Fałszywe oskarżenia o gwałt - kolejny temat warty omówienia

in #polish5 years ago (edited)

kłamstwo.jpg

Fałszywe oskarżenie o gwałt potrafi przynieść tragiczne skutki. Przykładem jest 17-letni Jay Cheshire z Wielkiej Brytanii, który został fałszywie oskarżony o gwałt przez koleżankę. Po dwóch tygodniach dochodzenia policji został uniewinniony, po tym jak rzekoma ofiara wycofała zarzut (później także zwyczajnie przyznała się do kłamstwa, twierdząc, że ktoś wywołał na niej presję do złożenie fałszywego oskarżenia). Jednak chłopak przeszedł załamanie nerwowe i popełnił samobójstwo.

Rok później jego matka nie radząc sobie ze śmiercią syna również popełniła samobójstwo. Jedno fałszywe oskarżenie przyniosło śmierć dwóch niewinnych ludzi. Zafundowało także wielkie cierpienie dla siostry oskarżonego, która w ciągu roku straciła brata i mamę. Jak przyznała w wywiadzie, sama była na skraju samobójstwa, ale powstrzymało ją to, że trzecia śmierć w rodzinie kompletnie zniszczyłaby jej już i tak załamaną babcię.

Fałszywe oskarżenia mogą również skończyć się skazaniem niewinnego człowieka, tak jak było w przypadku Briana Banksa, obiecującego młodego footbalisty z USA, który niesłusznie przesiedział ponad 5 lat w więzieniu po fałszywym oskarżeniu o gwałt koleżanki ze szkoły Wanetty Gibson. Po wyjściu na wolność udało mu się oczyścić swoje imię, gdyż spotkał się z dziewczyną, która go pomówiła i udało mu się nagrać jej słowa, gdzie przyznała się, do tego, że kłamała, co było podstawą jego oficjalnego oczyszczenia z zarzutów. Nikt jednak nie zwróci mu lat młodości spędzonych w więzieniu ani zniszczonej kariery sportowej.

Takich historii można by przytoczyć zdecydowanie więcej. W każdym razie fałszywe oskarżenia o gwałt potrafią przynieść takie skutki jak samobójstwo, niesłuszne skazanie, zniszczone życie, zniszczoną karierę, depresję, problemy rodzinne, odwrócenie się znajomych i różne inne problemy.

Jaki odsetek oskarżeń o gwałt stanowią fałszywe oskarżenia?

Dla ofiary fałszywego oskarżenia to w zasadzie bez większego znaczenia, ofiara to ofiara. Jednak odpowiedź na powyższe pytanie potrafi wzbudzać kontrowersje. Różne badania pokazują różne rezultaty i zwyczajnie nie jest możliwe na wskazanie jednoznacznego odsetka. Spójrzmy jednak na przegląd poszczególnych badań.

Pewną wskazówkę podają nam raporty FBI mówiące o 8-10% fałszywych oskarżeń. Ale uwaga, tu mowa jest tylko o przypadkach, gdzie udało się udowodnić kłamstwo (co jest zazwyczaj trudne), w dodatku zalicza się tu tylko przypadki, przy których kłamstwo byle na tyle oczywiste, że sprawa została odrzucona jeszcze przez policję i nie trafiła do prokuratury. Tymczasem w prokuraturze upada dobre 67-70% spraw (co nie znaczy, że wszystkie były fałszywymi oskarżeniami) i jeszcze pewien odsetek spraw w sądzie kończy się uniewinnieniem. Krótko mówiąc fałszywych oskarżeń jest więcej niż 8-10%. A ile dokładniej? Tu sprawa robi się skomplikowana.

Eugene J. Kanin z Uniwersytetu Purdue w 1994 r. zbadał sprawy fałszywych oskarżeń o gwałt wniesionych w ciągu 9 lat w pewnej małej społeczności miejskiej (70 000 mieszkańców) w środkowo-zachodnich Stanach Zjednoczonych. Żeby oskarżenie uznane zostało za fałszywe musiało zostać dokładnie sprawdzone, w tym celu użyto zarówno wariografu oraz za fałszywe oskarżenie uznano tylko te, gdzie oskarżająca osoba sama przyznała się do kłamstwa, a ponadto jej wersja wydarzeń (po zmianie zeznań na prawdziwe) pasowała do wersji zdarzeń osoby oskarżonej. Wyniki pokazały, że fałszywe oskarżenia stanowiły 41% wszystkich wniesionych oskarżeń. Głównymi motywacjami fałszywych oskarżeń okazały się być: chęć uzyskania alibi, zemsta lub próba zwrócenia na siebie uwagi.

Kanin powtórzył również to samo badanie na dwóch amerykańskich uczelniach. Tym razem odsetek fałszywych oskarżeń stanowił 50% oskarżeń.

Kolejne ciekawe badanie przeprowadził Dr Charles McDowell, wraz ze swoim zespołem w czasie swojej pracy w Siłach Powietrznych USA w 1985 r.. Okazało się, że 27% kobiet zatrudnionych w Siłach Powietrznych, które twierdziły, że zostały zgwałcone przyznało się od razu do kłamstwa po zaproponowaniu badania wariografem. Następnie analizując przypadki fałszywych oskarżeń udało się opracować 35 kryteriów odróżniających fałszywe oskarżenia od prawdziwych. Trzech niezależnych sędziów zbadało pozostałe przypadki. Tylko jeśli wszyscy trzej badacze niezależnie stwierdzili, że pierwotne zarzuty dotyczące gwałtu były fałszywe, uznali je za „fałszywe”. Ostatecznie odsetek fałszywych oskarżeń sięgnął 65%.

Charles McDowell postanowił następnie przejrzeć dokumentacje policyjne z miast (niestety nie wiadomo, których, gdyż władze miast domagały anonimowości), żeby sprawdzić, czy przypadkiem specyfika środowiska militarnego nie miała wpływu na wyniki badania. Jednak w miastach również jak się okazało fałszywe oskarżenia stanowiły około 60%. Więcej na ten temat do poczytania.

Jeśli ktoś chciałby określić "absolutne minimum" odsetka, kiedy oskarżenie o przestępstwo seksualne okazuje się być nieprawdą, byłoby to 25%. Tak wynika z amerykańskich rokrocznych statystyk zbieranych przez FBI w oparciu o analizę DNA. Każdego roku od 1989 r., w około 25% spraw o gwałt, główny podejrzany zostaje wykluczony za pomocą badań kryminalistycznych DNA. Dokładniej to 20% zostaje jednoznacznie wykluczonych, a kolejne 20% wskazuje na wynik niejednoznaczny, a więc zakres waha się tu od 20% do 40%, ostrożne szacunki mówią tu o około 25-26%. Poza fałszywymi oskarżeniami, w niektórych z tych spraw, mamy również do czynienia z błędną identyfikacją sprawcy. Należy też pamiętać, że samo badanie DNA zazwyczaj nie dowodzi jeszcze, czy gwałt faktycznie miał miejsce, więc znowu wychodzi, że fałszywych oskarżeń może być więcej. O tych badaniach możemy poczytać w artykule Wendy McElroy, która co ciekawe jest feministką, przedstawicielką tzw. feminizmu indywidualistycznego, stojącego w niejako w opozycji wobec głównych nurtów feministycznych.

Mamy więc do czynienia z różnymi liczbami, ale jak widać, przewijającym się wnioskiem jest to, że odsetek fałszywych oskarżeń jest duży. Polecam także poniższe zebranie badań w omawianym temacie, m.in. także tych, o których wcześniej wspominałem:
http://ncfm.org/2017/07/news/uncategorized/ncfm-false-rape-accusation-update/

Kary za fałszywe oskarżenia

W Polsce przede wszystkim kłania się art. 234 k.k., który za fałszywe oskarżenie przewiduje karę grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do 2 lat. Czyli krótko mówiąc kara jest niska, w dodatku słabo egzekwowana. W innych krajach przeważnie też nie wygląda to za wiele lepiej. I tu dochodzimy do konkluzji, kary za fałszywe oskarżenia, jeśli zostało udowodnione kłamstwo, powinny być po prostu wyższe.

Sort:  

Jedynym sensownym i uczciwym rozwiązaniem jest zaostrzenie prawa i to aż na takiej zasadzie, że za fałszywe oskarżenia grozi tyle samo co oskarżonemu. Po kilku przypadkach ludzie może w końcu zrozumieją powagę sytuacji...

Posted using Partiko Android

Twój post został podbity głosem @sp-group-up oraz głosami osób podpiętych pod nasz "TRIAL" o łącznej mocy ~0.20$. Zasady otrzymywania głosu z triala @sp-group-up znajdują się tutaj, w zakładce PROJEKTY.

@wadera

Chcesz nas bliżej poznać? Porozmawiać? A może chcesz do nas dołączyć? Zapraszamy na nasz czat: https://discord.gg/rcvWrAD

Dzięki. ;)