Amazon bawi się w inkwizycję.
Gigant e-handu zdecydował się na wycofanie książki krytykującą ruch transgender. Firma tłumaczy swoją decyzję walką z "mową nienawiści". Do dzisiaj nikt precyzyjnie nie zdefiniował czym owa mowa nienawiści jest, więc Facebook, Twitter czy Amazon zawsze w przypadku cenzury mogą powłoać się na ten punkt. Czy wracamy do czasów indeksu ksiąg zakazanych, gdzie "oświeceni" wydawali zgody na to które książki można czytać, a które nie?
Jak ktoś czyta książki to można śmiało założyć, że jest inteligentny, coś tam wie o historii i umie krytycznie myśleć. Nawet w przypadku, gdy w książce jest coś kontrowersyjnego to przecież czytelnik nie musi podzielać opinii, którą wyraża jej autor. Zupełnie inaczej jest w przypadku telewidza, który łyka wszystko jak pelikan. Dlatego propagandę nadaje się w TV.
Niedawno na polskim rynku wydawniczym było głośno o "Mein Kampf Edycja krytyczna". W polskim prawie dopuszczone jest wyłącznie wydanie tej książki z odpowiednim komentarzem historycznym. Czy, gdyby możliwe było publikowanie tego typu "dzieł" bez owego komentarza to czy ich czytelnicy mieliby poglądy zbliżone do ich autorów? Nie sądzę. Tymbardziej, że ta pozycja (oryginał) w dużej części to bełkot. Wystarczy spojrzeć jakie zdania konstruuje autor i od razu się zastanawiamy czy był trzeźwy jak to pisał.
W Chinach też lepiej nie czytać.
Cenzurę mamy również w Chinach. "Nielegalne" książki musiały zostać wycofane z blibliotek. Niektóre z nich jednak były nadgorliwe i zamiest je ukryć to ... zaczęły je palić. Najwyraźniej było za to kilka punktów w social credit system.
W 1933 r. w Niemczech Deutsche Studentenschaft i NSDAP zapoczątkowało akcję palenia "nieprawomyślnych książek". Co było dalej wszyscy wiemy. Czy historia po raz kolejny zatoczy koło?
Korzystałem z:
https://kulturaliberalna.pl/2019/12/12/palenie-ksiazek-chiny-sarek/
https://pl.wikipedia.org/wiki/Palenie_ksi%C4%85%C5%BCek_w_Niemczech_w_1933_roku
zastanawia mnie dlaczego bełkot Marksa i jego zbrodniczych czerwonych pociotków nie jest koncesjonowany i z odpowiednim komentarzem historycznym... Aczkolwiek nie sądze aby tego gniota Marksa czytał jakikolwiek lewak raczej kupują go na "półkownika" ;)