dużo czasu.

Może to jest wahadło? Kilka lat temu zielone trwało naście minut. Dzisiaj – podobno może mieć i kilka miesięcy. Może to postęp i technologia? Może tak naprawdę rozleniwiliśmy się? Wypaliliśmy.

Nagle...mam czas. Rozmawiam z innymi kuleczkami i uderza mnie, jak bardzo czują, że nie pracują. Jeszcze bardziej zaskakuje jak bardzo nie tęsknią do tego.
Szukają, wysyłają, coś się czasem zmienia, ale tak naprawdę robią to jeszcze bardzo powoli i ociężale. Przymus jeszcze się nie wyklarował. Każdy ma jeszcze odprawę, zaskórniaki. Każdy jakby w lekkim stuporze.

„Nie umiem robić nic innego. Będę musiał w końcu coś tutaj znaleźć. Nienawidzę tej roboty. I jeszcze muszę teraz udawać, że ją lubię. Jaki jestem zmotywowany. Marzę o nowych celach i wyzwaniach. A potem nawet nie odpowiedzą.” - myślałem, że to pojedyncze przypadki. Po kilku wspólnych piwach, herbatach, wypadach na miasto - zaczynam wierzyć, że jest to postawa dominująca.

Niby zielone, a jednak czarne, powypalane łebki zapałek.

Mortadeli nie interesują żadne zielone światełka. Zapałkami nie wolno jej się bawić. Nie obchodzi jej czy mam głowę do rozmów z panią Zosią. Pierwsza skasowana paczka dolatuje do strefy pakowania, a ona od razu rozrywa folię i wbija się w „dojrzewające”.
Uśmiech od ucha do ucha. M. śmieje się całą sobą i nie da się przy niej być kolorową kropeczką, wypalonym drewienkiem czy czym tam jeszcze innym.

„Nie chce mi się, nienawidzę, nic nie umiem – nie wiem. Chłopaki, nie mam pojęcia. Nigdy nad tym się nie zastanawiałem” ... bo to jest przecież tylko dodatek. Robię, co muszę. Życie mam obok. O! Tutaj sobie stoi i wcina kabanosy. Potem pokłóci się z siostrą i bratem. Wieczorem nachlapie w łazience. Wybierze bajkę. Będzie krzyczeć o całusa. Powie mi, że mnie kocha.

Coś tam sobie znajdę, przecież życie nie kręci się dookoła zielonych kuleczek. Tak sobie myślę.

- Pani Zosiu, trójkę. Trójkę mam, ale te kabanosy, to tak bardziej nas dwoje. Nałogowo. Do widzenia! Do zobaczenia za tydzień.

Sort:  

@tipu curate 💚
(pomimo, żeś tu nieźle narzucał mięchem 🤢)

Manually curated by ewkaw from the @qurator Team. Keep up the good work!

Congratulations @staryeudoksji! You have completed the following achievement on the Hive blockchain And have been rewarded with New badge(s)

You received more than 600 upvotes.
Your next target is to reach 700 upvotes.

You can view your badges on your board and compare yourself to others in the Ranking
If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word STOP

Check out our last posts:

Unveiling the BuzzParty Meetup 2024 Badge

@staryeudoksji, thank you for supporting the HiveBuzz project by voting for our witness.

Here Is a small present to show our gratitude
Click on the badge to view your board.

Once again, thanks for your support!

Check out our last posts:

Unveiling the BuzzParty Meetup 2024 Badge