Słuchane z 2011 roku - Top 10

in #proofofbrain2 years ago

To jedno z bardziej zróżnicowanych podsumowań, w którym znajdzie się miejsce na klasyczny metal, rock gotycki, a nawet americanę lub elektroniczny soul. Czasem aż trudno uwierzyć, że opisane poniżej płyty mają już dziesięć lat. Młodsze nie będą, taki los.

Argus - Boldly Stride the Doomed

Amerykański heavy metal, czyli w ostatnich latach mój ulubiony gatunek muzyczny. W dodatku muzyka Argus to zgrabne połączenie klasycznego heavy (czy może power) metalu z doomem. Poza mocnymi riffami są tutaj również wolniejsze tempa i bardziej wzniosłe melodie. Argus wyciąga, co najlepsze, z obu gatunków, i serwuje smaczną potrawę z gwoździ i cmentarnego chłodu.

2011.jpg

Ария – Феникс

Tych rosyjskich heavymetalowców lubię od czasu studiów, kiedy jeszcze nieco podśmiewałem się z połączenia muzyki Iron Maiden z brzmieniem języka Gogola. Od dawna jednak już się nie śmieję, bo Ария to – przynajmniej do tej płyty – jeden z bardziej udanych europejskich zespołów grających w tym gatunku. Słychać to na „Feniksie”, szczególnie dzisiaj, gdy Iron Maiden gra jakieś flaki z olejem dla redaktorów z „Teraz Wąsa”.

High Spirits - Another Night

Chris Black to człowiek instytucja – basista i klawiszowiec w blackmetalowym Nachtmystium, perkusista w powerowym Pharaoh, a do tego twórca trzech klasycznie metalowych projektów – solowego, Dawnbringer i High Spirits. Na każdej płycie tego ostatniego wycina ultramelodyjny heavy skrzyżowany z hard rockiem żywcem wyciągnięty z lat 80. A rzeczona płyta to bardzo udany debiut.

Jakszyk, Fripp and Collins - A Scarcity of Miracles: A King Crimson ProjeKct

Specjalistą od Frippa i King Crimson nie jestem, może kiedyś przyjdzie czas, by wgłębić się w te dyskografie. Na razie za to wystarcza mi album trzech osobistości – wymienionego już Frippa i dwóch innych, chociaż mniej znanych, muzyków. Oczywiście, słychać tutaj późny King Crimson, ale i sporo jazzrocka czy ambientowych pasaży. Zdecydowanie jest to muzyka na wieczór i jedna z ciekawszych progresywnych płyt, które słyszałem.

Primordial - Redemption at the Puritan's Hand

Kolejne zestawienie z płytą Primordial. Zespół ten zaczynał od black metalu, a teraz słychać go czasem w wokalach i paru rozwiązaniach harmonicznych. Muzyka w całości jest zaś oryginalnym połączeniem heavy metalu, doomu oraz epickości Bathory. Niepowtarzalna, jedyna w swoim rodzaju rytmika i lamentacyjny śpiew od razu nie dają miejsca na wątpliwości – tak grają jedynie ci Irlandczycy.

2011b.jpg

Psychoformalina – Ewakuacja

Drugi album wrocławskich zimnofalowców z Psychoformaliny jest bardziej udany niż debiut. Muzyka pozostaje na nim taka sama, natomiast zmieniają się niektóre rozwiązania. Jest bardziej hałaśliwie, czasem słychać echa noise rocka, co powoduje, że falowość kapeli nie zamienia się w sztampę.

Submotion Orchestra - Finest Hour

Trochę downtempo, odrobina jazzu, soulowe wokale i duża dawka melancholii – oto recepta na świetny debiut. Pochwalić tutaj muszę wszystko, od misternych aranżacji, poprzez głębokie i organiczne brzmienie, podejście do melodii, aż do zmysłowego i kojącego śpiewu Ruby Wood. Do tego czasem odzywa się trąbka, której brzmienie bardzo lubię i to nie tylko w jazzie.

Ulterior - Wild in Wildlife

A oto, obok Soft Moon, jedno z najciekawszych zjawisk na współczesnej scenie falowej. Szkoda, że jednorazowe, bo drugi album kapeli przyniósł nieliche rozczarowanie. Tutaj za to jest świetnie, bo „Wild in Wildlife” pisze na tych samych liniach co Eldritch na „Floodland”, ale z jednej strony bez ironii, a z drugiej z dużą dawką... światła. Mamy więc te same mechaniczne rytmy co u The Sisters of Mercy, podobnie brzmiące klawiszowe plamy, ale zupełnie inny, bo w miarę wysoki, wokal oraz odmienne melodie.

The Walkabouts - Travels in the Dustland

Od premiery tej płyty minęło już 10 lat, a do dzisiaj pozostaje ona ostatnim albumem wydanym przez The Walkabouts. Trochę szkoda, bo brakuje mi już nowych dźwięków od tych alternatywnych countrowców. Chociaż bardziej niż country słychać tutaj folk, alternatywny rock czy americanę. Poprzedni album był dość dynamiczny, a na tym zespół ponownie wkracza w krainę łagodności, malując pejzaże prowincjonalnej Ameryki.

2011c.jpg

Within Temptation - The Unforgiving

Teraz czas się wytłumaczyć. Ta płyta to jeden wielki kicz, a ten – jak wiadomo – jest sztuką szczęścia, jak pisał o nim Abraham Moles. W kategorii symfonicznego, gotyckiego metalu z babą za mikrofonem jest „The Unforgiving” ewenementem, bo jak nie przepadam za tym nurtem, to tę płytę przesłuchałem już kilkaset razy. Dlaczego? Nie ma tutaj żadnych rzygających ryków męskich, do tego wokalistka bardzo dobrze śpiewa i interpretuje teksty, a przede wszystkim niech was nie zwiodą ciężkie brzmienia gitar, bo ta muzyka to przede wszystkim solidny pop, w którym słychać Abbę, Sandrę, Laurę Branigan, CC Catch, więc klasykę radiowych brzmień lat 70. i 80.