Mniej błędów, więcej głosów #10

in #polish6 years ago (edited)
Dzisiejszy odcinek cyklu antybłądzeniowego powstał dzięki użytkownikom czatu #polish i jest dedykowany przede wszystkim nowym osobom na platformie. Okazuje się, że na Steemit mamy już kilka własnych "urban legends", które jak to legendy - mają w sobie ziarenko prawdy, czyli nawiązują do faktycznie istniejących zapisów prawa, ale mają również bajkową otoczkę, która sprawia, że tak naprawdę są tylko rodzajem magicznych zaklęć. Może działałyby w bajce, ale życie to nie bajka.

choice-2692575_960_720.jpg


10. Cytowanie przepisów prawa czyli zaklinanie rzeczywistości


Czy wsiadając do samochodu wykrzykujemy lub umieszczamy za szybą kartkę "Jadę w oparciu o Prawo o ruchu drogowym!"? Czy wchodząc do urzędu, przychodni, biblioteki wygłaszamy: "Art. 60. Konstytucji RP - mam prawo dostępu do służby publicznej na jednakowych zasadach"? Skąd zatem pomysł, aby cytować przepisy prawa we własnej twórczości? Czy ma to jakikolwiek sens lub znaczenie?


1. Z górnej półki


Konstytucja - mocna rzecz.

Art. 54. Zasada wolności poglądów
Dz.U.1997.78.483 - Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 2 kwietnia 1997 r.
Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.

Jaki ma mieć cel cytowanie akurat tego zapisu Konstytucji RP? Z prawego punktu widzenia żaden. Równie dobrze można zacytować artykuł pierwszy mówiący o tym, że Rzeczpospolita Polska jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli. Dopiero analiza treści publikowanych wraz z odwołaniem do tego właśnie zapisu, ukazuje intencje autorów. Otóż odwołanie do wolności wypowiedzi pojawia się wówczas, gdy twórca balansuje na granicy prawa, prawo łamie lub sam nie wie, co jest z prawem zgodne a co nie. Owszem, Konstytucja jako najważniejszy akt prawny określa między innymi prawa, obowiązki i wolności człowieka i obywatela, ale już szczegółowe przepisy mówią o tym, jakie działania jednej osoby naruszają wolność i prawa osoby drugiej. Jeżeli istnieją przepisy szczegółowe nie możemy ich pominąć i odwoływać się od razu do przepisu ogólnego.

Ponieważ Kodeks karny zawiera zapisy określające granice wolności wypowiedzi,

odwołanie się do Konstytucji w przypadku:

  • znieważania Prezydenta i innych organów konstytucyjnych RP,
  • znieważania i zniesławiania osoby,
  • zaprzeczania zbrodniom przeciwko ludzkości,
  • pochwalania pedofilii,
  • obrażania uczuć religijnych

nie stanowi żadnej ochrony prawnej, ani usprawiedliwienia dla twórcy, który łamie prawo.

Zamiast cytowania artykułu Konstytucji, serdecznie rekomenduję zapoznanie się z 9. odcinkiem cyklu Mniej błędów, więcej głosów - Wolność słowa - blogi i videoblogi, w którym wskazuję przepisy szczegółowe wyznaczające ramy ogólnie pojętej wolności słowa.


2. Cytujesz czy kopiujesz?


Pisownia oryginalna:

Na podstawie praw autorskich o których mowa art. 29 zwanym prawo cytatu przytaczam urywki zapisu live

Fragmenty utworów należą do ich prawnych właścicieli i zostały wykorzystane wg prawa cytatu (art.29 ust.1 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych)

Umieszczenie takiej lub podobnej informacji daje... nic. Zwłaszcza gdy kopiujący nie wie, co zawiera Ustawa o prawie autorskim i nie dostosuje się do jej zapisów, no i nie uzyskał zgody autora na użycie materiału. Deklaracja nie uchroni nikogo przed konsekwencjami złamania prawa, jeżeli wykorzystany zostanie fragment lub całość drobnego utworu, a niejasny dla odbiorcy pozostaje cel tego działania. Polskie prawo nie wskazuje ani liczby sekund dla utworów audiowizualnych, ani liczby słów czy zdań dla cytowanych tekstów, za to silnie podkreśla celowość wprowadzenia cytatu.
Cytat w utworze ma pełnić funkcję pomocniczą, a wprowadzany jest wtedy, gdy celem autora cytującego jest:

  • wyjaśnianie,
  • polemika,
  • analiza krytyczna lub naukowa,
  • nauczanie.

Jak widać nie zostały wskazane cele "dla beki", "drama" ani "fejm".

Użycie cytatu można również uzasadnić prawami gatunku twórczości. Cytat może być wykorzystany w satyrze, parodii, bajce i innych gatunkach literackich, w których zechcemy wykreować własną, oryginalną treść.
Stworzenie dobrej satyry to nie bułka z masłem, dlatego czasem pod filmem lub tekstem autor umieszcza skomponowany przez siebie zapis, że jego twórczość ma charakter satyryczny. Nie jest to ani zręczne, ani dobrze świadczące o jakości satyry, skoro trzeba odbiorcy w ten sposób wyjaśnić charakter utworu. Autor dzieła macierzystego nadal może dochodzić swoich praw, gdy uzna, że utworowi pochodnemu brakuje cech gatunkowych, które satyrę charakteryzują.

Zainteresowanych zapraszam do części 8. cyklu Mniej błędów, więcej głosów - O satyrze słów kilka.
Polecam także część 3. cyklu Mniej błędów, więcej głosów - Jak prawidłowo cytować, w której znajdziecie informacje o tym, jak wprowadzać i oznaczać cytaty.


3. Czary - mary nie ma plagiatu


Ostatnia formułka - zaklęcie.

Napisz, że umieszczasz w celach edukacyjnych i informacyjnych.

Chyba najsłabsza możliwa formuła magiczna.

Umieszczenie w sieci, w publicznym poście lub materiale wideo jakiejkolwiek treści, której nie jest się autorem to plagiat.


Osoby, które naprawdę prowadzą działalność edukacyjną nigdy nie użyją takiego zabiegu. Szkoleniowcy, nauczyciele, tutorzy, opiekunowie merytoryczni, wszyscy dydaktycy edukują konkterną osobę lub sformalizowaną grupę osób. Owszem, mogą przesyłać kursantom dowolne treści w celach edukacyjnych, umieszczać stosowne pliki w internecie, ale nie może się to dziać na forum publicznym. Stąd użycie platform edukacyjnych, do których logują się wyłącznie uczestnicy danego procesu edukacyjnego, prośby o stworzenie wspólnego maila dla grupy lub tworzenie grup zamkniętych w mediach społecznościowych.

Dozwolony użytek edukacyjny nie ma żadnych punktów wspólnych z działalnością w mediach społecznościowych opartych o blockchain. Nie dość, że treści są publiczne, to jeszcze publikujący mają potencjał ich monetyzacji - cel jest w takim wypadku typowo komercyjny.



Dlaczego umieszczenie takich zapisów w publikacji może spowodować mniejszą liczbę głosów, nawet gdy nie doszło do złamania prawa?

  1. Autor usiłuje zdjąć z siebie odpowiedzialność za to, co stworzył, czyli sam podkopuje swój autorytet.
  2. Skoro autor bezmyślnie powiela zapisy krążące w sieci, to być może również w poście lub filmie zamieszcza informacje nieprawdziwe lub nic nie warte.
  3. Autor daje wyraźny sygnał, że sam nie wie, czy działa zgodnie z prawem, a jak wiadmo nieznajomość prawa szkodzi.

Post powstał w ramach Tematów tygodnia #30 i nawiązuje do tematu 1: Wiedza (rama kwalifikacji). Post niestety ukazuje, że w społeczeństwie i na Steemit ciągle mała jest wiedza o przepisach polskiego prawa. Pamiętajmy, że jako twórcy mamy obowiązek znać przepisy szczegółowe związane z naszą działalnością.

Sort:  

Pojechałaś :D
Warto czytać zapisy, na które się powołujemy, a także licencje - sam link do licencji nic nie da, gdy na przykład nie zezwala ona na użycie dzieła w celach komercyjnych (chyba, że wyłączymy "licznik"). Prawo cytatu jest bardzo nadużywane. Mnie samej, gdy go przeczytałam jakiś czas temu, nieco mi zrzedła mina. Zrezygnowałam niedawno z jednego tematu, bo nie byłam na 100% pewna, czy mogę wykorzystać grafiki.

Reżyseria jest sztuką rezygnacji.

To kwestia Waldemara Borewicza - reżysera Spadkobierców Grunwaldu w serialu Zmiennicy Stanisława Barei. Okazuje się, że nie tylko reżyseria, ale również tworzenie postów. :)

Oj nie miała racji Ola Kozeł, która w Misiu radziła Rysiowi Ochódzkiemu:

Słuchaj, ukradli tobie paszport. Ukradnij komuś i ty, ja ukradnę!

Warto być uczciwym.

No nie warto jej było słuchać, bo:

  • Dzwonię do ciebie bo niestety nie mogę z tobą rozmawiać.

ale poza tym:

  • Bardzo porządna dziewczyna.
  • Trudno, co robić.

:-D

A ja mam małe pytanie "przy okazji", jak wygląda z perspektywy steemitowej netykiety (nie prawnej) ponowne (lub równoległe) publikowanie własnych treści udostępnionych na innych stronach?

Zważywszy na niepewną przyszłość blogów i różne losy hostingów, równoległe archiwizowanie tekstów przy pomocy bockchain jest całkowicie zrozumiałe i w pełni akceptowalne.

Dobrze jest jakoś udowodnić, że jesteś autorem tamtych tekstów. Na przykład, jeśli teksty te opublikowałeś na swoim blogu, wstaw na nim gdzieś w stopce, w nagłówku albo w miejscu gdzie linkujesz swoje konta w mediach społecznościowych link do swojego profilu na Steemit (bo zakładam, że ciężko namówić autora do linkowania do konta, które go okrada z jego twórczości :-] ).

Zawsze będziesz się mógł na to powołać w razie wątpliwości. Czasami Twój post może zostać wykryty przez bota do tropienia podobnych treści i potencjalnych plagiatów @cheetah (choć podobno ma on jakiś mechanizm wykrywający właśnie takie przypadki - ale pewności nie mam). Wtedy możesz w odpowiedzi na jego komentarz wskazać na dowód, że to jednak Twoje teksty. Bota to nie obejdzie ale potencjalni głosujący zapewne sprawdzą i nie powstrzymają się przed upvotem.

Zaczęło się dobrze.
"Czy wsiadając do samochodu wykrzykujemy lub umieszczamy za szybą kartkę "Jadę w oparciu o Prawo o ruchu drogowym!"?" - aż się zaśmiałem, fajne.
Niestety, skończyło się jednak gorzej. To chyba taki śmiech przez łzy.
"Głupota ludzka nie zna granic". :D Tyle w temacie.

E tam, cały tekst jest smutny.
To są efekty braku wiedzy połączonego z zaufaniem, że jak ktoś umieszcza takie formułki to i ja wstawię i będzie dobrze.
Zastanawiające jest, że jeżeli chodzi na przykład o prawo podatkowe i wypełnienie PIT-a ludzie jakoś bardziej się przykładają - sami sprawdzą co i jak rozliczyć, zaniosą dokumenty profesjonaliście i zapłacą za usługę prawidłowego przygotowania zeznania. A już gdy chodzi o twórczość, to pełen luz. Coś się wklei, coś weźmie, nagada bzdur na temat konkretnej osoby. Prawo podatkowe - ważne, poważne, szanuj. Kodeks ruchu drogowego - coś tam musisz wiedzieć, ale ogolnie luz, tylko uważaj, żeby cię niebiescy nie złapali. Prawo autorskie - he?

"obrażania uczuć religijnych"

Powiem szczerze, że jestem w szoku, że w komentarzach jeszcze nie ma gównoburzy pod tytułem "Polska talibanem Europy, bo przecież na światłym Zachodzie tego nie ma" :) Ten steemit to jednak kulturalna sprawa :)