Czytaj z Marcinem 5/52/2021, "Lata wojen", Peter Englund

in #pl-ksiazki3 years ago (edited)
Dawno mnie nie było, prawda? Niestety nawał pracy stał się bardzo wydajnym pożeraczem czasu przeznaczonego zarówno na lekturę, jak i na pisanie o niej. Na to wszystko nałożył się jeszcze czynnik „cegłowatości” poszczególnych książek, no i wyszło, jak wyszło – czyli bardzo długa cisza.

Nie znaczy to jednak, że przez ten cały czas nie przeczytałem niczego – i liczę na to, że powoli uda się nadrobić zaległości. Dziś pierwsza z takich książek – „Lata wojen” Petera Englunda.

englund1.jpg

Jest to rzecz dziwna. Powieść-niepowieść, podręcznik historii-niepodręcznik, reportaż-niereportaż. Zaczyna się w stylu powieści – mamy bohatera, który pędzi z Wenecji do Szwecji, z pewnymi przygodami po drodze. Potem przewijają się sceny bitewne w pobliżu Warszawy, a następnie całość rozkwita w bardzo szeroko zarysowany obraz wojny trzydziestoletniej, przedstawianej ze szwedzkiego punktu widzenia. Szybko się przekonujemy, że postać młodego Erika Jönssona (późniejszego Erika Dahlbergha, feldmarszałka, specjalisty od wojskowych umocnień, a zarazem artysty-rysownika) staje się dla autora jedynie pretekstem do zabrania nas w fascynującą podróż przez wiek XVII, z całą jego okrutną malowniczością. Towarzyszymy szwedzkim armiom na polach bitew, rozsianych po prawie całej Europie, od Bawarii przez Czechy, Polskę, aż po duńskie cieśniny. Jesteśmy świadkami politycznych rokowań na królewskich dworach, ale też życia ubogich chłopów w zapomnianych przez świat prowincjach szwedzkiej Północy, czy, na przykład – rozwoju szwedzkiej kolonii w Ameryce Północnej, próbującej przetrwać wśród osadników holenderskich, brytyjskich i... Indian.

Ilość informacji, dostarczana nam przez tę książkę jest bardzo duża i wiele z nich musi wywrzeć wrażenie na nas – ludziach XXI wieku. Na mnie osobiście taką informacją, skłaniającą do przemyśleń było to, jak ciężko się wtedy podróżowało – autor twierdzi, że tempo rzędu kilku kilometrów dziennie (niezależnie, czy mowa o pojedynczym podróżnym, czy o całej armii) było uważane za bardzo duże. Muszę przyznać, że o ile w przypadku armii dziwi mnie to tylko trochę (armata po błotnistych bezdrożach raczej pędzić nie będzie), o tyle w przypadku podróżnego pojedynczego, jeźdźca lub wręcz piechura taką odległość obecnie się pokonuje w ciągu godziny... chyba, że w grę wchodziła kwestia bagażu, a ja to przeoczyłem (co zupełnie możliwe).

Do kompletu ilustracje – niezbyt liczne, ale treściwe: portrety władców i dowódców, ryciny przedstawiające uzbrojenie, miasta i bitwy, a także kolorowe obrazy pokazujące stroje z epoki, charakterystyczne dla mieszkańców poszczególnych krajów.

Test nowego stylu podsumowania:
Rozmiar: bardzo gruba (784 strony)
Szybkość czytania: powoli, trzeba się wczytywać, żeby się nie pogubić
Wciąga: zdecydowanie tak
Dla kogo: przede wszystkim dla miłośników historii Europy Środkowej oraz XVII wieku
Warto?: zdecydowanie tak
Zalety: poszerza wiedzę w niezbyt popularnym temacie, daje dużo pola wyobraźni, pozwala spojrzeć na historię z niepolskocentrycznego punktu widzenia
Wady: niektórych może odstraszać objętość oraz styl – przeplatanie akcji fragmentami bardziej podręcznikowymi oraz zero dialogów.
Ocena: 8,5/10

englund2.jpg