Nocny Rajd Rowerowy #228 Cmentarne hieny wypadał bardzo blisko święta zmarłych zatem temat został obrany z automatu.
Było wiadomo, że zawitamy na/przy krakowskich cmentarzach, pozostało tylko obrać na których i jak je połączyć. Zdawaliśmy sobie sprawę, że wizyty będą symboliczne, bo nasze rajdy jednak odbywają się zbyt późno by cmentarz był otwarty w dniach "normalnych", a nie-normalne występują wyłącznie bezpośrednio przy 01.11
Na start - Cmentarz Prądnik Czerwony zwany potocznie Batowickim. Dalej trochę zmagań z niejasnym przejazdem przez singielki Mistrzejowickie i krótka wizyta przez Cmentarzem Rakowickim - tak oczywiste atrakcje nas nie interesują, kopiemy głębiej 😛
Szybko okazało się, że trzeba lokacje usystematyzować, bo cmentarz może być pierwszy/najstarszy w swojej kategorii. A cmentarz może być parafialny, komunalny, albo związany z inną religią. Tak trafiliśmy na Kazimierz, gdzie przejechaliśmy obok Nowego Cmentarza Żydowskiego, a następnie obok starego, do którego da się wejść wyłącznie przez teren Synagogi Remuh.
Szybki przejazd przed Podgórze, przygodowo pod Wzgórze Lasoty i jest - Cmentarz Podgórski, obecnie z sufixem "stary". No tak - kolejna kategoria cmentarza - cmentarz miejski, ale nie będący krakowskim w momencie powstania. Dalej głębsza eksploracja Podgórza: Cmentarz "Nowy" i przejazd pomiędzy żydowskimi cmentarzami - nowym i starym podgórskim.
Materiału już by wystarczyło na przygody, ale jedziemy dalej - Cmentarz Wola Duchacka, obdarzony niezrozumianym zainteresowaniem naszego przewodnika i śmieszny przejazd prze Borek Fałęcki do parafialnego cmentarza przy ulicy Zawiłej. Następnie Ruczaj i Cmentarz Czerwone Maki i polami na tyłach kampusu UJ, w poszukiwaniu drogi dogodnej do przejazdu.
Jakimś cudem dotarliśmy do ulicy Zakrzowieckiej i przejechaliśmy obok Cmentarza komunalnego Pychowice. Następnie przez Zakrzówek, przez ks. Józefa, podjazd i pod Diabelskim Mostem - Cmentarz Salwator - zrobiliśmy tam drobne poszukiwania, ale grobu Mistrza Lema nie udało się w tych warunkach odnaleźć.
Tyle było z naszych wojaży, co pojechaliśmy tydzień później, to niedługo opiszemy.
Sort: Trending