Fungi Friday and my treasures.

Finally, after over two years, I managed to break free from my constant responsibilities during the week and go into the forest to look for mushrooms. This time, real mushrooms, unspoiled like before :). Although the weather was, to put it mildly, terrible, because it was raining. It was pouring down in places where trees were sparse and didn't provide a natural umbrella with their branches. The forest was dark and thick with fog. At times, the fog was so thick you could hang an axe from it. Visibility was a dozen or so meters. Even though it was early afternoon, it was pitch black, as if night were just around the corner. However, I consider my mission a success. Going for a forest walk in search of mushrooms was a success in itself. My second success was finding a dozen or so edible ones, quite pretty ones, and many more inedible ones. Now I can show you my finds in our #fungifriday. Next time, I'll share what I managed to make from them for eating.

W końcu, po przeszło dwóch latach udało mi się wyrwać w tygodniu z pętli ciągłych obowiązków i pójść w las w poszukiwaniu grzybów. Tym razem grzybów prawdziwych, nieskalnych jak poprzednio:). Choć pogoda była, lekko mówiąc okropna, bo padał deszcz. Lało się za kołnierz w miejscach, gdzie rzadko rosły drzewa i nie dawały naturalnego parasola swoimi gałęziami. W lesie było ciemno i gęsto od mgły. Momentami mgła taka gęsta, że można by zawiesić na niej siekierę. Widoczność na kilkanaście metrów. Mimo że godziny wczesno-południowe to ciemno jakby zbliżała się tuż tuż noc. Jednakże swoją misję uważam jako zakończoną sukcesem. Samym sukcesem było dla mnie wyjście na spacer leśny w poszukiwaniu grzybów. Drugim sukcesem jest znalezienie kilkunastu jadalnych, całkiem ładnych i o wiele więcej niejadalnych. Teraz mogę się wam pochwalić swoimi zdobyczami w naszym #fungifriday. Następnym razem postaram się pokazać, co udało mi się z nich zrobić do jedzenia.