Nie ta ścieżka

in PL-TravelFeed4 years ago (edited)

Read this post on TravelFeed.io for the best experience


Jest takie miejsce po drugiej stronie mojego miasta, o którym myślałam intensywnie przez kilka ostatnich miesięcy, a do którego nie udało mi się przez ten czas dotrzeć. Nawet nie sama odległość była przeszkodą, a fakt, że to nie moje rejony. Ostatnio niechętnie opuszczam swoją dzielnicę. Niespodziewanie z pomocą przyszły okoliczności. Robiąc w zeszłym tygodniu zakupy sprzętowe przez internet, miałam opcję odbioru osobistego w dwóch galeriach handlowych. Tknięta impulsem wybrałam Bonarkę, która niemalże sąsiaduje ze wspomnianą miejscówką. Pierwotnie planowałam pojechać tam w sobotę, ale cała akcja uległa przyspieszeniu dzięki sąsiadowi. Od zeszłego wtorku trwa u niego remont i w piątek przyszedł czas na wiercenie udarem. Jak tylko skończyłam pracę, uciekłam z domu.

Byłam zła, że odbyło się to w takim pośpiechu. Nie zdążyłam się odpowiednio przygotować i byłam bliska tego, by poprzestać tylko na odbiorze towaru w sklepie. W dodatku, o ile do godziny 14 było w miarę ładnie, to potem nadciągnęły chmury i zaczęło kropić. Generalnie uwielbiam taką pogodę, ale tego dnia wszystko mi przeszkadzało. Kładę to na karb 6 godzin wiercenia udarem tuż przy uchu.

W okolicy galerii handlowej jest co najmniej kilka wartych odwiedzenia miejsc. Praktycznie po drugiej stronie ulicy: rezerwat przyrody nieożywionej Bonarka, teren byłego obozu koncentracyjnego Płaszów, święty krąg na Libanie i - główny cel mojej wyprawy - zapuszczony kamieniołom Liban. Tuż za kamieniołomem wznosi się Kopiec Krakusa, na który najlepiej wybrać się w piękny dzień, by móc w pełni podziwiać widoki.

O wszystkie te miejsca (oprócz kopca) chciałam przynajmniej zahaczyć. Wcześniej czytałam trochę o kamieniołomie i rezerwacie, nie tknęłam natomiast tematu byłego obozu. Nie miałam zamiaru się w to zagłębiać. Uznałam, że wystarczy wizyta pod pomnikiem.

Ja miałam swoje plany, a życie swoje - i dało mi o tym znać, jak tylko wysiadłam z autobusu.

Zaczęłam od rezerwatu - niewielkiej odkrywki geologicznej, pozostałości po jednym z kamieniołomów. Zapewne niezła gratka dla geologów, lecz ja... cóż, to był jeden z nielicznych dni, gdy szklanka jest do połowy pusta. Nade wszystko drażnił mnie hałas, dobiegający z ruchliwej ulicy.

A potem wszystko to zbladło jakoś, bo tuż obok przebiegała granica byłego obozu koncentracyjnego Płaszów. Pod pomnikiem upamiętniającym to miejsce byłam tylko raz, bardzo dawno temu. Samego terenu nie zwiedzałam nigdy, unikam takich miejsc.

Mimo to chciałam podejść chociaż pod pomnik, przecież tyle mogłam zrobić.

Było pusto, bo ani czas, ani pogoda nie zachęcały do takich spacerów. W pobliżu pomnika natknęłam się na pierwszą tablicę i chociaż plan był inny, to coś mnie ku niej pociągnęło. Przeczytałam ją, a także każdą następną, jaką potem napotkałam.

Bo jednak weszłam dalej, w głąb byłego obozu.

Początkowo szłam główną ścieżką, przed siebie, bez pojęcia, czego się spodziewać.

Po drodze nie widziałam żadnych materialnych pozostałości po obozie, a jedynie pomniki upamiętniające cierpienia, jakich tu doznano...

... I tablice, które opowiadały o tym krótko i wprost, słowami świadków.

Krzyż stoi na tzw. H-górce. Oto co mówi o nim wikipedia (opis skrócony przeze mnie):

"Hujowa Górka (także: Chujowa Górka, Hujarowa Górka, Kozia Górka, H-Górka) – miejsce, w którym od września 1943 dokonywano egzekucji więźniów obozu oraz więźniów z Montelupich i aresztów.

Sama Górka, jako miejsce egzekucji, była właściwie dołem, o wymiarach 6 m szerokości, 50 m obwodu i głębokości 5 m.

Nazwa miejsca nawiązuje do nazwiska SS-manna Alberta Hujara, który kierował egzekucjami. Być może wyraża również stosunek więźniów obozu do świata, niereagującego na dokonywane tu zbrodnie mimo wiedzy o nich. Według wspomnień sióstr Heli i Janki Weiss, które przeżyły płaszowski obóz, wulgaryzmy i żarty z okrucieństw mających miejsce w obozie były jednymi ze sposobów radzenia sobie psychicznie z obozowymi realiami."

źródło: https://pl.wikipedia.org/wiki/Hujowa_Górka

W tym miejscu, od głównej dróżki odbijała w lewo niepozorna ścieżka. Skręciłam w nią i po kilku minutach wyszłam na ogromną przestrzeń, piękną łąkę z widokiem na miasto i zwykłe, codzienne życie. Tylko rozrzucone tu i ówdzie tablice przypominały, co to jest za miejsce.

Opisane na poniższej tablicy wydarzenia stały się jedną ze scen w Liście Schindlera. Pamiętam śmiech na seansie, właśnie w tym momencie, gdy dzieci chowały się w dole z odchodami. Albo skrajny brak empatii, albo taki sposób radzenia sobie z potwornością.

Prawdziwym pomnikiem pamięci jest tutaj przyroda. Ta cudowna, dzika łąka wyrosła na prochach ludzkich.

Jedyny napotkany murowany świadek tamtych wydarzeń. Szary dom - do 1939 roku siedziba żydowskiego Bractwa Pogrzebowego, po 1942 roku karcer obozowy i katownia SS. W Liście Schindlera odegrał rolę domu komendanta obozu, Amona Götha

Tuż obok rozpościerają się pozostałości starego cmentarza żydowskiego. To stąd naziści zabrali macewy, których użyli (rękami więźniów) do budowy dróg i baraków w obozie.

Ocalała tylko jedna.

Oprócz pojedynczych spacerowiczów z psami nie spotkałam nikogo i to mi bardzo odpowiadało.

Od cmentarza biegło w górę kilka niewyraźnych ścieżek, prowadzących w gęste zarośla. W tym miejscu zdecydowałam się porzucić spontaniczność i skorzystać z mapy w telefonie, bo wiedziałam, że gdzieś w pobliżu zaczynają się pionowe ściany kamieniołomu.

Dzika dróżka wyprowadziła mnie na kolejną łąkę z widokiem na miasto.

Zgodnie z oczekiwaniami, wkrótce dotarłam do granic kamieniołomu Liban.

Od tej strony nie można było zejść w dół ze względu na pionowe, skalne ściany.

Pierwotnie miałam zamiar, po krótkiej wizycie pod pomnikiem, obejść wyrobisko dookoła i zejść na jego dno w bezpiecznym miejscu. Jest tam wiele ciekawych pozostałości, zarówno po historii samego kamieniołomu (piece do wypalania wapienia) jak i po kręconych tutaj scenach do Listy Schindlera. Bo to właśnie kamieniołom grał w filmie teren obozu, choć do niego bezpośrednio nie należał (aczkolwiek więźniowie pracowali tutaj).

Na zdjęciu widać dachy wież, po prawej zarys kopca Krakusa.

Tym razem musiałam odpuścić. Spacer po obozie zajął mi prawie trzy godziny (nie mam pojęcia, co się stało z tym czasem...), była już prawie 19.00, ściemniłoby się, zanim dotarłabym na dół. Od starego cmentarza żydowskiego towarzyszył mi deszcz, który padał bez przerwy i coraz bardziej się nasilał. Właściwie nie zwracałam na to uwagi, dopóki nie uświadomiłam sobie, że mam jeszcze odebrać sprzęt w Bonarce, a już wyglądałam jak ostatni łazęga.

Poczłapałam więc ku cywilizacji. Zabłocone spodnie i towarzyszący każdemu krokowi odgłos wyciskanej z butów wody były jedynymi zewnętrznymi oznakami odbytej daleko w przeszłość podróży. Widocznie tak miało być, że pomimo niechęci do zagłębiania się w podobną tematykę miałam tego miejsca doświadczyć. Tyle mogłam zrobić, poświęcić kilka godzin uwagi i refleksji tym ludziom, tym dzieciom. Zobaczyć ich przez chwilę i uszanować. Moje wielkie szczęście, że mogłam po tym wrócić do swojego dobrego, bezpiecznego życia, z wszelkimi jego benefitami.

Pożegnał mnie oszałamiający zapach rosnącej przy granicy obozu, przekwitającej już lipy. Mam szczęście do tego drzewa :)

Dobrze jest mieć plan, ale równie dobrze skręcić czasem nie w tę ścieżkę, co trzeba. Nie wiem, czy dotrę kiedyś do samego kamieniołomu, już tego nie potrzebuję.


View this post on TravelFeed for the best experience.
Sort:  

byłam. dokładnie tam byłam, podczas kręcenia zdjęć do filmu.
i różne myśli, skojarzenia i wspomnienia równocześnie zjeżdżały mi się i ogniskowały przed oczami, podczas czytania Twojego tekstu..
(wtedy byłam dzieckiem, dziś sama mam dziecko 😢)
wiec tylko przełykałam głośno ślinę i suche łzy.

a niedawno dotarłam jeszcze do tego artykułu, i mnie mocno zacukało;
nie miałam pojęcia o tych rzeźbach..
wiele emocji kryje to miejsce, pod osłoną dzikiej przyrody

https://dziennikpolski24.pl/krakow-czyje-sa-rzezby-dzieci-w-kamieniolomie-liban-wiemy-kto-je-tam-umiescil-i-z-jakim-przeslaniem-zdjecia/ar/c1-14643249

ładnie oddałaś "Chwilę Uwagi" 💜

💜
Trafiłam na ten artykuł w okolicach wiosny, właśnie on mnie tak nakręcił na wizytę w kamieniołomie. Od razu skojarzyło mi się z parkiem Vigelanda w Oslo, choć tam jest rzeźb kilkaset, a tutaj "tylko" dwie. Ale robią porażające wrażenie, takie samotne, opuszczone i to akurat w tym miejscu.

Congratulations, your post has been added to Pinmapple! 🎉🥳🍍

Did you know every user has their own profile map?
And so does every post as well!

Want to have your post on the map too?

  • Go to Pinmapple
  • Click the get code button
  • Click on the map where your post should be (zoom in if needed)
  • Copy and paste the generated code in your post (Hive only)
  • Congrats, your post is now on the map!

I have picked your post for my daily hive voting initiative, Keep it up and Hive On!!

Thank you :)

Hi @wadera,

You have submitted this post to the English speaking section of TravelFeed.io but your post is not in this language. You can submit a non-English post, however, please choose the language of your post in the TravelFeed.io editor below the topics selection.

Since it violates our policies, your post has been hidden from searches on TravelFeed.io, but will remain visible when accessed directly.

To learn more about our policies, you may check them out here. Please contact us through our Discord if you wish to appeal.