Rycary, czyli nowy model finansowania społecznościowego

in #polish4 years ago (edited)

Centra kultury, domy kultury, ośrodki kultury, kluby, świetlice... W 2018 roku w Polsce funkcjonowało 4 237 takich miejsc. Tak wynika z raportu GUS pt. “Kultura w 2018 roku”. Co znamienne – aż 93% należało do sektora publicznego. Nie oznacza to rzecz jasna, że 7% to inicjatywy utrzymywane w pełni z prywatnych środków. W praktyce wiele z nich działa tylko i wyłącznie dzięki państwowym grantom. To z kolei prowadzi bardzo często do uzależnienia się organizacji pozarządowych od pomocy (nomen omen) rządowej. Naprawdę tylko nieliczni starają się wyjść poza ten schemat. I niestety bardzo często ponoszą klęskę. Praca u podstaw nie jest zbyt medialna i jeśli nie ma w niej jakiejś kontrowersji to trudno przebić się jej do większego kręgu osób, a co za tym idzie zapewnić finansowanie.

Niemniej "trudne" nie oznacza "niemożliwe". W Fundacji Tradycji Miast i Wsi od 7 lat pracujemy nad skutecznym narzędziem fundraisingu dla kultury. To wyszczególnienie kultury jest tu bardzo istotne. Potwierdza to zresztą nasze doświadczenie. I tak na przykład sfinansowanie całej trasy German Death Camps po Europie było o wiele łatwiejsze niż utrzymanie niekomercyjnego centrum kultury w Rzeszowie przez jeden miesiąc. Wynika to głównie z zainteresowania mediów. W przypadku niemieckich obozów było ono ogromne. Natomiast żmudna praca u podstaw nie budziła żadnych emocji. Brak tu kontrowersji, więc trzeba nastawić się na to, że lekko nie będzie. Ale, jak już wspomniałem "trudne" nie oznacza "niemożliwe".

IMG_5786.jpg

Królestwo Bez Kresu w Rzeszowie

W latach 2015-2019 działało w Rzeszowie Królestwo Bez Kresu, czyli niekomercyjne centrum kultury prowadzone w duchu poezji Zbigniewa Herberta. Wbrew nazwie kres przyniosło wypowiedzenie umowy najmu. I choć te 4 lata były nieustanną walką o przetrwanie, to okazały się być bezcenną lekcją. Dzięki temu nowe Królestwo Bez Kresu tworzone obecnie w Krakowie rządzi się zupełnie innymi zasadami. Zresztą nowy model to nie tylko wynik kilku lat prób zreformowania lokalu w Rzeszowie, ale również wyraźnej inspiracji projektami opartymi o blockchain.

Przenieśmy się jednak do roku 2015. Jest koniec stycznia. Podpisujemy umowę. Przejmujemy spory lokal w dawnych koszarach austro-węgierskich. Miejsce wymaga remontu, więc szybko organizujemy zbiórkę na Polak Potrafi.

W ciągu 44 dni zebraliśmy 12700 zł. Całkiem dobry wynik. Oczywiście do dyspozycji mieliśmy mniejszą sumę, bo część pożarły prowizje a część wysyłka nagród. Zostało nam więc jakieś 10 tysięcy złotych. Nie zmienia to faktu, że byliśmy mocno podbudowani takim odzewem i wychodziliśmy z założenia, że jeśli ludzie wsparli remont, to na pewno będą też wspierać stałą działalność KBK. Nasze wyobrażenia na temat potencjału fundraisingowego Królestwa były tak duże, że nawet zaczęliśmy snuć fantastyczne wizje aprowizacyjno-wolontariackich wypraw na Kresy. Z espedycji tych mieliśmy przywozić wschodnie przysmaki, dostępne w KBK za... rycary.

Rycary to taka nasza moneta. Aby ją bić zamówiliśmy mennicę. Na awersie umieściliśmy głowę Herberta, na rewersie herb trójpolowy z czasów powstania styczniowego. Z założenia można było w lokalu dostać za nią różne produkty z wyłączeniem herbaty. Herbata z zasady miała pozostać bezcenna i każdy mógł się za nią odwdzięczyć dobrowolną darowizną wrzucaną do puszki. I to właśnie te darowizny miały być podstawą utrzymania Królestwa Bez Kresu. Szybko jednak okazało się, że nie są. A w sytuacji, w której był problem z zapłaceniem czynszu, trudno było dokonywać zakupu produktów, które można byłoby dostać za rycary. I tak oto koncepcja własnej waluty komplementarnej - bo de facto tym był rycar - bardzo szybko upadła. Co prawda było kilka nieudanych prób jej wskrzeszenia, ale w Rzeszowie pomysł ten nigdy nie został skutecznie implementowany. Na jego gruzach powstał jednak zupełnie nowy system, który od monety ewoluował w kierunku cyfrowego tokenu.

IMG_0885.JPG

Rycar - moneta

I tak oto z 2015 roku przenosimy się do 2019. Pod koniec kwietnia przychodzi wypowiedzenie umowy najmu. Na początku czerwca zdajemy klucze. Kilka dni później wynajmujemy nowy lokal przy ulicy Biskupiej w Krakowie równocześnie odpalając zrzutkę na remont. Zarówno za wsparcie zbiórki, jak i pomoc w remoncie otrzymać można rycary. Tym razem jednak nie mają one formy monety. Są cyfrowym zapisem w blockchainie Hive. Co więcej zapisu tego można dokonać tylko z fundacyjnego konta. I tu oczywiście można byłoby zapytać: ale dlaczego w blockchainie a nie na przykład w Excelu? Skoro rycar to w zasadzie zapis w rodzaju "Kowalski dostał 10 rycarów i ma ich łącznie 40". Otóż odpowiedź jest prosta. Wpisy w Excelu można edytować. Wpisów w blockchainie zmienić się nie da. Można jedynie dodać nowe. "Kowalski wydał 10 rycarów i ma ich łącznie 30". A zatem fałszerstwo jest niemożliwe, a ewentualna próba kradzieży łatwa do wychwycenia. Do tego należy dodać blockchainowe zabezpieczenia, których w Excelu trudno szukać.

No ok, tylko po co komu te rycary? Po pierwsze można je wymienić na nagrody. Od filiżanki herbaty począwszy a na sesjach wirtualnej rzeczywistości skończywszy. Po drugie ilość posiadanych rycarów określa siłę głosu. Każdy posiadacz choćby jednego rycara może bowiem brać udział w głosowaniach dotyczących ważnych dla KBK spraw. Oznacza to, że rycar jest wręcz idealnym narzędziem finansowania społecznościowego. Zbiórki crowdfundingowe oferują zazwyczaj konkretne narody za konkretne wsparcie. Wpłać 50 złotych a otrzymasz koszulkę i smycz. Wpłać 70 a otrzymasz koszulkę, smycz i kubek. W przypadku tokenów nie musisz podejmować decyzji od razu. Możesz wybrać później i dokładnie to, co Cię interesuje. Nie jest to też voucher, który trzeba wykorzystać w jakimś określonym czasie. Co więcej, rycarów nie trzeba wcale zamieniać na nagrody. Można je po prostu trzymać, by mieć silniejszy głos. Samo zresztą głosowanie nie jest nagrodą tylko prawem. Udział w głosowaniu w żaden sposób nie pomniejsza stanu rycarów.

W chwili pisania tego artykułu cała ta koncepcja to wciąż jeszcze eksperyment. Na tym etapie rycary można tylko dostać, głównie za wsparcie zrzutki remontowej oraz za pomoc w pracach prowadzonych w lokalu na Biskupiej. Gdy jednak KBK ruszy będzie można zamienić je na nagrody. Pod głosowanie poddane zostaną też pierwsze kwestie. A wpływ każdego na decyzje będzie wprost proporcjonalny do tego wkładu. Tak oto powstał system, który premiuje aktywność i pozwala poczuć współodpowiedzialność za losy Królestwa Bez Kresu. 4 lata działania w Rzeszowie wykazały, że jest to kwestia fundamentalna, która w dużym stopniu warunkuje utrzymanie niekomercyjnych miejsc kultury.

IMG_6618.jpg

Produkcja czekolady w rzeszowskim KBK

Oczywiście pole do rozwijania tego systemu jest ogromne. Można sobie wyobrazić sytuację, w której różni bywalcy KBK dokładają do puli nagród swoje wytwory lub pomoc różnego rodzaju (np. w nauce języków) i tworzą swoisty rynek. Z pewnością zwiększyłoby to funkcjonalność rycara a Fundacji dało możliwość wynagradzania nie tylko zaangażowania w Królestwo Bez Kresu, ale również w inne projekty. Oczywiście w ramach jakiegoś przegłosowanego przez społeczność budżetu.

Jak system ten sprawdzi się w praktyce okaże się niebawem. Już 26 czerwca odbędzie się otwarcie Królestwa Bez Kresu. Ze względu na obowiązujący reżim sanitarny będą mogły w nim wziąć udział tylko osoby posiadające rycary. Będzie to też pierwsza możliwość odebrania nagród w zamian za tokeny. Czy w dłuższej perspektywie ten model fundraisingu się sprawdzi? Zobaczymy. Na pewno kluczem do sukcesu jest świadomość wspierających, że są nie tylko fundatorami, ale przede wszystkim częścią społeczności, która ma realny wpływ na losy Królestwa.