Przeczytałam książkę.
No i?
Nie będę pisać czy fajna czy niefajna. Dla mnie chodzi o to, że przeczytana.
Kiedyś czytałam książkę za książką. W szkole miałam przeczytane wszystkie lektury. Plus zawsze jakieś nieobowiązkowe wpadły.
Teraz chyba jestem tym statystycznym Polakiem, ale to dlatego, że jestem dynamiczną Polką. A może nie chodzi o brak czasu tak naprawdę, tylko o brak umiejętności skupienia się. Bo czas na bezsensowne grzebanie w telefonie ma chyba każdy. Ja też.
"Nie mam czasu" nie mówi o naszym braku czasu, a tylko o naszych priorytetach. Czy jakby mi ktoś zaproponował wycieczkę na tydzień na Zanzibarze z pokryciem wszystkich kosztów, to bym powiedziała, że nie mam czasu? Albo, że nie mam urlopu? Tak bym pokombinowała i wszystko ułożyła, żeby tylko tam polecieć.
Wniosek. Nie mam czasu na czytanie, ale znalazłabym czas na leżenie na plaży przez tydzień.
Hmmm. Ja bym leżała na tej plaży przez tydzień albo i dwa - z książką 😁
Obawiam się, że w moim przypadku skończyłoby się na "braku czasu" na czytanie i... leżenie ;)