Na zakończenie tego dziwnego roku - równie dziwna rzecz, którą określiłbym mianem wierszowanej ilustrowanej bajeczki s-f dla dzieci. Zetknąłem się z nią po raz pierwszy jakieś ćwierć wieku temu w podstawówce i wtedy zrobiła na mnie wrażenie. Postanowiłem sprawdzić, jak odbiorę ją po takim czasie.
Na płaszczyźnie treściowej - skromniutko. Przylatują kosmici
Ziemianie próbują się bronić
ale nie mają szans w starciu z laserami kosmitów.
Przynajmniej dorośli, bo, jak się okazuje, dzieci są dla kosmitów niewidzialne. Trójka dzieci więc zakrada się do statku obcych i atakuje. Znaczy, bardziej płata figle - wypuszcza osę, zawiązuje wodzowi kosmitów sznurek na nosie, albo wręcz daje klapsa.
A potem pcha się w kłopoty - przestraszeni kosmici dostają kataru i odlatują w panice, ale z dziećmi na pokładzie. Te próbują uciec, ale zamiast tego wsiadają do wehikułu czasu i znikają.
Co ma być początkiem kolejnej książeczki. No generalnie się to kupy nie trzyma, ani kosmici by nie podbijali Ziemi jednym małym stateczkiem, ani też losy zwycięstwa Ziemi nie zależałyby od pojedynczego oddziału, ani też ktokolwiek dopuściłby dzieci w pobliże rakiety kosmitów. Taki "Dzień niepodległości", tylko w wersji bardzodziecięco-naiwnej.
Językowo - wierszyki mają tę zaletę, że łatwo wpadają w ucho i w pamięć (niektóre linijki pamiętałem po 25 latach). I to byłoby tyle. Żadna wielka poezja to nie jest, a niektóre fragmenty dla dorosłego człowieka są wręcz irytujące.
Graficznie - oryginalnie. Chyba najmocniejsza strona tej książeczki. Przynajmniej niektóre z rysunków, zwłaszcza te z kosmitami
i scenami bitewnymi, są zupełnie ok, i na pewno mogą wywrzeć wrażenie na dzieciach.
Podsumowując: raczej kiepsko starzejąca się książeczka dla małych dzieci, pomysł potencjalnie dobry, natomiast realizacja dość daleka od ideału. Chociaż może się mylę i współczesnym dzieciom też by się podobało?