Dziennik #117/2024 - jest bardzo ciężko

in #polish2 months ago


Źródło: Pixabay


Dobry wieczór.

Nie mogłam się dzisiaj podnieść z łóżka. Niestety w końcu musiałam, bo na ósmą miałam terapię. Potem była misja skarbówka, ale nie uprzedzajmy faktów.

Na terapii było spoko. Dużo treści związanych z uzależnieniem dlatego mi się podobało. Ja od samego rana miałam głody straszne, ale nie podzieliłam się tym na grupie, nie potrafiłam się przełamać, żeby się odezwać. Niestety. Niemniej sporo dla siebie wyciągnęłam dlatego nie ma tego złego. Po terapii pełna lęku poszłam do skarbówki. Zarejestrowałam wizytę i poszłam do okienka. Tam miła pani poinformowała mnie, że muszę zadzwonić pod wskazany w wezwaniu numer, a pani zajmująca się moją sprawą do mnie wyjdzie. Niestety nie odbierała, więc ponownie poprosiłam panią z okienka o pomoc. Od niej też nie odbierała, więc poszła osobiście sprawdzić co się dzieje. Nie było autorki mojego wezwania, ale za to przyszła inna miła pani i pomogła mi złożyć korektę zeznania. Najadłam się niepotrzebnie strachu, bo wizyta przebiegła bardzo pomyślnie i nic mi już nie grozi. Oczywiście w tej sprawie, bo jeszcze toczy się sprawa spóźnionego opłacenia podatku. Wyszłam bardzo zadowolona ze skarbówki i pojechałam do domu, po drodze zahaczając Biedronkę i kupując słodycze i energetyki, ale o tym później.

Wróciłam do domu i się zaczęło. Głód alkoholu i kasyna. Nie jestem kompletnie gotowa na tak długie wolne i brak pracy dzisiaj bardzo źle na mnie podziałał. Pół dnia przespałam, żeby tylko nie pojechać do kasyna i nie wydać ostatnich pieniędzy na alkohol i granie. Jest mi bardzo ciężko. Gdy w końcu podniosłam się z łóżka to poszłam z psem na długi spacer, ale nawet to nie pomogło. Sprawiłam sobie małą radość jedząc słodycze i pijąc energetyki, które lubię. Nie powinnam tego robić, ale dzisiaj zrobię wszystko, żeby się nie napić i nie zagrać. Energetykiem oszukuję mój mózg i mniej chce mi się chlać. To droga donikąd, ale skoro chociaż chwilowo działa..

Nie spodziewałam się, że wolne tak mną pozamiata. Czuję się naprawdę źle. Rozmawiałam o tym ze sponsorką i trochę podniosła mnie na duchu. Nie mogę się napić, bo jutro jedziemy na ognisko, więc muszę być w dobrej formie. Nie po to męczyłam się ostatnie pięć miesięcy, żeby teraz wszystko stracić. Naprawdę nie chcę wracać do nałogu.

Mam nadzieję, że wygram tę walkę. Aktualnie włączyłam sobie film ["Buntownik z wyboru"] i zamierzam się relaksować cały wieczór. Pewnie będę długo siedzieć skoro pół dnia spałam, ale to nic. Rozmawiam z kolegą niedawno poznanym, oglądam film, wszystko jest w jak najlepszym porządku, to tylko zwykłe fiksacje głowy, nad którą mogę odzyskać kontrolę. To, że chce mi się chlać wcale nie musi oznaczać, że zaraz to zrobię. Jestem dzisiaj tak przeorana, że nawet na kebaba nie mam ochoty. Szok i niedowierzanie. Święto.

Idę oglądać film, po którym nawet nie wiem czego się spodziewać, bo nigdy nic nie czytałam na jego temat, ale Netflix podpowiada, więc może będzie tym razem lepiej niż w przypadku "Nie cudzołóż i nie kradnij".

Do jutra.

Sort:  

Gdy czytam Twoje wpisy, jestem pod wrażeniem - samozaparcia i siły woli. Wiem że to nie jest łatwa walka, ale trzymam kciuki :)

Dziękuję Ci bardzo, takie słowa wiele dla mnie znaczą :)