Idąc ciemną doliną zadam nieprzyjacielowi straszliwą ranę - Thomas "Stonewall" Jackson (cz. II) - Generałowie Wojny Secesyjnej vol. 80

in #polish6 years ago
"Jeśli Opatrzność pozwoli, zadamy nieprzyjacielowi straszliwą ranę" takimi słowy Thomas "Stonewall" Jackson wpisał się w grono generałów Konfederacji, którzy planowali już po zwycięskiej bitwie nad Bull Run ofensywę na terytorium Unii. O ile plan był odważny w stopniu ocierającym się o utopijność, stał także w sprzeczności z ogólną strategią Południa określoną przez tymczasowego prezydenta Konfederacji Jeffa Davisa zakładającą obronę granic przed inwazją, co miało postawić CSA w roli atakowanego raczej niż agresora - głównie na potrzeby polityki zagranicznej. To szokujące zestawienie zamiaru zadania rany i Opatrzności dużo mówiło o Jacksonie - natchnionym generale, który zapewne równie dobrze jak w opadającym na oczy kaszkiecie Virginia Military Institute czułby się w szatach prezbiteriańskiego pastora. W październiku 1861 roku "Stonewall" został mianowany generałem majorem i stanął na czele Dystryktu Doliny, który obejmował Doline Shenandoah - długi na około 240 i szeroki na 40 kilometrów obszar Wirginii słynący z żyznych gleb i hodowli bydła, będący jednocześnie naturalną autostradą dla potencjalnej inwazji wiernego Unii Marylandu, Pensylwanii czy nawet Dystryktu Kolumbia. Inne porównanie autorstwa Shelby'ego Foote'a, amerykańskiego historyka, obrazowało naładowaną strzelbę wymierzoną w splot słoneczny Unii.

Stonewall_Jackson_by_Routzahn,_1862.png

↑ Thomas "Stonewall" Jackson (źródło: Wikipedia)

Jackson mając do dyspozycji ok. 9,000 ludzi położył nacisk na szkolenie - był mistrzem zaprowadzania dyscypliny drogą wytężonej musztry, co nie do końca podobało się członkom milicji stanowych i ochotnikom z odległych stanów przywykłym do luźnego wykonywania obowiązków. Szybko niechęć wobec dziwnego, niedostępnego dowódcy, którego jedną z niewielu przyjemności było ssanie cytryn była powszechna, a po 1 stycznia nasiliła się do niemal buntowniczych rozmiarów. Wtedy to zaczęła się wyprawa na Romney, niewielkie miasteczko w dolnej części doliny mające umiarkowane znaczenie strategiczne. Udało się je zająć bez większych problemów, ale już drugiego dnia ekspedycji wiosenna pogoda została zastąpiona przez siarczyste mrozy, które licząca 5,000 ludzi dywizja gen. Williama W. Loringa, złożona głównie z ochotników tzw. Głębokiego Południa przywykłych do znacznie mniej srogiej pogody, a wyznaczona przez "Stonewalla" do okupacji Romney, musiała znosić do końca stycznia, podczas gdy sam Jackson wycofał się z powrotem do ciepłych, ale co ważniejsze zaopatrzonych kwater w Winchester. O cierpiących głód i chłód Konfederatach w Romney szybko dowiedział się Sekretarz Wojny, wiecznie uśmiechnięty sybaryta Judah P. Benjamin za sprawą listu Loringa - na jego podstawie nakazał wycofanie jednostek z wysuniętego punktu pod zmyślonym pretekstem groźby okrążenia przez siły Unii. Jackson nie był w ciemię bity; w lot rozpoznał intrygę i choć wykonał rozkaz z góry, aresztował Loringa i pozbawił go generalskich gwiazdek. Nienawidził sytuacji, w której ktoś naruszał niezależność jego komendy, co zresztą uwidoczniło się jeszcze kilka razy, a jedynym, którego rozkazy Jackson był w stanie efektywnie wykonywać (a i to też nie zawsze), był gen. Robert E. Lee. Ludzie Loringa, zostali przeniesieni, a Jackson pozostał z 4,000 ludzi pod bronią w Dolinie, którzy stanowili zalążek siły mającej zmienić bieg wojny.

W marcu 1862 roku ruszyła operacja, jakiej zachodnia hemisfera jeszcze nie widziała. W parę marcowych tygodni 1862 roku potężna armia Potomaku w sile przeszło 100,000 ludzi wylądowała w Fort Monroe, federalnym forcie usytuowanym na szpicy półwyspu Wirginia - jej dowódcą była gwiazda unijnej armii generał major George B. McClellan, a cel był jeden - zaskakujące, błyskawiczne uderzenie przez niegościnny półwysep na Richmond z flanki przy planowanej ofensywie z północy ok. 30,000 korpusu gen. Irvina McDowella. McClellan, świadek oblężenia Sewastopola podczas wojny krymskiej, wiedział dobrze jak fatalne w skutkach mogą być frontalne uderzenia na fortyfikacje, więc pierwsze jakie napotkał, Yorktown, obsadzone przez kadłubową armię gen. Johna Magrudera znanego jako "Książę Jan" ze względu na zamiłowanie do dystyngowanego stylu bycia i Szekspira, poddał długotrwałemu oblężeniu zwiedziony demonstracjami sił Konfederatów w sile nie więcej niż (palenie ognisk, maszerowanie pojedynczym regimentem wokół wzniesienia terenu, wykrzykiwanie rozkazów dla nieistniejących jednostek przestraszyły "Little Mac'a"). Yorktown wreszcie zostało zajęte 4 maja bez walki wobec wycofania się Rebeliantów, ale już kilkadziesiąt dni wcześniej Jackson zdetonował w Dolinie Shennadoah bombę, która kosztowała McClellana jakieś 30,000 tysięcy ludzi i konieczność zmiany planu zajęcia stolicy rebelii. Dowódca Armii Potomaku (Konfederackiej) gen. Joseph Johnston polecił Jacksonowi związanie jak największych sił Unii w dolinie, zwłaszcza armii gen. Nathaniela Banksa, która miała dołączyć do sił inwazyjnych jeśli to możliwe. Dowiedziawszy się 22 marca od ekscentrycznego kawalerzysty, płk. Turnera Ashby'ego o koncentracji niewielkich sił Unii (ok. 3,000 ludzi) w Kernstown, "Old Jack" ruszył w jeden z morderczych marszów, by zaskoczyć siły Niebieskich rzekomo mające nad ranem następnego dnia kontynuować marsz na północ. Zaskoczenie spadło jednak na Jacksona, a w większym stopniu dowódcę wiodącej brygady gen. Richarda Garnetta, gdy wyszły na jaw dwie kwestie: po pierwsze Federalni nie mieli zamiaru się wycofywać, więc zaskoczenie ruchomej kolumny było wykluczone, co więcej nie zamierzali nawet oddawać pola, po drugie, ich liczebność była trzykrotnie większa, niż 3,000 żołnierzy "Stonewalla", co przewrotnie korespondowało z ówczesnymi podręcznikami taktyki piechoty, w myśl których atakujący miał mieć trzykrotną przewagę liczebną nad obrońcami, by frontalny atak okazał się skuteczny. Tężejący opór Unionistów płk. Nathana Kimballa (dowódca dywizji gen. James Shields nadzorował walkę z bezpiecznej odległości złożony raną ręki) tężał, a niedostatek amunicji i wciąż rosnąca dysproporcja sił zasugerowały gen. Gernettowi konieczność wycofania się. Co też uczynił. "Stonewall" był wściekły na swojego porucznika, aresztował go mimo taktycznie poprawnej decyzji. Garnett przeżył szok, po którym potworna skaza na honorze oficera, została zmyta krwią ponad dwa lata później, jego własną krwią - koniec końców mimo skazującego wyroku sądu wojskowego, przywrócono mu dowództwo jednej z brygad; zginął pod Gettysburgiem, ostatniego dnia bitwy, podczas słynnej "szarży Picketta".

1024px-Jackson's_Valley_Campaign_March_23_-_May_8,_1862.png

↑ Pierwsza faza kampanii - od Kernstown po McDowell (źródło: Wikipedia)

Taktyczna porażka kosztowała Jacksona niespełna 1/4 sił, ale zwycięstwo strategiczne (z którego nikt sobie nie zdawał jeszcze sprawy), było warte tej wysokiej ceny - w administracji prezydenta Lincolna zapanowała panika - jeśli Konfederaci atakują całą unijną dywizję tak niewielkimi siłami, na pewno to wybieg i w zanadrzu czeka więcej Jasiów Rebeliantów czających się w dolinie do skoku na stolicę. Przeniesiono dywizję z Armii Potomaku do zachodniej Wirginii; została dołączona do komendy Johna C. Fremonta tamże, zaś McDowell i jego 30,000 ludzi zamiast maszerować na Richmond, mieli pozostać blisko Waszyngtonu. Póki co jednak bezpośrednim zagrożeniem był gen. Nathaniel Banks, który ścigał żołnierzy Jacksona spychając ich na południe doliny - nieskutecznie, znający teren Jackson z wydatną pomocą swojego kartografa kpt. Jebediah Hotchkissa doskonale widział jak spowalniać oddziały Banksa. Nie był to jedyny problem Wirgińczyka - ogromny regiment kawalerii płk. Turnera Ashby'ego liczący 21 kompanii, a raczej sam jego niepokorny dowódca - odważny amator wojskowy, cieszący się ogromną estymą w regionie, lecz niezdyscyplinowany i krnąbrny, od dłuższego czasu podpadał "Stonewallowi". Punktem kulminacyjnym tarć było wydzielenie 10 kompanii przez Jacksona z oddziału Ashby'ego i przekazanie ich nowemu dowódcy brygady "Stonewalla" gen. Charlesowi Winderowi - Ashby był oburzony, a sam Winder mediował pomiędzy dwoma zwaśnionymi stronami. O dziwo Jackson uległ. Ale były i pozytywne aspekty - do sił Jacksona została dołączona dywizja gen. Richarda Ewella (8,500 ludzi) razem z rozkazem od Johnstona, aby związać pościgowe siły Banksa. Zanim jednak doszło do walki z Banksem Jackson wspomógł 2,400 oddział gen Edwarda "Allegheny" Johnsona naciskanego przez szpicę oddziałów Fremonta pod McDowell, z powodzeniem. Później na czele ok. 17,000 ludzi skierował się z powrotem na północ, nie atakując jednak ok. 6,500 oddziału generała-polityka w Staunton, lecz niewielką brygadę osłonową w Front Royal, niszcząc ją kompletnie 23 maja 1862 roku przy stratach sięgających 36 ludzi. Dwa dni później wycofujący się Niebiescy dostali się wreszcie w ręce "kawalerii pieszej" milkliwego generała - tempo marszu wojsk Jacksona i Ewella było piorunujące - pod Winchester dwa tysiące federalnych znalazło się na liście strat wobec 400 rebelinatów, a Banks z pozostałością swojej skrwawionej komendy wycofał się za Potomak.

Było to zbyt wiele upokorzeń dla Lincolna w krótkim okresie czasu - McDowell już ruszał spod Fredericksburga do Doliny Shenendoah, porucznik Fremonta - gen. James Shields już przecinał drogę odwrotu Jacksona, a Banks już szykował się do ponownego zejścia w górę doliny z odnowioną armią. Na całym planie złapania "lisa doliny" w sidła pieczątkę postawił Lincoln. Los Jacksona zdawał się przesądzony, ale ten raz jeszcze wymknął się obławie pojawiając się po kolejnym forsownym marszu znienacka pod Cross Keyes, gdzie mimo dwukrotnej przewagi Fremonta nad dywizją Ewella Konfederaci byli górą, dzień później pod Port Republic miała miejsce źle przeprowadzona przez Jacksona, lecz i tak zwycięska bitwa, w której znaczne siły Fremonta bezsilnie patrzyły przez rzekę jak dwie unijne brygady są rozbijane powoli przez nieskoordynowane ataki Konfederatów; most przez który mogliby udzielić wsparcia towarzyszom stał w płomieniach. Trzy dni przed bitwą poległ Ashby, a Jackson wysłał chwalący ekscentrycznego jeźdźca raport o jego śmierci do Richmond, mimo zadawnionych sporów.

Jackson's_Valley_Campaign_May_21_-_June_9,_1862.png

↑ Druga faza kampanii - od Front Royal do Port Republic (źródło: Wikipedia)

Od końca marca do początku czerwca ludzie Jacksona przebyli Dolinę Shennandoah wzdłuż trzykrotnie, często poruszając się bocznymi drogami dla zmylenia Federalnych - tak zahartowani żołnierze uwierzyli wreszcie w geniusz milkliwego, niedostępnego dowódcy. I pokochali go. Ale nie była to miłość z motylami w brzuchu, była to miłość mająca u swoich korzeni jedno jedyne uczucie jakie spaja wojskowych bardziej, niż cokolwiek innego - uczucie zwycięstwa. Także w smak strudzonym wojakom był fakt, że Jackson był "łowcą wozów" (ang. wagon hunter) - zdobywanie zapasów na przeciwniku doprowadził do perfekcji, a to pociągało namacalne korzyści dla podległych mu wojsk. Z Ewellem, który okaże się jego następcą, łączyły go chłodne stosunki, profesjonalne, choć choleryczny Richard często ciskał steki przekleństw w obecności swoich sztabowców nie rozumiejąc celu rozkazów "Stonewalla" - często wymagających precyzyjnych manewrów w zaskakujących kierunkach, co raz po raz chroniło armię w dolinie od zagłady.

O ile te sukcesy podniosły nieco ducha na Południu, nadal McClellan stał pod Richmond, kilka kilometrów od stolicy szykował się do generalnego szturmu, który zakończyłby wojnę, w swoim stylu - nieco opieszale i z przesadną skrupulatnością. 30 maja gen. Robert E. Lee zastąpił rannego pod Seven Pines, kunktatorsko usposobionego Johnstona, a "Stonewall" został pilnie wezwany ze swoim korpusem pod Richmond, gdzie ważyły się losy Konfederacji. "Zadanie straszliwej rany nieprzyjacielowi" może i nie było dane religijnemu do przesady dowódcy, ale Opatrzność dała mu sławę, o jaką nie zabiegał i wreszcie ludzi, którzy poszliby za nim w ogień.

CDN...

Bibliografia:
S.C.Gwyne, Wrzask Rebeliantów
Shelby Foote, Civil War: A Narrative, From Fort Sumter to Perryville

Sort:  

Wojna secesyjna jest niebywale fascynująca. Zresztą Jackson to jedna z tych postaci, które lepiej uosabiają jej czar, przynajmniej jeżeli chodzi o stronę konfederacką. Zdaje się, że zyskałeś kolejnego subskrybenta ;) .

Kłaniam się nisko i nie sposób się nie zgodzić z tą fascynacją, tak konfliktem jak i postacią TSJ.