Niestety jak się jest pierwszy raz w danym miejscu i w dodatku na krótko, to jednak "zalicza" się te atrakcje różne. Dlatego moim zdaniem warto jeździć w dane miejsce dwa razy, wtedy już opada to napięcie i można właśnie często pozwolić sobie na swobodną eksplorację. Przyznaję, że tym razem mój plan podróży oparł się o bardzo turystyczne miejsca, ale też trochę wynikało to z mojej niepewności.
Lubię chodzić po miastach, chociaż często jest to męczące, bo wtedy napotykam miejsca niespodziewane i w dodatku ciekawe.
A Wietnam nie taki straszny ;) Jest zdecydowanie inny, ale przez to bardzo ciekawy. Dużo rzeczy można ogarnąć przed wyjazdem (noclegi czy nocne autobusy), na miejscu też w hotelach chyba zawsze mają dość bogatą ofertę wycieczek. Ja akurat jechałam jak był tajfun, więc przez WhatsAppa byłam w kontakcie z nimi. Mam nadzieję, że jeszcze kilka postów stworzę, bo udało mi się być w kilku miejscach poza Hanoi.
Także jak żona namawia, to może warto :) Jak coś to podzielę się swoją wiedzą... i niewiedzą :)
Rozumiem całkowicie. Też nie chodziło mi o to, że należy rezygnować z popularnych miejsc. Czuję po prostu większy luz zwiedzając różne miejsca bez konkretnego planu.
Też lubię chodzić i raczej unikać komunikacji jeśli to tylko możliwe. Nogi później w stanie apogeum, ale mimo to warto. W ten sposób odkryliśmy ostatnio, że można zwiedzać Wenecję w spokoju i bez tłumów ludzi. Wystarczy się zatracić w uliczkach i zagłębić w mniej znane.
Myślę, że w końcu tam skończymy. Podobają mi się też bardziej dzikie tereny Wietnamu i pewnie w końcu chęć zobaczenia tego zwycięży. Czekam na kolejne posty i z chęcią je przeczytam :)