„Śpiączka” to... chyba przygodowy kryminał z elementami paranormalnymi. Zaczyna się dość klasycznie – Michael i Tasha, para narzeczonych wyjeżdża sobie w podróż przedślubną i wszystko jest wspaniale, dopóki w pobliżu góry Shasta jakiś agresywny kierowca nie zaczyna na nich polować, ostatecznie spychając ich z drogi i doprowadzając do poważnego wypadku. Cięcie.
Następnie Michael się budzi w jakiejś klinice i dość szybko odkrywa, że stracił pamięć. Personel informuje go, że nazywa się Gregory, spał prawie trzy miesiące i nieprędko będzie w stanie opuścić klinikę. Michael-Gregory zaczyna uczęszczać na zajęcia terapeutyczne i zostaje zakwaterowany w niewielkim domku razem z inną pacjentką – Isobel. Jak do tej pory całkiem nieźle.
A potem rzeczy zaczynają się robić dziwne – Michael nawiązuje romans z Isobel (oczywiście z elementami erotyki, jak to u Mastertona) i odkrywa zupełnie nową pojęcie „ognistej oziębłości”. Czasami widuje innych pacjentów kliniki, mieszkających w pobliżu – którzy dziwnym trafem poruszają się bez pozostawiania śladów na śniegu. W samej klinice zauważył dziewczynę o imieniu Natasha, która – bez żadnego konkretnego powodu – wydaje mu się znajoma i bliska. Pacjenci, z którymi dzieli się swoimi spostrzeżeniami, nagle doznają gwałtownego pogorszenia swojego stanu i znikają, zaś on sam coraz mocniej nabiera podejrzeń, że wcale nie jest Gregorym, a podawane mu leki wcale nie mają sprzyjać poprawie pamięci. Michael postanawia dotrzeć do prawdy za wszelką cenę, pomimo kłód rzucanych mu pod nogi przez ludzi związanych z kliniką. Nie wie tylko, do jakiego stopnia ta prawda mu się nie spodoba...
Masterton daje nam coś, co byłoby naprawdę niezłe, gdyby pominąć element nadprzyrodzony. Historia pacjenta z amnezją, któremu z jakiegoś względu wmawia się zupełnie inną tożsamość, a który próbuje potem ten wzgląd rozgryźć i odnaleźć swoje prawdziwe ja – świetna sprawa. Sama wizja spiskowa, wiążąca się z kwestią paranormalną – prezentuje się chyba wystarczająco zjadliwie. Nawet powiązanie tego z konkretną lokalizacją, w pobliżu góry ważnej zarówno dla rdzennych mieszkańców, jak też ruchów New Age – całkiem spoko. Ale jednak całość jakoś tak mi się nie zgrywa, nie daje takiego efektu, jak powinna.
„Śpiączka” to mimo wszystko nienajgorsza lektura, ma swoje dobre strony. Bliżej jej (choć jednak dość daleko) do mocnych Misquamacusów, niż do „Szatańskich włosów”, „Sfinksa” czy „Studni piekieł”. Ale też i nie polecałbym jej komuś, kto dopiero zaczyna poznawać twórczość Mastertona – zbyt duże ryzyko, że by się zniechęcił i do najlepszych jego książek w ogóle nie dotarł.
PODSUMOWANIE
Rozmiar: niezbyt gruba (336 stron, ale mały format)
Szybkość czytania: bardzo szybko
Wciąga: w miarę
Dla kogo: dla miłośników twórczości G. Mastertona.
Warto?: nawet jeśli takim miłośnikiem jesteś, nie jest to pozycja obowiązkowa. Jeśli nie jesteś – możesz sobie spokojnie odpuścić.
Zalety: większość fabuły poza wątkiem paranormalnym, ale też bez przesady.
Wady: wątek paranormalny niezbyt satysfakcjonujący.
Ocena: 6,5/10
Congratulations @avtandil! You have completed the following achievement on the Hive blockchain and have been rewarded with new badge(s):
Your next target is to reach 8000 upvotes.
You can view your badges on your board and compare yourself to others in the Ranking
If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word
STOP
Check out the last post from @hivebuzz:
Support the HiveBuzz project. Vote for our proposal!