Listy zza grobu

in #polish4 years ago

7 Typy Huculskie Dziadek z fajką Pocztówka 1926 Huculszczyzna.jpg
"Typy Huculskie Dziadek z fajką" Pocztówka 1926 Huculszczyzna

Zastanawiałem się kiedyś co byłoby najlepszą pamiątką po przodku, do głowy przychodzi wiele pomysłów: przedmioty osobiste, działa sztuki, może mały skarb w postaci stosu srebrnych czy złotych monet. Gdyby się nad tym zastanowić to każdy przedmiot, każda pamiątka materialna niesie w sobie pewien bagaż emocjonalny, który czyni ze zwykłego przedmiotu wręcz artefakt i to niezależnie od obiektywnej wartości własnej. Jednak nawet najpiękniejsza pamiątka w formie przedmiotu po jakimś czasie może zostać zapomniana, utracić swą moc i stać się znów zwykłym obiektem, stąd rozpocząłem poszukiwania lepszej formy pamiątki.

Z pomocą przyszła nauka historii, zadałem sobie pytanie: Jakie znalezisko archeologiczne mówi najwięcej? Przekazuje największą wiedzę? Słowo pisane! Zastanówmy się, co by było, gdybyśmy nie mieli żadnego źródła pisanego na temat bitwy pod Grunwaldem? Mielibyśmy pole, na którym od czasu do czasu ktoś wykopałby kawałek kolczugi, grot, może nawet i miecz, przy pomocy datowania potrafilibyśmy stwierdzić, że „mniej więcej w XV wieku miała tutaj miejsce bitwa” i to w zasadzie tyle. Dziś potrafimy odtworzyć bitwę niemal w całości, znamy dowódców, chorągwie, które brały udział, przebieg bitwy, ustawienie na polu bitwy, a to wszystko dzięki przekazom słownym.

Co zostawić po sobie?

Najlepiej list, może pamiętnik, a w większej skali idealnie „kronikę rodzinną”, ale jak zacząć, co napisać, napisać ręcznie czy wydrukować? By mieć odpowiedź na pytanie „Co zostawić?” trzeba najpierw odpowiedzieć sobie „Co chciałbym znaleźć?” czyli jakie informacje interesują mnie o swoich przodkach?

Prawie wszyscy znają swoich rodziców (rozmawiali z nimi, poznali bliżej, wiedzą jakimi są ludźmi) większość zna dziadków, nieliczni pamiętają jeszcze pradziadków, ale ile przeciętnie wiemy o swoich prapradziadkach? W mojej sytuacji są to puste imiona i daty spisane ze starych archiwaliów: Józef i Franciszka, Hugon i Olga, Albina i nie znany z imienia prapradziadek? A Daty? 1889, 1892, 1868 i 1872. Puste zapisy. Prócz dokumentów nie wiem o nich nic, a przecież są moimi przodkami, nie wiem co robili, jak żyli, czym się zajmowali i gdzie mieszkali i nawet gdybym znalazł kufer pełen pamiątek po nich (kapeluszy, fajek, zegarków, czy srebrnej zastawy) to przedmioty te będą milczeć jak grób.

Można jednak przerwać ten cykl nieznajomych przodków. Piszmy do swoich dzieci, wnuków, prawnuków i każdego kolejnego pokolenia, które przyjdzie po nas. Piszmy listy, porady, przekazujmy wiedzę, umiejętności i ideały. Przekażmy tym, którzy po nas przyjdą spis dobrych książek, które na nas wpłynęły, ważnych wydarzeń z życia własnego i całej rodziny. Nie ważne, że ktoś nie potrafi pisać, niech sporządzi cztery kartki dla przyszłych pokoleń, opisze swoje życie tak jak potrafi i choć pewnie w dniu, w którym słowa te będzie zapisywał wyda mu się to nie ważne, to tekst taki za pół wieku będzie na wagę złota.

By nie być gołosłownym jeden przykład

„Rady dla córki” Zofii z Czartoryskich Zamoyskiej. Jest to wydany drukiem zbiór „mądrych wskazówek dobrego życia i wychowania”. Początkowo oczywiście w formie rękopiśmiennego kajecika pisanego dla swojej córki, która przekazała go kolejnym pokoleniom, a po wielu latach ten dokument rodzinny trafił w końcu do drukarni. Jeszcze dziś można usłyszeć, że sama wspomniana przeze mnie książka przekazywana jest tym samym zwyczajem z rąk do rąk, w wielu rodzinach. Sam tekst pisany jest bardzo przystępnym językiem, z którego czuć wielką miłość matki do swych córek, ale oddajmy w dwóch małych fragmentach głos autorce.

O wierze

„Bądź pobożna (…) Jeżeli bowiem kochamy Pana Boga, tego tylko pragniemy, w tem sobie podobamy, co się Jemu podoba, co On pozwala i co Go obrazić nie może. Kochaj Go więc, dziecię moje drogie, (…) Czuwaj nad sobą samą, walcz ze swemi ułomnościami, staraj się poprawić, opieraj się złym usposobieniom, nie czyń drugim czegobyś nie chciała, żeby tobie czyniono; wypełniaj wiernie obowiązki położenia, w jakiem cię Bóg umieścił”

O kobiecości i szacunku do męża

„Jest tyle godności pięknej i szlachetnej w kobiecie wzorowej, która jest przyjaciółką i doradczynią swojego małżonka, przykładem swoich dzieci. Jeżeli przyniesie mu miano ojca, szczęście się ich powiększy, będzie dzieliła starania swoje między męża i dzieci. (…) Zawsze pożytecznie zajęta dopomoże mężowi w zarządzie domu, czuwać tam będzie nad porządkiem, jako źródłem wszystkiego dobrego, będzie kształciła swój umysł i talenta dla większego podobania się mężowi, uczynienia mu domu pożądanym i miłym i łatwiejszego kierowania wychowaniem dzieci. Życie tak pędzone jest zapewne pożytecznem i miłem, a tak pojęte przeznaczenie kobiety pięknem mi się wydaje. Wprawdzie troski i smutki zdarzą się czasem, bo któż od nich wolny? Szczęścia zupełnego nie ma na tym świecie, nie trzeba ani się spodziewać ani troszczyć się o jego pozyskanie, trzeba raczej oczekiwać kłopotów, cierpień i zawodów, wzmacniać się do ich znoszenia, czerpać tę siłę w religii, bo ona sama tylko ją dać może.(…) Jeżeli nie jesteś sama przyczyną swoich cierpień przez płochość, nierozsądek lub niebaczność, znajdziesz zawsze pociechę; jeśli nareszcie dom twój będzie taki, jak wyżej powiedziałam, zapewni ci on tysiące pociech i uspokojenie, dając ci tyle szczęścia, ile tylko na ziemi zaznać go można.”

Inne rady

Jako że książka pisana była przez matkę dla córki treść w dużej mierze opisuje kobiece dylematy. Zofia Zamoyska radzi, by układać każdy swój dzień, by trzymać się rutyny, która wniesie w życie spokój i porządek, by rozważnie podchodzić do nowinek, które mienią się i błyszczą a w większości przypadków są tylko lukrowanym źródłem wielu smutków. Stawia więc konserwatywne, ułożone i spokojne życie ponad pogoń za nowymi modami czy zbytkami.

W książce także nad wyraz wysoko stawia postulat szanowania męża. Opisuję, że prawdziwe zaprzyjaźnienie się z nim i zyskanie jego szacunku powinno być szczególnym priorytetem pierwszych wspólnych lat, a nawet jeszcze przed ślubem (Tutaj warto pamiętać, że tekst pisany jest przed 1837 rokiem, więc normy społeczne dość mocno się różnią od tych dzisiejszych). Wszystkie nieporozumienia małżeńskie radzi jak najszybciej wyciągać w rozmowie z małżonkiem, by nie tworzyć urojonych zarzutów, nie obrażać się, nie dąsać, nie robić wyrzutów o byle błahostki. Radzi też przede wszystkim być łagodną, nie uszczypliwą i delikatną dla zachowania miru domowego.

Sceptycy pewnie mogliby zadać pytanie: „po co?” Przecież są książki (jak choćby wyżej cytowana) tylu ludzi przed nami nie znało swoich pradziadków, czasem nawet dziadków i jakoś żyją. No i pisać list do przyszłych pokoleń, do wnuków i prawnuków? A skąd pewność, że w ogóle będziemy takich mieć a w dodatku czy będą chcieli nasz list czytać? Pewności nie ma żadnej.

Idąc tym tropem rozumowania, po co nam pamięć o władcach polski? O bohaterach, ojcach narodu czy świętych? Po co wiedza, o ludziach, którzy dawno już nie żyją? Bo jest to część naszego wspólnego dziedzictwa i do czynów Inki, Pileckiego, Łupaszki czy gen. Hallera odwołujemy się wszyscy, a o własnej krwi, własnej rodzinie wielu z nas wie niewiele. Jestem pewien, że gdyby wyżej cytowany fragment, był autorstwa kogoś z waszej rodziny czytalibyście go o wiele uważniej i chętniej brali do serca.

Warto prócz nietrwałej pamięci i kilku przedmiotów pozostawić po sobie także kilka słów czy myśli, być może dla świata będą to przekazy niewiele znaczące, ale dla własnej rodziny i potomków mogą być bezcennym skarbem.

Powyższy wpis jest urywkiem większego działu „Zasobu genealogicznego” czy też „Kapitału krwi” stąd wydać się może trochę chaotyczny, jednak by zmieścił się w formie wpisu potrzebne było pewne „okrojenie” go z kilku wątków. Nad wersją pełniejszą, spójniejsza i bardziej uporządkowaną ciągle pracuję.

https://polskaklasasrednia.blogspot.com/2021/06/listy-zza-grobu.html