A ja się z Tobą zgadzam. Ludzie jedli mięso, jedzą i jeść będą. Krowy, świnie, drób są hodowane po to, żeby finalnie trafić na nasz stół. I nic tego nie zmieni.
W tym wszystkim chodzi o dobrostan zwierząt, o warunki hodowli, transportu do ubojni i maksymalne zmniejszenie cierpienia zwierząt. Śmierć musi być natychmiastowa. A z tym jest, delikatnie mówiąc, różnie. Wszystko zależy od ludzi pracujących przy tych zwierzętach od ich urodzin do śmierci.
Ja jem mięso. I będę jeść. Rośliny są dodatkiem do mięsa jako surówki. Lubię czasami zjeść same warzywa, mizerię, marchewkę duszoną, kalafiora z zasmażką.
Argument odnoszący się do tradycji jest taki sobie, na pewno w XVIII wieku w USA można było usłyszeć, że niewolnictwo zawsze było i zawsze będzie bo czarny jest po to, żeby pracować. To jest analogiczna sytuacja.
Jeśli myślisz, że część związana z umieraniem czy warunkami chowu to najgorsze w życiu zwierząt to nie masz zielonego pojęcia o współczesnej produkcji mięsa. Genetyka odmian zarówno mięsnych jak i mlecznych jest doprowadzona do krawędzi możliwości, zwierzęta są chorowite, a więc karmione antybiotykami, rozwój kończyn i narządów wewnetrznych nie nadąrza za przyrostem masy mięśniowej, więc kurom łamią się nogi, do tego wszystko jest faszerowane hormonami, aby przyspieszyć wzrost. W innych fabrykach nazywa się to usprawnianiem linii produkcyjnej. Chodzi przecież tylko o zysk.
Przekłada się to też na jakość mięsa, ale to już inna historia.
Akurat mam pojęcie o produkcji mięsa. Zajmowałam się tym jako pracownik Powiatowego Inspektoratu Weterynarii, sprawdzałam warunki chowu i hodowli, dobrostan, sprawowałam też nadzór nad ubojnią trzody i bydła, badałam mięso na włośnie. Więc uważasz dalej, że nie mam pojęcia o produkcji? Nigdzie nie pisałam o tradycji, a porównanie z niewolnictwem to już kompletny niewypał.
Zwracam honor, odniosłem wrażenie, że mocno uprościłaś temat, co jest tym ciekawsze, jeśli pracowałaś w tym biznesie. Jesteś w stanie odnieść się merytorycznie?
Tutaj odniosłaś się do szeroko pojętej tradycji. A argument o niewolnictwie jest strzałem w dziesiątkę. Zwróć uwagę jak go sformuowałem i do czego się odnoszę. Do zacytowanego powyżej zdania. To, że z naszej perspektywy niewolnictwo wydaje się nieludzkie i niepojęte, nie oznacza, że kiedyś nie było czymś normalnym i codziennym.
To nie jest tradycja. Tradycją jest na przykład jedzenia indyka w Święto Dziękczynienia w Stanach.
Albo pączków w tłusty czwartek.
Tradycją jest też wspólne spożywanie posiłków w piątek, kiedy wszyscy są w domu i można usiąść przy stole. Bo na co dzień są zalatani i każdy wraca o innej porze.
Tradycja to też oblewanie wodą w Lany Poniedziałek....
Odbiegasz od tematu. I nieco mylisz pojęcia. Post dotyczy jedzenia i tylko jedzenia.
I to jest mój ostatni komentarz w tej sprawie. Jeśli dalej tego nie rozróżniasz to ja nie jestem w stanie Cię przekonać.
Wow!
Za Wikipedią:
A gdybyś miała wątpliwości co do wartości wpisu z Wikipedii to jeszcze wrzucę ze Słownika Języka Polskiego PWNu:
Więc tak, jedzenie martwych zwierząt jest częścią tradycji, tłusty czwartek, indyki i lany poniedziałek też.
Więc powiedz mi proszę, kto odbiega od tematu?