Wspomnienia kucharza #4 Ave Cezar!

in #pl-artykuly6 years ago

20180528_190333_0001.png

Pewnego dnia na szkolnym korytarzu, ktoś krzyknął: "jest robota na kelnera, trza lecieć na dół do sekretariatu, bo tam Kowalska zapisuje!" - w momencie rozpoczął się wyścig szczurów!
Na szczęście instynkt korytarzowego drapieżnika, pozwolił mi dobiec na drugim miejscu, co gwarantowało posadę weekendowego kelnera w restauracji "niezłe sztuki".

Schemat był prosty: w soboty wesela, w niedzielę ruch bieżący - ogólnie jakieś 32 godziny pracy pod rząd z chwilą na drzemkę, a czasem i bez.

Nim się obejrzałem, roznosiłem już "weselną" z przyklejonym do twarzy uśmiechem, jakiego mógłby mi pozazdrościć sam Jack Nicholson.

Był to odgórny wymóg szefa kuchni i szefa sali w jednym, o wdzięcznym pseudonimie "czyścioszek", który zawsze przechodząc gdzieś obok, rzucał: "uśmiechamy się Panowie, uśmiechamy i prostujemy".

Czyścioszek był świetnym szefem, miał do nas ojcowskie podejście i potrafił ze stoickim spokojem wytłumaczyć każdą zagwostkę (choć czasem można było dostrzec pulsującą żyłkę na jego skroni).
Nauczyłem się od niego więcej niż we wszystkich dotychczasowych miejscach razem wziętych.
Pracując jako kelner, uczyłem się elementarza prawdziwego kucharza!
Zawsze, kiedy pojawiał się na kuchni, mówił - stanowczo ale ze spokojem w głosie: "panowie szybciutko mise en place, mise en place, raz raz, raz raz!".

Naprawdę świetny facet!
Czemuż się więc dziwić, że był tak bardzo "doceniany" (z reguły w nocnych godzinach, w biurze) przez naszą managerkę Basię.
Kiedy my lataliśmy (w największym ruchu) z tacami jak małpy w zoo, oni w tym czasie konsumowali swoje wieczorne menu, a kiedy kończyła się największa "tabaka", oni również kończyli..
Wracali wtedy cali w nieładzie, mieli poszarpane włosy, koszule wychodziły im ze spodni - a mimo to bawili się z nami w przyczajonego tygrysa, ukrytego smoka.
Czy wspomniałem o tym, że byli w związkach i małżeństwach? Szczegóły.

Nie o tym..

Czyścioszek miał swojego poplecznika, ojca narodu, Czyngis-hana - ochrzczonego tak przez jednego z kelnerów.
Z kolei na kuchni kazał na siebie wszystkim mówić Cezar - był wielkim egocentrykiem i neonazistą (na nieszczęście jednego z kelnerów o odmiennej karnacji), do tego z dużym problemem alkoholowym.

Ileż to razy miałem zakaz wejścia na kuchnię, prosiłem wtedy barmana, aby mi wyniósł zamówienie.
Ileż razy słyszałem: "przynieś k***a jeszcze jeden bloczek to poczekasz sobie na to 2 godziny" - czekałem i ludzie też czekali, a czasami wychodzili, nie płacąc za napoje.
Ileż razy wydawałem surowe placki ziemniaczane, których nie chcieli mi potem wymienić na kuchni (zupełnie jakby to była moja wina lub wina klienta, że nie lubi surowych placków - foch i obraza majestatu dla Cezara, że coś wraca z sali na kuchnię).

Paradoksalnie był on świetnym kucharzem i kiedy stopniały między nami pierwsze lody (wydałem za niego barszcz na weselu, gdy on zaliczył zgona w warzywniaku, a potem sam rozniosłem na salę - to właśnie wtedy poznałem, co naprawdę oznacza zwrot "kucharz, kelner, akrobata"), zaczął mi pokazywać ciekawe techniki i sposoby przyrządzania potraw. Naprawdę miał ogromną wiedzę i potrafił czarować na kuchni!
Pamiętam do dziś, jak ogromne wrażenie robiły na mnie przygotowywane przez niego: cudowne teriny truflowe czy roladki z sandacza ze szpinakiem, prażonymi migdałami i palonym masłem.
Dopóki przy sterach był Dr. Jekyll, było świetnie i twórczo, ale kiedy po kilku głębszych pojawiał Mr. Hyde, wtedy czar pryskał i zaczynała się totalna "szpachla"..

Jesteście sobie wyobrazić własne wesele, ten jedyny i niepowtarzalny wieczór, miłość wisi w powietrzu.. A tu nagle wyłania się z kuchni, pijany jak świnia, ubrany na czarno, łysy, glanowiec, odbijający się od ścian i zarywający do młodej?
Cóż, Ci młodzi musieli być zafascynowani tymże właśnie widokiem wielkiego Cezara podczas jego zwyczajowego i majestatycznego obchodu sali!

Nie tylko Cezarem stała knajpa!

Pewien kucharz, podczas siekania marchewki stracił cześć palca wskazującego wraz z kawałkiem paznokcia (już ich nie odnalazł), ale wyglądał na nie wzruszonego tym faktem i kroił dalej tylko, że w rękawiczce (ach te procenty!).

Inny wyganiał gości, którzy się zasiedzieli w bardzo ciekawy sposób, mianowicie na rozgrzaną do czerwoności patelnię wylewał sos Tabasco i podstawiał pod wentylację, po 15 sekundach na górnej sali robiła się masakra, ludzie wybiegali z restauracji, regulując w popłochu rachunki i krztusząc się niemiłosiernie.

Był też fundament każdej knajpy, czyli barman alkoholik, który nie zaczynał pracy bez 200-tki spirytusu, w przeciwnym razie organizował sobie pracę na barze zupełnie jak Edward Norzycoręki - dosłownie, nie był nawet w stanie podrapać się po głowie!

Była też pewna Pani zmywająca o pseudonimie "kombajn". Dlaczego kombajn..?
Ponieważ jeśli tylko nadarzyła się okazja, wpadała do magazynu i szabrowała różnoraki towar.
W tym czasie, pod płotem przy restauracji czekał jej ukochany Clyde, a nasza Bonie bardzo sprawnie przemycała mu kontrabandę ukrytą w workach na śmieci.
Dowodów brak, towaru brak - zbrodnia doskonała, "Criminal minds"!
Choć nie tak doskonała, pozostał jeden jedyny świadek koronny, który widział znacznie więcej..

Reszta zależy już od Was.

Musicie wybrać, o czym ma być następny wpis:

ZOSTAJEMY: Klener w samych majtkach, mąka pod prysznicem i moja pierwsza libacja alkoholowa z Cezarem i spółką.

"JAK NA BAR MLECZNY - BARDZO DOBRE, JAK NA RESTAURACJE - STRASZNY SYF": Praktyki w restauracji hotelowej.

Sort:  

Nie mogę zrozumieć, jak własciciele restauracji mogą pozwalać na takie historie, które dzieją się pod ich nosem.
Przymykać oko na alkoholików? Nie interesować się tym, jak traktowani są klienci? Dla mnie nie pojęte.

Przyjemnie się czyta Twoje historie i mam nadzieję, że następna będzie o restauracji hotelowej.

Chętnie poczytałabym o majtkach z mąką i o praktykach w restauracji hotelowej ;)
Trudny wybór ale idzie Ci na prawdę świetnie :)

Twoja opowieść rozwija się niczym dobry thriller. Krew była, łzy były... teraz tylko jakiegoś morderstwa brakuję :) Zostajemy przy temacie. Mąka pod prysznicem brzmi ciekawie! Dzięki, jak zawsze super robota!

nie odnalazł palucha!
z paznokciem!
AAaaa! a szukał? :)
już nigdy nie spojrzę tak samo na surówkę z marchewki!

(a zabawa w przyczajonego tygrysa, ukrytego smoka - to chyba ulubiony rodzaj aktywności co poniektórych w różnych profesjach)

ZOSTAJEMY!!! uwielbiam te serie!

Zostajemy, zostajemy, jestem ciekaw co będzie dalej 😊

I co się stało? Gdzie jesteś?

Congratulations @rado21ste! You received a personal award!

Happy Birthday! - You are on the Steem blockchain for 1 year!

You can view your badges on your Steem Board and compare to others on the Steem Ranking

Vote for @Steemitboard as a witness to get one more award and increased upvotes!