Ostatnio przeczytałem 2023#06 (#117) - " Ten się śmieje, kto ma zęby" - Zyta Rudzka

in Polish HIVElast year

W moim księgozbiorze przeważają kryminały i powieści sensacyjne, ale od czasu do czasu pozwalam sobie na coś innego. W pierwszym "Drugim śniadaniu Mellera" Justyna Sobolewska z takim zapałem i entuzjazmem polecała książkę Zyty Rudzkiej "Ten się śmieje, kto ma zęby", że postanowiłem po nią sięgnąć od razu.

Od pierwszej strony wciągnęła mnie "historia małżeństwa fryzjerki męskiej i dżokeja" opowiedziana z perspektywy Wery. Zdania w powieści Rudzkiej tną jak noże, narzucają rytm lektury w taki sposób, że z impetem wchodzimy w ten monolog Wery, wdowy po dżokeju, która szuka butów do trumny. „Trudno o dobre buty dla nieboszczyka” – tak się zaczyna ta powieść, zwłaszcza gdy nieboszczyk do butów zamiłowanie miał, ale po śmierci kopyta Dżokeja popuchły tak, że „jak go z domu wynosili, stopy najbardziej na trupa wyglądały”.

Ten.png

Śmierć Dżokeja jest dla Wery okazją do wspomnień. Wspomina radosne i smutne momenty małżeństwa, ale także miłosne podboje, których doświadczała. Wera podchodzi do kwestii życia i śmierci z ogromnym dystansem. Do stolicy przyjechała w PRL-u, dyplom fryzjerski kupiła na bazarze, zakład „Wera — fryzjerstwo męskie", otworzyła, a w nim poznała Dżokeja, „Nie kawaler na schwał, ale jak się patrzy. Żaden tam szary budyń z teczką, co tego robactwa w bród na ulicach. Bardziej popadał pod zagraniczniaka niż krajowego. Chociaż na araba czystej krwi nie wyglądał”. We wspomnieniach Wery pełno jest pikanterii i dwuznaczności, na przykład Dżokeja określiła mianem „galopiarz”, a ona też lubiła galopem.

Fryzjerka męska jak dobra, na obecność panów nie narzeka. Z racji zawodu wykonywanego nie musiałam się specjalnie rozglądać. Gdybym chciała, mieliłabym jęzorem z kim popadnie, dzień za dniem. Popyt miałam. Co zrobisz, stosunkiem wzgardzisz.
Byłam wysoką poprzeczką. Dżokej nie chciał tego spieprzyć.
Dopiero za szóstym podejściem dałam się przelecieć, to prawda.
Nie jestem wycieruchem. Nie podpadam pod baby wersalki, co się szybko rozkładają. Nikt z rąk do rąk mnie nie przerzuca. Ale też nie z tych, co się cackają z cnotą, same się wypieszczą i po robocie. Na piczę trzech majtek nie zakładam. Komu chcę, daję.

"Buty dla nieboszczyka" to tylko jeden z wielu problemów, z którymi musi zmierzyć się "wdowa Wera". Chociaż sama nie czuje się wdową i uważa, że na wdowieństwo przyjdzie jeszcze czas. Pogrzeb wyprawić to nie taka prosta sprawa, zwłaszcza jak żyje się ubogo, a wręcz biednie, bo coraz mniej domowych sprzętów zostało do spieniężenia. „To był ładny chłopak, a trumnę wybrałam jak dla brzydkiego” – przyzna zrezygnowana.

Pełna brudu, sarkastycznego humoru opowieść o wdowim losie. Zyta Rudzka w tym porywającym, choć niełatwym w lekturze monologu, perfekcyjnie portretuje rzeczywistość kobiety ubogiej, jej codzienne zmagania ze światem, która wciąż ma nadzieję, że będzie inaczej.

data wydania: 9 listopad 2022
ISBN: 9788383181981
liczba stron: 254
kategoria: literatura piękna
język: polski

Ocena (w skali 1-10): ocena 9


W cyklu "Ostatnio przeczytałem" chciałbym się dzielić z wami refleksjami na temat przeczytanych (lub odsłuchanych) książek. Kryminały i powieści sensacyjne są mi zdecydowanie najbliższe, ale często sięgam po political fiction albo książki dokumentalne, biogramy czy wspomnienia.


Sort:  

Powiem Ci, że ja nie lubię czytać, ale tą recenzją mnie zachęciłeś😉 Tytuł też z życia wzięty😁

Można wybrać audiobook z lektorką Marią Maj, też jest świetny.

Manually curated by EwkaW from the @qurator Team. Keep up the good work!