Dziennik #140/2024 - dzień nic

in #polish15 days ago


Źródło: Pixabay


Dzień dobry wieczór.

Bardzo szybko padłam spać i głęboko i dobrze spałam. Grzech się przyznać, ale obudziłam się dopiero koło 12. Nawet nie słyszałam telefonu jak dzwoniła do mnie przyjaciółka. Byłam naprawdę wymęczona.

Prawdę powiedziawszy cały dzień przesiedziałam przed komputerem. Poza obiadem nie zrobiłam dzisiaj nic produktywnego. Nie wiem czemu, po prostu mi się nie chciało. Na obiad zrobiłam sobie makaron z pieczarkami [z Jadłodzielni] i przez to jak ostatnio marnie jem miałam wrażenie, że jem danie godne gwiazdki Michelin. Bieda skłoniła mnie do tego, żeby jeszcze bardziej docenić pożywienie. Mało ostatnio jem, bo mam jakiś jadłowstręt, więc te dwie porcje makaronu, które wciągnęłam to było jakieś przełamanie. I dobrze, bo ostatnio jadłam max jeden posiłek dziennie. A może podświadomie nie chciało mi się jeść, żeby nie tracić pieniędzy? Nie wiem sama. W każdym razie dzisiaj na chwilę wrócił mi apetyt i zjadłam dwa posiłki, obiad i kolację. Fajnie.

Martwię się co jutro wyjdzie z autem. Kolega ma kluczyki i ma ogarnąć naprawę jak ja będę w pracy. Mam nadzieję, że naprawa nie będzie kosztować fortuny, ale z tego co wyczytałam w internecie to naprawa immobilizera czy jak to się tam pisze to koszt kilkuset złotych. Stawia mnie to w trudnej sytuacji, ponieważ do wypłaty mam 580 zł na życie. Czuję, że będę musiała się w tym miesiącu zapożyczyć, aby przeżyć. Tu nawet dodatkowe godziny w Żabce nie pomogą. Staram się jak mogę nie wydawać pieniędzy, ale jakoś żyć trzeba. Odmawiam sobie wszystkiego co tylko możliwe. Jest ciężko. To naprawdę chyba najgorszy moment na usterkę auta ever.

Jest mi ciężko na sercu, bo się wszystkim zamartwiam. Wszyscy dookoła mi tłumaczą, że powinnam przestać to robić i po prostu zaakceptować życie takim, jakie jest, ale ja nie potrafię. Brakuje mi pokory. Przez to tak ciężko mi idzie z przygotowaniami do pisania programu, bo jednym z elementów jest właśnie akceptacja, której mi brakuje. Buntuję się, złoszczę, rozpaczam. Dzisiaj rozmawiałam przez telefon z laską, która jest na detoksie i tylko mi się od tej rozmowy pogorszyło. Chyba ją zablokuję, żeby do mnie nie dzwoniła, bo jakoś mi te rozmowy nie służą. Nie wiem w sumie nawet czemu.

Chciałabym któregoś pięknego dnia napisać tutaj post życia pełny szczęścia i radości. Serio. Mam dość ciągłego smęcenia. Problem tylko w tym, że uwzględniając fakt jakie mam szczęście w życiu to mogę przypadkiem takiego posta nie dożyć. Nie mam wygórowanych wymagań, chciałabym tylko, żeby los choć na chwilę przestał na mnie srać.

Nie chce mi się jutro iść do pracy. Jutro się dowiem jakie niedociągnięcia popełniłam w piątek zostając sama na koniec zmiany. Bardzo się tym stresuję. We wtorek zostaję w pracy na cały dzień sama, pierwszy raz i bardzo się tego boję. Do tego jest to pierwsza zmiana, więc dwa spotkania z główną kierowniczką mnie czekają. Ogólnie mam wrażenie, że praca mnie odrobinę mniej stresuję, ale tylko odrobinę, więc poziom stresu jest nadal bardzo wysoki, żeby nie powiedzieć, że wyjebany w kosmos. Mam nadzieję, że jakoś sobie poradzę, trzymajcie kciuki, bo łatwo nie będzie.

Nie mam jak jutro jechać na terapię i chyba zgłoszę, że po prostu jestem chora i mnie nie będzie. Nie chce mi się tłuc tramwajem, bo i tak będę miała dużo do przejścia pieszo. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Czuję do tej terapii jakąś taką niechęć ostatnio i bardzo ją lekceważę. To niedobrze i to bardzo. Powinnam się bardziej przykładać, żeby dbać o swoją trzeźwość, a jakoś tak ostatnio trochę żyję w trybie jakoś to będzie. Tak się nie da na dłuższą metę.

Kończę, bo czeka mnie zaraz rozmowa ze sponsorką. Czuję, że z dnia na dzień coraz bardziej się przed nią otwieram i to jest akurat na duży plus. Jestem z nią szczera, więc dostaję słowa, które są mi pomocne. Nie wiem kiedy rozpocznę pisanie programu, ponieważ na razie jestem na sugestiach [drobnych, codziennych czynnościach pozwalających dbać o trzeźwość], ale mam nadzieję, że te sugestie jeszcze trochę potrwają, bo wcale mi do pisania śpieszno nie jest. Raczej się tego boję. Zobaczymy co przyniesie los i stwórca.

I tyle. Idę rozmawiać ze sponsorką, a potem oglądać film ["Polowanie"]. Najgorsza wiadomość jest taka, że w ogóle nie chce mi się spać, a jutro po czwartej pobudka. Będzie rano dramat, już to czuję.

Do jutra.

Sort:  

Congratulations @ataraksja! You have completed the following achievement on the Hive blockchain And have been rewarded with New badge(s)

You have been a buzzy bee and published a post every day of the week.

You can view your badges on your board and compare yourself to others in the Ranking
If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word STOP

Manually curated by ewkaw from the @qurator Team. Keep up the good work!