Wg mnie testy jak najbardziej. Bez nich to trzebaby wszystkich skarżących się przyjmować do szpitala i podejmować decyzje na ślepo. Sytuacja byłaby o wiele gorsza.
No chyba, że przyjmujemy sytuację, że nikt o koronie nie wie i jakiekolwiek dolegliwosci leczone są jak grypa, lub powiklania posiadanych już chorób.
Dodatkowo to jest to jednak jakiś punkt odniesienia co do skali.
No fakt leprze nieskuteczne testy niż żadne. Zgodzę się również z Tobą, że można odnieść te dane i poznać pewien wycinek skali koronki ale pełnego obrazu mieć nie będziemy (jak zawsze przy każdej chorobie). Nie mniej jednak ten test moim zdaniem nie jest wyznacznikiem niczego poza tym, że masz bądź nie koronkę co nic nie oznacza. Bardziej obchodzą mnie koszty koronki.