Przeczytane #8 - Agnieszka Pietrzyk "Kto czyni zło"

in #polish2 years ago (edited)

Ula Baranowska 2 tygodnie temu zaczęła pracę w policji. Pech chciał, że jako protokolantka trafia na przesłuchanie, gdzie jest świadkiem zastraszania i przemocy przez funkcjonariuszy wobec podejrzanego. Krzysztof po naciskach przyznaje się do winy, a niedługo później ktoś znajduje jego zwłoki. Czy podejrzany sam się powiesił, czy może jednak ktoś mu pomógł? Czyżby po to aby zatuszować niewłaściwe zachowanie funkcjonariuszy podczas przesłuchania?

Brzmi świetnie, a to tylko wątek poboczny , wprowadzający nas w splot dziwnych i dramatycznych wydarzeń, w których centrum stoi bogaty potentat jubilerski Leon Gifort, prywatnie ojczym Uli, i jego rodzina z pierwszego małżeństwa.

Autorka podobnie jak w pierwszej powieści, którą czytałam, znów bardzo ciekawie przedstawia relacje rodzinne. Z jednej strony dorośli synowie Leona, którzy mają już swoje rodziny, z drugiej – matka Uli - druga żona która stara się zadowolić wygórowane oczekiwania męża. Wszystkich łączy siedmioletni Ignaś – uroczy syn Leona z drugiego małżeństwa.

Specjalną rolę w tej zagmatwanej historii odgrywają również egzotyczne karaczany, czyli specyficzne hobby bogatego jubilera.

Historia jest ciekawa i dobrze się czyta, natomiast w plebiscycie najbardziej irytujących głównych bohaterów Ula zajęłaby naprawdę wysoką lokatę. Jej decyzje i postępowanie jest dla mnie kompletnie irracjonalne i niezrozumiałe. O ile szanuję pierwszą z nich – tuż po feralnym przesłuchaniu dziewczyna rezygnuje z pracy w policji z powodów etycznych i otwiera swoje biuro detektywistyczne, tak potem coraz gorzej. Angażuje się w dziwną relację z człowiekiem, którego miała wytropić w swoim pierwszym zleceniu, miesza się w rodzinne sprawy swoich przybranych braci, rzuca oskarżenia na prawo i lewo, przyjmuje pracę w salonie jubilerskim ojczyma i po godzinach pracy paraduje w brylantowych kolczykach „pożyczonych” ze sklepu (?!?!) Nieraz miałam ochotę potrząsnąć tą kobietą i spytać „Co ty wyprawiasz?”

Trochę rozczarowała mnie końcówka książki. Historia skończyła się nagle i znienacka, jakby autorka nie miała pomysłu na zgrabne zakończenie i podała czytelnikom konkluzję na tacy. Można było to rozegrać inaczej, tym bardziej, że klamra łącząca początek i koniec powieści jest naprawdę świetna. Więcej wiary w inteligencję czytelnika! 😉