O premierze, który czuł, że jest kotem. Riposta do artykułu @lugoshi

in #polish6 years ago (edited)

fencing-1839325_1920.jpglink

Riposta do artykułu @lugoshi

Problemy języka naturalnego

Z jednej strony, języki naturalne cechuje duża doza semantycznej elastyczności, z drugiej natomiast, skuteczna polemika wymaga ujednoliconego aparatu pojęciowego. Przez wyrażenie ‘skuteczna’ rozumiem tutaj taką, która zawiera procesy wnioskowania, dowodzenia, sprawdzania i wyjaśniania na mocy, których dochodzi się do uzasadnionych konkluzji.
Przyznam, że prezentowanie pewnych postaw światopoglądowych na gruncie języka naturalnego w sposób jednoznaczny i logicznie poprawny jest zadaniem o tyle trudnym, że często towarzyszy temu pewnego rodzaju sztywność językowa - nasze wypowiedzi stają się szyte na miarę, a przez to pozbawione lirycznej pikanterii.
W związku z powyższym, wydaje mi się, że dla dobra merytoryki naszych tekstów, należy stosować pewne formy ekspresji literackiej z ostrożnością i wyczuciem, czyli używać ich wszędzie tam, gdzie nie odbarwiają one znaczeniowego rdzenia naszego rozumowania.
Jako, że sens wypowiedzi cenię bardziej niż formę, postaram się przedstawić swój punkt widzenia z uwzględnieniem aparatu pojęciowego, którym się posługuję.

Przetwarzanie informacji

Jesteśmy zbieraczami. Informacyjnymi kombajnami. Codziennie rano wstajemy z łóżka, by w znoju i trudzie zbierać informacyjne plony z drzewa poznania dobrego i złego. Tylko 34 GB informacji dziennie. Gdybyśmy byli komercyjną firmą, niechybnie poszłaby ona z torbami.

@lugoshi ciężko mi nie zgodzić się ze stwierdzeniem, że jesteśmy ‘informacyjnymi kombajnami’, ja również zakładam, że przetwarzanie informacji jest procesem, który towarzyszy nam bodaj przez całe życie. Po oczach bije natomiast skala jaką nakreśliłeś dla tego zjawiska. Zakładając nawet, że przedstawiona przez Ciebie, dzienna dawka informacji jest bliska średniej wartości jaką przetwarza statystyczny Kowalski, to trzeba zwrócić uwagę na zupełnie inny wymiar zagadnienia. Rozumiem, że gdyby pozbierać do kupy wszystkie dźwięki, filmy, przeprowadzone rozmowy, zdjęcia etc., którymi raczymy się w ciągu dnia, to 34 GB mogłoby się wydawać skromną wartością, szczególnie gdyby przemnożyć to w skali miesiąca lub roku, ale nie spieszyłbym się z ‘zamykaniem firmy’. Dla zobrazowania moich intuicji, przyjmij proszę, że dostajesz do przetworzenia stustronicowy dokument tekstowy, którego treść sprowadza się tylko i wyłącznie do zadań matematycznych. Myśle, że spokojnie możemy założyć, że zależnie od poziomu trudności tych zadań, pracownicy niejednej firmy mogliby się głowić nad ich rozwiązaniami po kilka lat, a niektórym to by i pewnie życia nie starczyło. Ile może ważyć taki plik? Mi wyszło ok. 8KB.

Nasze mózgi nie są w stanie zebrać, zarejestrować w odkrywczej misji wszystkiego na polu życia.

Może Cię to zaskoczy, ale siląc się na analogię wspartą doświadczeniem, stwierdzam, że szachista również nie kalkuluje każdego wariantu możliwych posunięć dla danej pozycji, a jedynie te, które są sensowne z punktu widzenia strategii lub możliwej do zrealizowania taktyki.
Innymi słowy, szachista najpierw zadaje pytania, które wynikają w sposób logiczny z założonego celu, który chce osiągnąć, przy czym cele są różne w zależności od sytuacji. Przykładem niech będzie to, żaden przyzwoity szachista nie zastanawia się w jaki sposób dać przeciwnikowi mata jeśli bierki ustawione są w pozycji wyjściowej, a nawet gdyby się taki znalazł, opisane zachowanie nie byłoby uzasadnione z punktu widzenia logiki omawianej gry. Dodam jeszcze, że wspomniane pytania wcale nie muszą być werbalizowane, bo można je konstruować w ramach wizualizacji przestrzennych i wtedy mamy po prostu do czynienia z językiem innym niż naturalny.

Koncentrując się na konkretnym fragmencie krzaku rzeczywistości, zbieramy wybrane świadomie(?) owoce.

Intuicyjnie stwierdzam, że niektóre informacje przetwarzamy w sposób świadomy, o czym świadczy choćby fakt, że tak jak wyżej, zadajemy pewne pytania i w ciągu naszych rozumowań udzielamy na nie odpowiedzi. Z drugiej strony, pewne informacje przetwarzane są na poziomie podświadomości, czego przykładem może być wzrost adrenaliny w sytuacji zagrożenia życia. To też jest przetwarzanie informacji.

Ograniczeni możliwościami przetwarzania informacji wejściowej skazani jesteśmy na wewnętrzne mechanizmy autokreacji.

Tłumacząc to co napisałeś na mój język, stwierdzam tyle, że nastąpiło tu odwołanie do ludzkiego aparatu poznawczego. W tym punkcie zgodzę się połowicznie, ponieważ w istocie ze względu na uwarunkowania ewolucyjne ‘dany’ nam aparat jest w dużej mierze ograniczony, ale jak już kiedyś pisałem, człowiek jest w stanie rozszerzać go o nowe narzędzia, czego przykładem może być chociażby mikroskop, czy nawet matematyka jako język opisujący pewne relacje.
Widać więc wyraźnie, że nawet pomimo ograniczeń poznawczych, jesteśmy w stanie tworzyć coraz to nowe narzędzia, które rozszerzają nasze spektrum percepcji, a zatem kwestia ograniczeń jest zagadnieniem ruchomym.

Tożsamość i problem kluczowy

Pozostaje jeszcze rozbroić bombę tożsamości, tkwiącą na chybotliwym fundamencie osobowości.

Postawiłeś tożsamość na fundamencie osobowości. Powiem wprost, zupełnie się nie zrozumieliśmy, a to dlatego, że używamy różnego aparatu pojęciowego.
Dla mnie definiowanie pojęć na gruncie psychologizmu to tworzenie semantycznego wysypiska, bo ciężko mówić o jednym i tym samym jeśli ‘osnowa zjawisk’ sprowadza się do sfery czysto emocjonalnej, a ta wymyka się nawet ujęciu w dyskursie intersubiektywizmu gatunkowego.
I nie zrozum mnie źle, nie użyłem wyrażenia ‘wysypiska’ w celu zdewaluowania Twoich postulatów, użyłem go ponieważ semantycznie to wyrażenie denotuje w moim ujęciu rzeczy i zjawiska o znikomej wartości użytkowej.
Gdyby ograniczyć się do prezentowanego przez Ciebie podejścia, to prowadzenie dialogu byłoby niczym więcej jak bełkotem, a dojście do tych samych wniosków dokonywałoby się w ramach realizacji pewnego prawdopodobieństwa, a nie logicznego rozumowania.
W związku z powyższym, uważam że rozpatrywanie pojęcia tożsamości na gruncie psychologizmu jest pseudoproblemem.
Uzasadniając swoją krytykę dodam jeszcze, że dysponujemy narzędziami wykraczającymi poza psychologizm, weźmy tu dla przykładu wszelką formalizację.

Tożsamość - to wizja własnej osoby, jaką człowiek ma: właściwości wyglądu, psychiki i zachowania się z punktu widzenia ich odrębności i niepowtarzalności u innych ludzi. -

Oczywiście można w ten sposób rozpatrywać pojęcie tożsamości, ale to może prowadzić do katastroficznych skutków, ponieważ ograniczamy tożsamość do subiektywności, poza którą ona nie wychodzi. Ja natomiast chciałbym móc rozmawiać z innymi ludźmi przekazując im jasne, jednoznaczne komunikaty, które są ujmowalne poza sferą moich odczuć. Nie zawsze oczywiście, bo wtedy kawał życia straciłby swój urok, ale przynajmniej w niektórych przypadkach.
Żeby zobrazować do czego może prowadzić psychologizm, sparafrazuję podpis pod memem, na który się ostatnio natknąłem, mianowicie następnym razem kiedy bedzie Ci zimno, poszukaj trójkąta i stań w miejscu gdzie kąt ma 45 stopni.

Pojęcie to można rozpatrywać jako POCZUCIE relacji, postaw do siebie i do innych ludzi, norm, kultury, tradycji.

W swoim tekście, który był odpowiedzią na Twój artykuł nie odnosiłem się do POCZUCIA relacji. W moim ujęciu relacyjność jest czysto deskryptywna i sprowadza się do opisu stosunku między człowiekiem a resztą świata. Jeśli przy okazji chcesz mnie zapytać czym świat jest, to nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie, natomiast zakładam, że oscylując w ramach jakiegoś i do tego rozszerzalnego aparatu poznawczego, jesteśmy w stanie wyodrębnić wspomniane relacje.

Doprecyzowanie i bonus

W odpowiedzi na

Obaj dobrze wiemy, że nie mam monopolu na prawdę, a jedynie wymnożyłem słowa, dodałem kropki i przecinki, bo efekt końcowy wydał mi się estetyczny.

napisałeś

Nie może być tak jak pisze @dotsconnecting, że za słowem po drugiej stronie nie stoi nic, oprócz kaligrafii epoki blockchaina. To oszustwo.

Miałem na myśli estetykę semantyki mojej wypowiedzi.

W ramach bonusu, przytoczę definicję bijekcji

funkcja będąca jednocześnie funkcją różnowartościową i „na”. Innymi słowy, bijekcja to funkcja (relacja) taka, że każdemu elementowi obrazu odpowiada dokładnie jeden element dziedziny.

link

Moim zdaniem tytuł jest chybiony. Jeśli bowiem rozpatrywać użycie terminu ‘bijekcja’ w kontekście Twojej wypowiedzi, to rozumiem, że w dużym uproszczeniu dla każdego elementu w zbiorze ludzi przypada po jednym elemencie ze zbioru tożsamości. W Twoim ujęciu tożsamość jest zbiorem emocji/odczuć, a zatem każdemu elementowi ze zbioru ludzi przyporządkowano po jednym podzbiorze (emocje) zbioru tożsamości.
Obawiam się, że te podzbiory są niedefiniowalne.

Jeśli zmieściłem się w czasie, to zgłaszam do tematygodnia. Jeśli się nie zmieściłem, to nie zgłaszam.

Sort:  

to ci prezydent!

Loading...