Jak można być tak ślicznym? A można, można. Moja słabość do niebieskich kwiatów każe mi bezgranicznie uwielbiać takie maleńkie cuda jak przetacznik ożankowy. Końcówka wiosny i lato to delikatnie niebieszczące się przydroża, skraje lasów. Czasem i na terenach miejskich mrugają do mnie te piękne niebieskie oczka.
Są niezwykle delikatne. Absolutnie nie ma sensu ich zrywać, bo płatki praktycznie natychmiast opadną. Z tej właściwości przetacznika wywodzi się się jego potoczna nazwa niemiecka - Männertreu, "męska wierność".
W Polsce przetacznik ożankowy jest dobrze znany z widzenia i słabo znany z nazwy. Regionalnie spotkałam się z kalkami nazw używanych przez Anglików i Niemców - "kocie oczka", "kocie oczko". Do polskich kotów średnio pasuje, ale do kilku niebieskookich ras i owszem.
No i najciekawsze - przynależność systematyczna. Kwiaty przetacznika mogą być dla wielu obserwatorów podobne zupełnie do niczego. I to odczucie jest jak najbardziej uprawnione, bo należą one do babkowatych (Plantaginaceae), a z tej rodziny najlepiej kojarzone są gatunki znane z liści - babka lancetowata i babka zwyczajna.
Zdjęcia udostępniam na licencji Creative Commons - uznanie autorstwa, na tych samych warunkach.
Photo: @bowess CC BY-SA 4.0
Photo: @bowess CC BY-SA 4.0
Przetacznik ożankowy (Veronica chamaedrys L.), Twardogóra, Dolny Śląsk, Polska, 5 czerwca 2022
Germander speedwell, bird's-eye speedwell (Veronica chamaedrys L.), Twardogóra, Lower Silesia, Poland, taken 5 June 2022
Camera: Lumix DMC-FZ1000
Niebieskie kwiatki! Takie zbiory z tego sezonu u mnie:)
Dzisiaj złapałem takiego pokemona.
Tego nie znam, parę dni temu spotkany.
Farbowiec lekarski, tego dopiero poznałem ostatnio.
I jeszcze taka prawie niebieska wyka ptasia. Tę znam od lat.
Nie mogę się nadziwić tą mnogością kształtów produkowanych na bazie stosunkowo małej grupy cząsteczek chemicznych.
Żmijowiec zwyczajny - też nazwa jakaś taka "niezapamiętliwa", bo żmij mało i nikogo nie kąsają. Niby jedna rodzina z farbowinikiem lekarskim (ogórecznikowate), a tak różne wizualnie. :)
Śliczności 🙂. Lubię jak jest dużo takiej malizny. Zawsze mi się kojarzyły trochę z niezapominajkami, chociaż wiedziałam że nimi nie są.
Są dużo powszechniejsze od niezapominajek, a pozostaje im bycie "tymi małymi niebieskimi". Botanika też powinna mieć swojego PR-owca, który robiłby rebranding takich cudownych roślin. Może z czasem to kocie oczko się przyjmie i przynajmniej każdy będzie wiedział o jaką roślinę chodzi. :)