#26 Kocie prawa

in #pl-zwierzeta7 years ago

Być może temat lepszy na zimę, jednak warto o tym przypomnieć. Niektórzy z was mogą się zdziwić, ale naprawdę będę pisać o kocich prawach. Bo jest ich sporo. A ludzie nagminnie je łamią.

Sytuacja prawna kotów wolno żyjących została uregulowana przez Ustawę o ochronie zwierząt z dnia 21 sierpnia 1997 r. W myśl ustawy „Każde zwierzę wymaga humanitarnego traktowania” (Art. 5), a więc także zwierzę wolno żyjące. Co znaczy „humanitarne traktowanie”? – „to traktowanie uwzględniające potrzeby zwierzęcia i zapewniające mu opiekę i ochronę” (Art. 4 ust. 2). Ustawa mówi: „zwierzęta wolno żyjące stanowią dobro ogólnonarodowe i powinny mieć zapewnione warunku rozwoju i swobodnego buty (Art. 21)

Dalej można przeczytać, że…

W myśl Ustawy – zwierzęta wolno żyjące (dzikie) „to zwierzęta nieudomowione żyjące w warunkach niezależnych od człowieka” (art. 4 ust 21) Okazjonalnie lub stałe dokarmianie takich zwierząt niczego nie zmienia w ich statusie – są to nadal koty wolno żyjące, a fakt korzystania z dokarmiania pomaga im na pewno przetrwać – ale nie powoduje, iż stają się przez to zwierzętami udomowionymi. Nie należy takich kotów oswajać na siłę i zamykać w celu ich udomowienia. Również wyłapywanie ich i umieszczanie w schroniskach jest łamaniem prawa i przykładem bezmyślności.

Również gmina (Art. 11a Ustawy) – w ramach programu opieki nad zwierzętami bezdomnymi oraz zapobiegania bezdomności zwierząt – ma obowiązek świadczenia pomocy poprzez „opiekę nad wolno żyjącymi kotami, w tym ich dokarmianie” czy „zapewnienie całodobowej opieki weterynaryjnej w przypadku zdarzeń drogowych z udziałem zwierząt”. Wiele gmin w ramach tego programu przeznacza też część środków na sterylizacje kotów wolno żyjących.

Niestety osobiście nigdy nie spotkałam się z „przyjaznym” nastawieniem gmin do zwierzaków, a szczególnie kotów. Wszystko zależy od miejscowości, są i takie które bardzo dbają o kociaki, jednak w moim aktualnym miejscu zamieszkania wszyscy działają naprzeciw. Na szczęście w okolicy (20 km) jest weterynarz, który ma wielkie serce i całodobowo interweniuje.

Na osiedlu na którym mieszkają moi rodzice doszło do podtruwania kotów. Biedaki cierpiały kilkudniowe niewyobrażalne męki po zjedzeniu zatrutego jedzenia (środki na gryzonie) lub naszpikowanego żelastwem (pinezki?), aby po długich cierpieniach umrzeć. Zimą kotka z maluchami znalazła sobie schronienie w piwnicy jednego z bloków. Mieszkańcy szybko zgłosili to do gminy, aby pozbyć się „śmierdzieli” (naprawdę użyli tego sformułowania).

Na miejscu była piękna biało-ruda kotka, z prawie dorosłym synem i pięcioma uroczymi maluszkami. Według ciemnego ludu – śmierdziele. Przypadkiem, gdy w Święta odwiedziłam rodzinę to usłyszałam o całym zajściu. Na szczęście była to ciepła zima. Postanowiłam zainterweniować.

Gmina zachowała się skandalicznie i łamiąc prawo (!) wywiozła kocią rodzinę do prowizorycznego schroniska kilka km od miasta (na szczęście opiekował się nim emerytowany weterynarz + pobliscy mieszkańcy). Pomimo że machałam im przed twarzami dokumentami opisującymi ustawę, nie dało się ich przekonać. Zasłaniali się decyzjami administracji osiedla, a ci decyzjami gminy. Mieszkańcy wspólnie chcieli pozbyć się kotów. Zasięgnęłam rady u organizacji pomagającym zwierzętom, z którymi współpracuję, jednak okazało się, że wszystkie asy z rękawa wykorzystałam. Bezskutecznie, ale…

Dzięki całej tej sytuacji dowiedziałam się kto truł koty i jako jedna z pierwszych osób złożyła zawiadomienie na kocią rodzinę. Była to dorosła kobieta, matka dwójki dzieci, posiadaczka psa (którego biła na spacerach, według świadków). Sprawa trafiła do sądu.

Art. 35 us. 1 odnosi się do wszystkich zwierząt – także tych wolno żyjących. Zabicie wolno żyjącego kota lub znęcanie się nad nim stanowi przestępstwo zagrożone karą ograniczenia wolności, grzywny lub pozbawienia wolności do 2 lat, a w przypadku działania ze szczególnym okrucieństwem – do lat 3. Zwierzęta wolno żyjące – w tym koty mają więc prawa i ochronę zagwarantowaną Ustawą o ochronie zwierząt. Każdy z nas ma obowiązek zapewnienia im godnego życia. Pamiętajmy: „zwierzę, jako istota żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia nie jest rzeczą. Człowiek jest mu winien poszanowanie, ochronę i opiekę” (Art. 1 ust 1).

Nieznajomość prawa nie zwalnia z jego przestrzegania.

Kobieta odpowiedzialna za podtruwanie kotów (dowody, że co najmniej 2 zabiła) dostała karę finansową. Według mnie powinna trafić do więzienia. Zapłaciła, nadal ma psa i się cieszy. Nikt jej nie krytykuje.

Ustawa bardzo mi się podoba. Jedyne co bym zmieniła to zwiększenie kar za niestosowanie się do praw (np. poprzez dopisanie jednego „0” do liczby lat).

Poza tym, istnieje szereg zapisów prawnych chroniących zwierzęta oraz osoby, które się nimi opiekują. Prawnie mamy wielkie wsparcie dla aktywnych kociarzy! Pomimo, że jedna pani która dbała o kocią rodzinkę na osiedlu moich rodziców – była publicznie krytykowana i wyśmiewana przez mieszkańców! To wina braku edukacji? Ludzkiego okrucieństwa? Czy prymitywnej głupoty? Nie rozumiem. Ludzie, wspierajmy się :) apeluję do wszystkich – jeżeli nie macie możliwości aby pomóc zwierzakom, to chociaż wspierajcie osoby, które to ROBIĄ. Jeden uśmiech do pani dokarmiającej koty jest mega podbudowujący :)

Poza aspektem prawno-formalnym istnieje również moralność i empatia, która buduje nasze człowieczeństwo. Dbałość o życie i zdrowie bezbronnych istot, jakimi są zwierzęta, powinno stanowić dla nas dobro wyższe i towarzyszyć nam każdego dnia. Większość narodu i jego postęp moralny można poznać po tym w jaki sposób obchodzi się on ze zwierzętami.

W tym wypadku, jak i w wielu innych spotkałam się z upartością i bezwzględnością ludzi. Bronili okrucieństwa z egoistycznych pobudek. Jednak poznałam także rzesze osób o wielkich sercach. Ludzi, którzy poświęcają życie aby ratować zwierzaki i w pocie czoła pracują, aby naszym młodszym braciom było lżej.

Wysyłam uściski i wielkie podziękowania dla wszystkich osób, które pomagają zwierzętom. Jesteście wspaniali. Zmieniacie świat, robicie mały krok dla ludzkości, jednak wielki dla tych małych, bezbronnych istot. Wasza odwaga i poświęcenie jest więcej warta niż całe bogactwo tego świata. Dziękuję za wasze serca i oddanie.
cat-3449999_960_720.jpg

Sort:  

Wiadomo, ze bardzo duża liczba osób np. dokarmia dzikie zwierzęta w tym (koty) czyniąc im niestety czasami nawet krzywdę. Takie zwierzę zatraca chęć polowania i zdobywanie samodzielnie pokarmu co może je zabić szybciej niż brak dokarmiania. I tak ciężko, bo przykro się na sercu robi i tak też nie dobrze... :(

warto posłuchać kocich behawiorystów :) najlepiej aby koty domowe były w domach, jednak jeśli już żyją na wolności to wystarczy dbać o ich zdrowie - jeśli są zdrowe to będą dalej polować, bez obaw :) środowisko miejsce nie jest w stanie zapewnić im pełnego wyżywienia

"Zabicie wolno żyjącego kota lub znęcanie się nad nim stanowi przestępstwo zagrożone karą ograniczenia wolności, grzywny lub pozbawienia wolności do 2 lat"- "Kobieta odpowiedzialna za podtruwanie kotów (dowody, że co najmniej 2 zabiła) dostała karę finansową" no to przepraszam *****ile kotów trzeba zabić, żeby pójść siedzieć? Może kary powinny być stanowczo ustanowione. Za zabicie kota przez podtrucie; za zabicie kota poprzez strzelanie do niego z broni; za zabicie kota poprzez zaglodzenie i odwodnienie; za zabicie kota poprzez tortury typu rozcinanie ciała; za zabicie kota poprzez utopienie; za zabicie kota poprzez spalenie- i do tego odpowiednie kary żeby każdy człowiek mógł wybrać ile pieniędzy jest w stanie stracić by zabrać życie zwierzęciu.
Nie jestem ślepa na takie rzeczy ale za każdym razem jak takie rzeczy czytam to krew mnie zalewa i na nowo jestem w szoku, że w takich czasach bezkarnie zdarzają się takie rzeczy i to wcale nie rzadko. Wielki szacunek dla tych, którzy walczą o każde jedno najmniejsze i najbardziej chore żyjątko.

dokładnie tak. zadziwiające jest to, że niepełnoletni za znęcanie się nad zwierzętami (ze szczególną okrutnością) w 99% przypadkach pozostają całkowicie bezkarni. niestety prawo mamy jakie mamy.. ułomne. i sądy są wyjątkowo łagodne w takich przypadkach, ale to problem na skalę światową.

Od zwierząt się zaczyna... Dziś wbija w gołębia widelec, jutro strzela z wiatrówki do kota, a kto wie czy za pare lat z wielką satysfakcją nie potnie dla samej przyjemności człowieka. Zabijanie zawsze jest źle, człowiek, który krzywdzi niewinne zwierze nie jest normalny... Czy na prawde osoby które decydują o wysokości a w zasadzie braku kar nie mają wybraźni? Przeraża mnie myśl do czego to może doprowadzić...

Super tekst! Bardzo dobrze, że powołałaś się na akty prawne, bo to nie jest tylko kwestia naszej społecznej empatii, ale również obowiązek!

tak, warto o tym wiedzieć :)